Rozdział 3 Spotkanie po latach

523 23 4
                                    

Mary siedziała przy fontannie około dziesięciu minut. Nic nie mówiła, nie ruszała się tylko nasłuchiwała rozmów i kroków, jakby oczekując ataku z każdej strony Jedne z czyiś kroków zaczęły nie ubłagalnie zbliżać się ku niej, zrozpaczona błagała w duchu, aby jednak nie okazało się najgorsze... Prawie wpadła w panikę, gdy jakaś ciepła dłoń dotknęła jej ramienia. Szybko podniosła głowę, by sprawdzić, kto to mógł być.

- Cześć.- usłyszała, zanim jeszcze napotkała jakąkolwiek twarz.

- Hej.- odparła bez interesownie i przyjrzała się rozmówcy. Był to chłopak. Pierwsze, co zauważyła to czekoladowe, ciepłe oczy. Później dopiero oderwała wzrok od tych magnetyzujących oczu i dostrzegła czarne włosy oraz gładką skórę.

- Jesteś tu nowa, co nie? - spytał dziarsko uśmiechając się. Wyprostował ramiona, dziewczyna wstała.

- Jestem Matt. - wyciągnął ku niej dłoń.

-Mary.- odparła czyniąc to samo. Przez chwilę machali dłońmi w dziwacznym, jakże ludzkim powitaniu, po chwili chłopak odskoczył nagle, z dziwnym, przerażonym jękiem - Auć! - syknął rozmasowując dłoń. - Poraziłaś mnie prądem!

-Przepraszam..!- sapnęła Mary uśmiechając się delikatnie. Poczuła jak się rumieni ze wstydu- To nowy dar, jeszcze nad nim nie panuję...

- Rozumiem. Czyli, że to jest twoja zdolność? Rażenie ludzi ? - mrugnął do niej przyjacielsko. - Nie. Mam wiele zdolności. Ta jest nowa.- powtórzyła, zanim zdążyła ugryźć się w język.

-U... więc kim jesteś ?- spytał marszcząc brwi. Strzepnął jeszcze raz dłoń i schował ją do kieszeni .

-Przedwieczną.- powiedziała i znowu skarciła się w myślach. Za dużo wygadała, jak na pierwsze spotkanie, on przecież mógł być czyimś szpiegiem... Matt natomiast zagwizdał wesoło. Uśmiechnął się do Meredith i usiadł na murku fontanny.

-Łał... czy jesteś jak taka ta.... Atena? - spytał patrząc na nią jak na przyszły obiekt badań. Nie spodobało jej się to spojrzenie. - Można to tak ująć.- wzruszyła ramionami i usiadała obok niego. Chłopak przyjrzał się jej dokładnie i klasnął w dłonie równocześnie z kolejnym dzwonkiem. Poderwał się.

-Na mnie czas. - uśmiechnął się do niej po raz kolejny i ruszył do wejścia. Gdy odchodził Mary przyglądała mu się dokładnie. Szedł dziarsko, wydawał się zarówno spokojny, jak i niesamowicie wesoły. Może kiedyś... Nie, to nie może mieć miejsca. Wstała i pobiegła do internetu, okrężną drogą, by nie natknąć się na chłopaka.

Matt zatrzymał się przy tylnym wyjściu z zamku. Co on tak właściwie wyprawiał!? Przecież jego lekcje już się skończyły! Dlaczego odszedł od tamtej dziewczyny, zostawił ją samą, zamiast oprowadzić po szkole czy też poznać ją lepiej ?

Oparł czoło o chłodną ścianę. Mary roztaczał aurę tajemniczości, była zagadką, którą on chciał rozgryźć. Nie rozumiał dlaczego, ale postanowił to. Wyszedł do akademickiego ogrodu, zamienił się w orła. Poczuł najpierw miłe mrowienie na całym ciele, gdy porastały go pióra, a potem już widział tymi bystrymi oczyma, wzleciał w powietrze ciesząc się wolnością, czerpiąc radość z lotu i wiatru wśród piór.

***

Gdy dziewczyna weszła do pokoju, za oknem leciał jakiś duży ptak. Nie rozpoznała jego gatunku, zobaczyła tylko jak szybuje na tle błękitu, pozazdrościła mu nagle swobody. Jej uwagę przykuły cztery dziewczyny, które krzątały się po pokoju rozmawiając. Gdy ją dostrzegły jedna z nich uśmiechnęła się.

- No i zagadka rozwiązana. - powiedziała i oparła ręce na biodrach. - Mamy nową! Wtedy cztery dziewczyny dosłownie obskoczyły Mary. Przedstawiły się tymi samymi imionami, które wcześniej dostrzegła na poduszkach. Blondynka z długimi włosami do pasa nazywała się Sage. Dwie siostry bliźniaczki , Blair i Lila, miały drobne piegi i brązowe włosy oraz orzechowe oczy, natomiast Margaret miała długiego, białego warkocza.

Miasto Skazańców: Opór przeciwko ciemnościKde žijí příběhy. Začni objevovat