Untitled Part 2

44.9K 1.4K 832
                                    

   Nadal czułam na sobie jego szyderczy uśmiech. Bałam się, że zaraz umrę. Chciałam mu jeszcze powiedzieć, że go kocham. Chyba już nie zdążę...

Nie wiem, jak to się stało, ale parę minut później zjawili się lekarze. Tylko tyle pamiętam, bo potem zemdlałam. Okazało się, że to tylko powierzchowna rana. Cieszyłam się. Nie wiem czemu, bo przecież tak bardzo chciałam umrzeć. Zawsze robiłam wszystko by ze sobą skończyć, a teraz ? Teraz zachciało mi się żyć? To przecież niemożliwe.
Leżałam tak całą noc i myślałam nad tym. Z samego rana usnęłam. Nie spałam długo, bo usłyszałam, jak ktoś usiadł koło mnie. Przebudziłam się. Zobaczyłam Go. Miał oczy pełne łez. Nic nie mówiłam, tylko delikatnie się uśmiechnęłam. W tej samej chwili po jego policzku spłynęła łza. Z trudem podniosłam się, otarłam mu policzek.
- Dziękuje, że mi to zrobiłeś. Tylko następnym razem mocniej- Powiedziałam z uśmiechem.
- Nie już tego nie zrobię. To wszystko było ustawione. Gdy tylko Cię zobaczyłem zadzwoniłem po karetkę, żeby zdążyli Cię uratować. Byłem przekonany, że wreszcie zrozumiesz, jak śmierć jest straszna. Cholernie Mi na Tobie zależy i nigdy tego nie zrobię. Bałem się strasznie, że zrobię to za mocno. -Powiedział, a po jego policzkach spływały kolejne łzy.
Kazałam mu odejść. Myślałam, że naprawdę chciał spełnić moje marzenie, a nie tylko wystraszyć. Nienawidzę Go za to. W tej chwili wyjęłam ze swojej torebki, którą miałam przy sobie żyletkę. Delikatnie przejechałam po gardle. Do buzi włożyłam kołdrę, którą byłam przykryta, aby nie było słychać mojego krzyku. Widziałam się już z góry. To było najcudowniejsze uczucie, jakie doznałam. Chociaż nie powiedziałam mu najważniejszej rzeczy, że go kocham. Znowu zapomniałam! Kurde !

Najpiękniejsza ŚMIERĆWhere stories live. Discover now