Rozdział 14 Nowy porządek

150 10 1
                                    

Trzy lata później

Burzliwe i pogrążone w rozpaczy lata z historii Ruchu Oporu minęły. Każdy dzień stanowił nowe wyzwania, nowe warunki na przeżycie. W ciągu tych trzech lat zdarzyło się zbyt wiele, by móc przekazać to w jednej części opowieści.

Marden William Shiest, po niedługim czasie został mianowany generałem Pierwszego. Był najbłyskotliwszym z żołnierzy, cechował się niezrównaną odwagą.

Czerwonowłosa została uwięziona i gnębiona przez żołnierzy w lochach mrocznego zamku Pierwszego.

Ruch Oporu został zmuszony podjąć odważne kroki. Potrzebowali swojego człowieka w armii wroga, dlatego też Sony udał zbuntowanego członka RO, został przyjęty do wojsk.

Do buntowników dołączyli nowi, urośli w siłę. Stąpali twardo po ziemi, dokładnie rozważając każdy krok. Pomimo starań, za ich głowy wytyczono nagrody. Musieli się kryć.

Przez pierwszy rok, każdego ranka Airin wychodziła w ukryciu do Miasta, na Plac Wolnych Krain, gdzie po raz ostatni widziano jej siostrę. Stawała na środku i rozglądała się, czy przypadkiem nie wycina jej kolejnego psikusa. Potem straciła już nadzieję.

Cały Ruch Oporu dążył do obalenia Pierwszego, który szybko stał się tyranem, łaskawym dla bogatych i okrutnym dla biednych.

Dzielnice biedy zapełniały się. Ludzie żyli na ulicy.

***

Wiosna w pełni zawitała nad Caelumią. Mostek nad odnogą Asuli został obrośnięty bluszczem, który niczym kurtyna zasłaniała wodę pod nim. Wierzby i brzozy w około stały się wyższe i potężniejsze.

Nikt od dawna nie zawitał w tym miejscu. Żadna zakochana para, żaden strudzony wędrowiec. Od lat nikt nie używał bocznego wejścia do Miasta Skazańców, wiodącego właśnie przez ten mostek.

Wszystko, nawet zapomnienie, ma jednak swój koniec. Na skrzypiące deski bowiem, wkroczyła kobieca postać. Była niska, jej stopy były bose, a twarz przykrywał cień kaptura od długiej peleryny. Osoba ta była cała przybrana na czarno, co kontrastowało z jej jasną cerą.

- Dom.- wyszeptała cicho kobieta. Jej drobne dłonie z długimi, zgrabnymi palcami sięgnęły kaptura i zdjęły go z jej głowy. Kobieta miała duże, błękitne niczym letnie niebo oczy, drobny nos i czerwone jak róża usta. Twarz okalały krótkie, niedbale ucięte, kruczoczarne włosy.

Wargi wygięły się w szerokim uśmiechu, oczy rozbłysły radością.

Po tylu latach... w końcu wróciła do domu!

Wolnym krokiem dziewczyna ruszyła przez most, napawając się każdym ruchem powietrza, każdym zapachem, każdym dźwiękiem. Gdy pod stopami poczuła chłodny bruk, przyspieszyła. Uliczka prowadziła pomiędzy kamienicami, gdzie przechadzały się kobiety niosące kosze pełne prania lub owoców, rozmawiały ze sobą. Życie w Mieście Skazańców toczyło się naturalnie, jak za dawnych lat.

Jej uwagę przykuły plakaty przypięte do skrzyń, które ustawione w kolumnach pod balkonem nie zwracały na siebie niczyjego spojrzenia.

Podeszła bliżej i oniemiała.

Na deskach wisiał ponad tuzin plakatów. Były to list gończe. Duży portret poszukiwanych widniał na środku każdej z kartek, a pod nim wytyczona za niego cena. Kobieta szukała w pośpiechu znajomych osób i znalazła więcej, niż ich się tam spodziewała.

Miasto Skazańców: Opór przeciwko ciemnościWhere stories live. Discover now