Rozdział 20 Rodzinne spotkanie

149 11 3
                                    

Airin straciła rachubę, wpadła już w kolejną pajęczynę. Jej misternie ułożony kok był w ruinie, złota spinka spadła gdzieś w tyle.

  Obu dziewczynom trudno szło się po lesie w sukniach do kostek, jednak nie przystało wkraczać na ziemie królestwa przedwiecznych w strojach, godnych biednych rebeliantów. Dlatego też zdecydowały się na tradycyjne, długie i zwiewne togi. Mary miała na sobie błękitną, z luźnymi rękawami spiętymi przed łokciami złotymi bransoletami, natomiast Airin szła w białej, której góra była zrobiona z dwóch prostokątów nachodzących na siebie i tworzących grube ramiączka sukni. Obie siostry miały togi w pasie przewiązane cienkim paskiem z jasnej skóry.

- Dawno nie byłam w Silva Eli...- westchnęła Ruda.

-Od samego urodzenia.- zachichotała Mary i nie przestawała się rozglądać.

Gdy w końcu trafiły pod stary dąb, który był do połowy spalony, jakby od uderzenia pioruna, przystanęły.

-To tutaj.- oznajmiła Czarnowłosa i zaczęła rozglądać się za jakimś ostrym kamieniem lub patykiem.

-Nigdy nie widziałam bramy od tej strony.- zauważyła Airin i dokładnie przyjrzała się staremu drzewu.

-To teraz masz okazję.- odparła jej siostra i podrzuciła w dłoni zaostrzony krzemień. Podała go towarzyszce i odsunęła się krok.

-Musisz narysować swój znak na drzewie. Wtedy brama się otworzy.

-To ja mam znak?- zdziwiła się Airin i otworzyła szerzej przestraszone oczy.- Jaki znak?

Meredith odpowiedziała westchnieniem, wzięła od niej kamień i podeszła do drzewa.

- Najpierw narysuj figurę rodu. Pochodzimy od Zeusa, więc mamy trójkąt.- powiedziała i starannie wyżłobiła w drewnie figurę.- Potem wypustki z kątów. Kobiety maja jedną z każdego, mężczyźni maja dwie. Później rysujesz w środku okrąg, jeśli nigdy nie hibernowałaś, po czym jeśli miałaś styczność z Radą Przedwiecznych robisz w środku kropkę. Na koniec dorysowujesz w środku tyle kresek, ile liczy twoja generacja.

Dziewczyna odsunęła się od drzewa i ukazała nieco krzywy, lecz czytelny znak.

-I to wszystko?- spytała zdziwiona i wpatrzyła się w korę drzewa.

-Jeśli nie jesteś królową, lub nauczycielem to tak. Możesz jeszcze napisać swoje inicjały obok, ale to zwykle nie jest wymagane.

Kiedy skończyły mówić, znak zdawał się wtapiać w środek drzewa. Dąb z cichym skrzypieniem zaczął się rozstępować, a w szparze między dwiema jego częściami pojawiał się krajobraz krainy.

-Kiedy indziej narysujesz swój znak.- rzuciła szybko Mar i chwyciła siostrę za nadgarstek. Schyliła się i zanim dąb rozstąpił się do końca, weszła przez otwór do Silva Eli.

  To miejsce nie przypominało Airin niczego, co do tej pory widziała.

Stały teraz na skalnej półce z wapienia, a przed nimi rozpościerała się panorama miasta na jeziorze.

Wszystkie budynki były jedno piętrowe, z wysokimi oknami ustawionymi obok siebie. Z jeziora wyrastały jasne platformy różnych wysokości, na których stały domy, połączone miedzy sobą mostami wykonanymi z bluszczu. Z wyższych budynków, do jeziora wpadały wodospady, z tyłu za miastem górowała wielka, wapienna góra, w którą wbudowane były kolejne domy.

Jeden budynek wyróżniał się spośród innych. Był biały, jak wszystkie, jednak posiadał dwie wieże, ozdobione czerwonymi witrażami. Jego postura konkurowała z górą.

Miasto Skazańców: Opór przeciwko ciemnościTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon