Untitled Part 38

4.4K 232 38
                                    

Dzień trzeci. -Krematorium.


Obudziłem się. Leżałem na podłodze, w pokoju, gdzie usnąłem. Było południe. Ucieszyłem się. Teraz muszę wytrzymać do 3:03 w nocy. Szkolenie z Kamilem będzie wykonane. Muszę przyznać, że bałem się tu przychodzić, ale to nie jest tak straszne. Ratują mnie przede wszystkim fiolki Kamila. Bez nich, już pierwszego dnia bym skonał.


Nadal siedziałem na podłodze. Wyciągnąłem kanapkę z szynką. Zacząłem jeść. Nie wiem, czemu, ale od kąt tu jestem, bardzo mało jem. Praktycznie tego nie odczuwam. To dość dziwne, bo jestem typem człowieka, który może jeść cały czas.


Po skończeniu śniadania i swoich rozmyśleń wstałem i udałem się na piętro. Nic się nie zmieniło. No, może zapach był bardziej intensywniejszy. Im bliżej okien, tym bardziej cuchnęło.


Zajrzałem do ostatniego pokoju. Jak dobrze pamiętam, tam nie ma okien. (Wygląd pokoju macie nad rozdziałem).


Wszedłem, lekko popychając drzwi. Usiadłem na konstrukcji łóżka i siedziałem tak przez dłuższą chwilę. Zastanawiałem się, co teraz robią inni. Czy się może martwią ?


Bardzo w to wątpię.


Przypomniało mi się, to co mówiła Aldona. Mam na myśli spróbowanie BDSM. W sumie nie spodziewałem się takiego czegoś po niej, bo przecież to normalna dziewczyna. Wolałbym z nią się kochać, a nie pieprzyć.


W tej samej chwili, drzwi w pomieszczeniu, w którym przebywałem uchyliły się. Wpadło zimne powietrze, które zakręciło się wokół mnie.


Przyzwyczaiłem się do tego. Tutaj, zawsze jest chłodno.


-Adamie, pamiętasz mnie ?


-A mnie pamiętasz ?


-Może mnie zapamiętałeś?


Usłyszałem trzy różne głosy. Każdą z nich skądś znałem, ale nie wiedziałem skąd.


-Kim wy jesteście ?!


-Oh, teraz nas nie pamiętasz ? A jak nas sprzedawałeś albo zmuszałeś do sprośnych rzeczy, to o nas pamiętałeś !?


Potem słyszałem tylko pisk. Był tak nieznośny, że nawet zatkanie uszu nie pomagało. Głosy krążyły wokół mnie. Krzycząc i mówiąc straszne rzeczy.


Przypomniały mi się dziewczęta. Miały 14 lat. Było ich trzy. Porwałem je. Kazałem tańczyć w klubach nago, musiały chodzić do czarnych pokoi z klientami. Pewnego dnia zbuntowały się. Przez, co poderżnąłem im gardła. Ciała schowałem w pobliskim lasie. Dotąd nie jestem sobie w stanie wybaczyć tego, co tam zrobiłem. Nie byłem wtedy człowiek, tylko potworem. Maszyną dla zysku i zabijania. Nic niewartą częścią tego świata.


Głosy przez następne dwie godziny nie dawały mi spokoju, więc postanowiłem zużyć fiolkę różową. Ona skutecznie mi pomogła. Głosy ucichły. W sumie nie ma tu nic strasznego, bo na wszystko mam fiolki.


Teraz pewien swego, poszedłem do pomieszczenia, gdzie było łózko z materacem. Otworzyłem drzwi, kopnięciem. Pomieszczenie lekko się zmieniło, ponieważ na oknach wisiały czarne zasłony.
Były ładne, ale skąd one tu się wzięły ? Nie wiem i raczej nie chce wiedzieć.


Znowu pogrążyłem się w błogim śnie. Teraz zdaje sobie sprawę, że większość czasu, jaką tam spędziłem, to przeznaczyłem na sen. Dość dziwne.


Obudziły mnie dziwne hałasy, dobiegające z parteru. Była godzina 3:00. Niezmiernie się ucieszyłem, że spałem tak długo i się nie nudziłem. Miałem bardzo erotyczny sen, ale o nim powiem, kiedy indziej.
Zabrałem moją torbę i poszedłem na parter. Dziwne dźwięki dobiegały z pomieszczenia, gdzie były słoiki. Nie miałem zamiaru tam wchodzić i w ostanie 3 minuty bycia tu, umrzeć.


Stanąłem obok drzwi wyjściowych i patrzyłem na mój stary zegarek. Zostało jeszcze 1 minuta i 30 sekund.


Wyjąłem z torby nóż, którego tak dawno nie widziałem. Zacząłem się nim bawić. Próbowałem nawet robić jakieś triki, co mi się udawało.


Pozostała minuta.


Moja uwaga była skupiona na ostrym narzędziu. Nagle poczułem wielki chłód. Miałem gęsią skórkę. Rozejrzałem się po korytarzu i zobaczyłem pył.


Od razu przypomniałem sobie, że jeszcze może przyjść Mutant Ksekse. Sparaliżował mnie strach. Patrzyłem na wicherek.


Zbliżał się do mnie z wielką szybkością.


-Jeszcze 30 sekund. -Mówiłem sobie w myślach.


Coś złapało mnie za gardło i ciągnęło w górę. Wisiałem w powietrzu. Nie mogłem złapać oddechu.
Przypomniałem sobie o ostatniej fiolce. Lewą ręką otworzyłem torbę i w ustach odkręciłem koreczek. Gwałtownym ruchem wysypałem czarną zawartość. Nadal wisiałem, ale nie odczuwałem bólu. Kątem oka spojrzałem na zegarek.


Czas minął.


Szybkim ruchem poruszyłem się w stronę drzwi. Wypadłem z uścisku Mutanta. Pędem chwyciłem za klamkę i otworzyłem drzwi. Znalazłem się na zewnątrz. Gwałtownym ruchem zamknąłem drzwi. Mój oddech dopiero teraz zaczął się stabilizować.


Usłyszałem klaskanie.


-Brawo, brawo. Żyjesz. -Zachichotał.


Poznałem głos od razu.


-Dzięki stary, że mi powiedziałeś. -Powiedziałem ironicznie.


-Dobra, wracamy.


-No nareszcie. -Powiedziałem, wstając.

Najpiękniejsza ŚMIERĆWhere stories live. Discover now