Untitled Part 4

29.7K 1K 562
                                    

Od razu wyszedłem ze szpitala, kiedy tylko przypomniałem sobie o Kamili i Julii. One też były moją miłością, ale nie zauważały mnie. Nie to, co Weronika, która mnie bardzo kocha. Chodziłem tym chodnikiem długie godziny i rozmyślałem, które zabić, a która będzie moją wybranką na całe życie. Postanowiłem iść do Kamili. Mieszkała niedaleko. Jakieś 15 minut drogi.
Właśnie stałem pod jej domem. Miałem mieszane uczucia. Nie wiedziałem jak jej powiedzieć to, co czuje, jak powiedzieć to wszystko. Jej uroda wprawiała mnie w zakłopotanie. Odważyłem się i zapukałem w jej drzwi. Otworzyła i zmarszczyła nosek. Najwidoczniej była sama w domu, bo było dziwnie cicho. Zaprosiła mnie niechętnie do środka. Zdjąłem kurtkę i buty. Usiedliśmy w kuchni przy stole. Rozmawiałem z nią o nas, ale ona totalnie to olewała. Nagle wstałem, sam nie wiem po co. Pokręciłem się po kuchni. Zaproponowałem jej dziwny układ.
- Jeżeli ugotuje ci coś specjalnego, to dasz nam szanse? Wiem to głupie, ale co ci zależy spróbować? - Powiedziałem zachęcająco.
- No, dobra mogę zaryzykować, tylko mnie skarbie nie otruj.- Zaśmiała się cynicznie.
Wziąłem parę garnków, miseczek, przypraw i owoców. Ona stała z boku i przyglądała się. Wsypałem sypkie produkty do miski i włączyłem mikser. Poprosiłem ją o szklankę wody, którą od razu dostałem. Wsypałem kwasek i sok z cytryny do wody. Nachyliłem ją nad miska i szybko odwracając się wylałem substancje wprost na jej oczy. Zaczęła krzyczeć. Szybko wziąłem ścierkę i udawałem, że wycieram jej gałki. W tej samej chwili wziąłem mikser i włożyłem w jej włosy. Wyrwałem prawie wszystkie. Krew była wszędzie, nie mówiąc o włosach. Widziałem, że jeszcze żyje, wiec wziąłem widelec, który był pod ręką i zacząłem wbijać jej w klatkę piersiową. Krew tryskała na moją niebieską koszulkę. Przypomniało mi się, że nie jestem u siebie i muszę szybko uciekać, żeby nikt mnie nie zauważył. Szybko zatarłem ślady. Wychodząc sprawdziłem puls. Nie było go. Nie żyła. Wyskoczyłem z jej domu z ogromnym uśmiechem. Wiedziałem, że teraz będzie łatwiej. Mam do wyboru tylko dwie dziewczyny.
Ludzie na ulicy dziwnie na mnie patrzyli. Nie wiedziałem, o co chodzi. Przechodząc obok jakiejś staruszki patrzyła na mnie z obrzydzeniem jakby wiedziała, co zrobiłem. Odwróciłem się i podszedłem do niej.
-Dzień Dobry Pani.
-Witaj Młodzieńcze.
-Może mi pani powiedzieć, co ze mnie nie tak ? Wszyscy dziwnie na mnie patrzą. - Zapytałem zakłopotany.
-Masz chyba krew na twarzy.- Powiedziała ze strachem w oczach.
Odwróciłem się. Założyłem kaptur i szybkim krokiem udałem się do domu. Wziąłem prysznic i oczyściłem się z krwi. Zrobiłem sobie małą kolację, po której poszedłem spać.

Najpiękniejsza ŚMIERĆWhere stories live. Discover now