Untitled Part 43

4.9K 237 31
                                    


Weszliśmy do budynku. Feliks musiał znać to miejsce bardzo dobrze, bo po ciemku wiedział, gdzie, co jest. Naprzód zeszliśmy do rozległej, ciemnej piwnicy. W pochyłym świetle, idącym od dalekich, wysoko umieszczonych okien, umarli leżeli jak wczoraj. 

Ich ciała, nagie, białokremowe, młode, podobne do twardych rzeźb, były w doskonałym stanie, mimo że czekały tu już od szeregu miesięcy na chwilę, w której wreszcie przestaną być potrzebne. Leżeli, jak w sarkofagach, w cementowych długich basenach z uniesionymi pokrywami - wzdłuż, jedni na drugich.

 Mieli ręce opuszczone wzdłuż ciała, nie złożone na piersiach według pogrzebowego rytuału. A głowy odcięte od torsów tak równo, jakby byli z kamienia. W jednym z tych sarkofagów leżał na stosie umarłych znany już "marynarz" bez głowy - młodzieniec wspaniały, wielki jak gladiator. 

Na jego piersi szerokiej wytatuowany był kontur statku. Poprzez zarysy dwóch kominów przechodził napis wiary daremnej: Bóg z nami.

Mijaliśmy jeden za drugim baseny pełne trupów. Było tam trzysta pięćdziesiąt trupów. Dwie kadzie zawierały same głowy bezwłose, odcięte od tamtych ciał. Leżały jedne na drugich - twarze człowiecze, niby zesypane do dołu ziemniaki - jak popadło; jedne bokiem, jak się leży na poduszce, inne obrócone w dół albo na wznak.

Były żółtawe i gładkie, też świetnie zakonserwowane, też równiutko od karku odcięte, jak z kamienia. W rogu jednej kadzi spoczywała na wznak ta nieduża, kremowa twarz chłopca, który umierając mógł mieć osiemnaście lat. Lekko skośne, ciemne oczy nie były zamknięte, tylko zaledwie spuszczone. Pełne usta, barwy tej samej co twarz, przybrały wyraz cierpliwego, smutnego uśmiechu.

 Brwi równe i wyraźne unosiły się ku skroniom jakby z niedowierzaniem. Oczekiwał w tej najdziwniejszej, przechodzącej jego pojęcie sytuacji na ostateczne orzeczenie świata. Dalej były znowu baseny z umarłymi, a później kadzie z ludźmi przeciętymi na pół, pokrajanymi na części i odartymi ze skóry. W jednym tylko basenie leżały osobno i daleko nieliczne zwłoki kobiet.

Poza tym w podziemiu obejrzeliśmy jeszcze parę basenów pustych, zaledwie wykończonych, bez pokryw. Przeszliśmy do czerwonego domku i tam widzieliśmy na wyziębłym palenisku ogromny kocioł, pełen ciemnej cieczy. 

Ktoś obyty z terenem uchylił pokrywy i pogrzebaczem wyciągnął na wierzch ociekający płynem, wygotowany tors człowieczy, odarty ze skóry. W dwóch innych kadziach nie było nic. Ale w pobliżu, na półkach oszklonej szafy, leżały rzędem wygotowane czaszki i piszczele. Widzieliśmy też skrzynię, a w niej ułożone warstwami - oczyszczone z tłuszczu, płaty skóry ludzkiej. 

Na półce słoje z sodą kaustyczną, przy ścianie wmontowany w mur kocioł z zaprawą i duży piec do spalania odpadków i kości.

Wreszcie na wysokim stole kawałki mydła białawego i chropowatego i parę metalowych, powalanych zeschłym mydłem foremek. Nie wchodziliśmy już tym razem na strych po drabinie, by oglądać tam zalegające wysoko polepę zsypisko czaszek i kości.

 Zatrzymaliśmy się tylko na chwilę w tej części dziedzińca, gdzie widać ślady spalonych całkowicie trzech budynków, szczątki pieców metalowych typu krematoryjnego i bardzo licznych rur i przewodów. Wiadomo, że i czerwony domek podpalano już dwukrotnie.

 Za każdym razem jednak powstający pożar został dostrzeżony i ugaszony.

Nie widziałem po co tu przyszliśmy. Co miałem tu robić? Przecież, nikt tu nie żyje !

Popatrzyłem kątem oka na Feliksa, który z iskierką w oku oglądał każdego trupa.

-Pewnie dziwi cię to, dlaczego tu jesteśmy ?

-Em, tak. -Odpowiedziałem niepewnie.

-Jak wiesz, jest tu trzysta pięćdziesiąt trupów. Znajdź w którymś z ciał klucz. Masz ze sobą nóż ?

-T-tak. -Przeraziłem się na słowa Feliksa !

Nie wiedziałem, co mam zrobić? Mam tam zejść i rozcinać każego trupa po kolei !? To chyba jakieś chorę żarty.

To faktycznie jedno z najgorszych szkoleń. Zapamiętam je do końca życia.

-----------------------------

Niektóre fragmenty są wzięte z opowiadania Profesora Spannera. Pozdrawiam.

Najpiękniejsza ŚMIERĆWhere stories live. Discover now