Untitled Part 25

6.9K 328 47
                                    


Podróż była dość długa. Po mniej więcej dwóch godzinach, Kamil i Weronika zaczęli rozmawiać, ale nic nie rozumiałem. Strasznie bolał mnie tył głowy. Później nic nie pamiętam, prawdopodobnie usnąłem. Miałem naprawdę piękny sen.
Śniło mi się, że trafiłem do więzienia, a obok była Weronika. Ona piękna i schludna dziewczynka. Nie wiedziałem, co tam robiła. Zaproponowała ucieczkę, a ja od razu się zgodziłem. Byłem onieśmielony jej urodą. Szybko znalazłem sposób, żeby uciec. Mieliśmy farta, że stał jakiś otwarty samochód z kluczykami w środku. Z piskiem opon szybko odjechaliśmy. Wywiozłem nas koło granicy. Tam znaleźliśmy jakieś stare mieszkanie. Spotkałem kumpla, który wyrobił nam lewe dowody osobiste. Ja poszedłem do pracy na budowę, a ona była opiekunką do dzieci. Nie wracaliśmy do przeszłości. Odbudowaliśmy tę starą ruderę i w niej zamieszkaliśmy. Parę miesięcy później ona zaszła w ciąże. Opiekowałem się ją, jak tylko umiałem. Po dziewięciu miesiącach urodziła nam zdrowego dużego syna. Wszystko było tak idealne.
W tej chwili obudziło mnie otwieranie bagażnika. Promienie słońca padały na mnie. Przez to nic nie widziałem. Jechaliśmy całą noc, a po słońcu widać, że jest południe. Ktoś wyciągnął mnie z auta i upuścił gwałtownie na ziemie. To był Kamil. Dostałem od niego kilka kopniaków w żebra. Dziwiłem się, że jeszcze żyje z dziurą w brzuchu. Najdziwniejsze było to, że rana nie krwawiła.
-Kamil ! Dość zostaw go ! Bierz go na plecy i idziemy! Ale to raz ! - Usłyszałem głos Weroniki.
-Już spokojnie ! Biorę go, a Ty tam wszystkich poinformuj i przygotuj wszystko. - Odpowiedział hardo Kamil.
Te słowa mnie sparaliżowały.
-Jak to innych ? Gdzie oni mnie wywieźli ? Co to ma być ? Czy to jakiś zebranie zabójców, czy jak ? To są chyba jakieś żarty. I co do cholery ona ma przygotować? Może trumnę ? Ja pierdole. -Powiedziałem szeptem.
Zacząłem się wyrywać Kamilowi. Był silny jak cholera. Nie chciałem nigdzie trafić, chciałem spokojnie żyć. Nagle zobaczyłem kontem oka, że jesteśmy w jakimś drewnianym pomieszczeniu. Był mały harmider. Słyszałem jakieś głosy, widocznie to są ci inni.
-Kamil połóż go ostrożnie na tym stole ! - Usłyszałem milutki głosik, który nie należał do Weroniki.
-Już spokojnie. Będę ostrożny jak zawsze. -Zaśmiał się ironicznie.
Położył mnie na twardych deskach. Zobaczyłem wokół siebie sporą ilość postaci. Nie byłem w stanie ich policzyć, bo w jednej chwili dostałem białym światłem po oczach. Najwidoczniej była to jakaś mocna lampa.
-Uważaj tylko. Daj mi tę strzykawkę i tę fiolkę z niebieską substancją na półce! Ale szybko. I możesz przynieść coś znieczulającego. - Powiedział stary ochrypnięty głos.
-Już się robi Feliks! -Powiedział aksamitny głos. Wzrokiem szukałem osoby, która to powiedziała, ale białe światło mi nie pozwalało.
Poczułem piekielne ukucie w brzuch. Po chwili mi ulżyło. Zrozumiałem, że dostałem bardzo dobre znieczulenie. Nie czułem nareszcie tego cholernego bólu. Potem dostałem na twarz jakimś wacikiem z niebieską substancją, po której natychmiast usnąłem. Nie mam pojęcia, ile spałem, wiem tylko, że znowu śnił mi się ten sam sen. Teraz głos Weroniki był jak ten, który słyszałem przy stole. Ukajający głosik.
I jak zwykle coś mnie obudziło ! Kamil uderzył mnie w polik. Najpierw byłem mocno zdezorientowany. Nie wiedziałem, co się dzieje. Wokół mnie stały już tylko trzy osoby. Był to Kamil, Weronika i jakiś stary człowiek. Chyba to ten Feliks. Próbowałem wstać, ale nie mogłem. Zobaczyłem, że wszystkie rany mam zabandażowane.
-Spokojnie chłopcze, spokojnie. Już nic nie będzie cię boleć. Leż teraz spokojnie, zaraz Cię przeniesiemy do cieplejszego pomieszczenia. - Powiedział ochrypły głos.
-No tak. Teraz mnie z nim zostawcie ! Ale to raz !- Powiedziała Weronika.
Po czym wszyscy odeszli. Bałem się, że coś mi się stanie.
- Spokojnie Adam, chciałam cię przeprosić za tę akcję i za to, co ci zrobiłam. Nie chciałam, ale pragnienie było większe. Teraz Feliks zajął się tobą i będzie tylko lepiej. Staniesz się jednym z nas i wszystko się ułoży.- Złapała mnie za rękę i mocno ścisnęła. Szybko odeszła.
Nie potrafiłem jej nic powiedzieć, strach sparaliżował mnie całkowicie. To, co powiedziała, było bardzo miłe. Nie wiedziałem, czy jej wierzyć, nadal się jej bałem. Co miało znaczyć, że będę jednym z nich ? To jakaś sekta ?!
Po chwili ktoś znowu stanął przy moim stole.
-Teraz gościu lepiej się pilnuj ! Ona jest dla ciebie za dobra ! Pamiętaj, że mam cię na oku ! - Powiedział Kamil. Ten głos umiałem bez problemu rozpoznać.
Lekko zaskoczony pokiwałem głową. Muskularny chłopak wziął mnie na barki i zaniósł do jakiegoś pokoju. Położył na miękkim łóżku i odszedł. Byłem zmęczony, więc bez namysłu poszedłem spać. Byłem bardzo ciekaw, co stanie się jutro i czego się dowiem.

Najpiękniejsza ŚMIERĆTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon