Część czternasta

2.6K 253 32
                                    

— Nie jesteś na treningu? —zapytał Akatsu, wchodząc do domu. Akurat stałam w kuchni, robiąc herbatę.

— Nie — odparłam, nawet na niego nie patrząc. — Niby dlaczego miałabym być?

— Jest środa, godzina siedemnasta. Zawsze masz gimnastykę, albo gapisz się na siatkarzy.

— Nie miałam ochoty — wzruszyłam ramionami. — Chcę popracować nad nowym układem dla dziewczyn. Może mi pomożesz, tancerzyku?

— Ja zawsze — odparł Akatsu z uśmiechem. — Ale nie za darmo.

— Co tym razem? — zapytałam.

— Angielski.

— Stoi.

***

— To się nie zgrywa z rytmem — jęknął po raz kolejny Akatsu. — Kobieto...

— Zamknij się. Z tej piramidy niemożliwe jest przejście do tego ustawienia zgodnie z rytmem — wyjaśniłam.

— To albo wywal przejście, albo zmień ustawienie — mruknął.

— Beznadziejny jesteś.

— Idziesz jutro na trening? Minęły już dwa tygodnie — zapytał. Uśmiechnęłam się.

— Idę. Nareszcie. Pierwszym co zrobię będzie podwójny back handspirit na równoważni. Nie dam się pokonać po raz drugi.

— Zdajesz sobie sprawę, że trenerka prędzej pośle cię ma igrzyska niż na to pozwoli, tak? — prychnął szatyn.

— A kto powiedział że musi mi pozwalać?

— Zabijesz się — westchnął.

— Ej! Ten element sobie ze mnie drwi! Wiesz, że tego nie lubię.

— Wiesz, kto jeszcze sobie z ciebie drwi?

Zacisnęłam usta, czekając na jego wypowiedź. Wzięłam zamach i tylko czekałam aż wypowie to nazwisko.

— Ja! — powiedział. — Posłuchaj mnie czasem.

Zamarłam z ręką nad głową, po czym powoli ją opuściłam. Akatsu wbijał wzrok w kartkę z rozpisanym układem i nie zwracał na mnie większej uwagi. Westchnęłam ciężko i przetarłam twarz dłonią. Kageyama miał rację. Ja chyba naprawdę mam paranoję.

***

Weszłam do sali, czując znajomy zapach tworzyw sztucznych, talku i potu. Zapięłam bluzę, narzuconą na czarny strój treningowy i zaczęłam od rozgrzewki.
Po kilkunastu minutach z uśmiechem podbiegłam do trenerki.

— Miło cię w końcu wiedzieć, Yuki — przywitała się. — Wszystko już w porządku?

— Tak, w jak najlepszym — zapewniłam.

— Świetnie. Niedługo eliminacje do zawodów krajowych — powiedziała. — Widzę cię wśród reprezentantów — mrugnęła do mnie.

— Postaram się nie złapać żadnej kontuzji — obiecałam. Więc nici z podwójnym handspiritem.

— Mam nadzieję — powiedziała. — Do roboty, Yuki.

— Tak jest.

***

— Żadnych zastrzeżeń — powiedziałam, kiedy otoczyły mnie zdyszane dziewczyny.

— Nic? — upewniła się Sumire.

— Nic.

— Na pewno?

— Na pewno.

Dziewczyny uśmiechnęły się i zaczęły przybijać sobie nawzajem piątki.

— No dobra — zaczęłam po chwili. — Kilka spraw organizacyjnych. Usiądzie sobie, bo zaraz mi tu padniecie. Więc... Po pierwsze, czy wszystkie zapłaciły składki? Świetnie. Po drugie, podajcie mi swoje rozmiary. Do zawodów zamierzam kupić wam czarne tenisówki, żeby już wszystko było idealnie. I po trzecie, co powiecie na wstążki? W sensie kokardy. Myślę, że najlepiej związać włosy w wysokiego kucyka i przewiązać pomarańczowymi wstążkami.

— Zgadzam się — wtrąciła Mei. Reszta zgodnie przytaknęła.

— Super — odparłam. — Mam dla was jeszcze zgody na wyjazd od Kiyoko. Niech rodzice wam podpiszą i będzie dobrze. W dodatku, mam dla was niespodziankę. Co powiecie na sushi, zamiast jutrzejszego treningu?

Mój pomysł spotkał się z aprobatą całej drużyny. Skoro dziewczyny i tak opanowały układ do perfekcji, możemy przecież poświęcić kilka godzin na integrację.

— Koniec na dzisiaj — podsumowałam. — Do jutra, Ravens!

***

Wracając do domu, mijałam jego dom. Zatrzymałam się na chwilę i po prostu gapiłam się na drzwi, przypominając sobie jak stałam w nich i z nim rozmawiałam. Myślałam o tym, jak zaprosił mnie do środka i jak później odprowadził mnie do domu. Po chwili zdałam sobie sprawę, że stoję tak już od kilku minut. Otrząsnęłam się i ruszyłam dalej w obawie, że ktoś mnie zobaczy.

***

Nuciłam pod nosem piosenkę, której słuchałam wczoraj dobre dwie godziny. Akatsu zaczął ciężej trenować, odkąd instruktor poinformował go, że chce go wystawiać w kategorii indywidualnej. Braciszek spędzał teraz kilka godzin dziennie na układaniu i ćwiczeniu swojego układu, a piosenka do której tańczył była bardzo chwytliwa.
Westchnęłam i zeszłam ze sceny, widząc że chłopcy mają przerwę. Tobio stał pod siatką i pił wodę z plastikowej butelki. Uniosłam rękę i zmierzwiłam mu włosy.

— Jak twój test z angielskiego? — zapytałam. Chłopak przewrócił oczami.

— Jesteś beznadziejną korepetytorką — powiedział.

— Wypraszam sobie — prychnęłam. — Nikt nie jest ci w stanie lepiej tego wytłumaczyć niż ja!

— Tak, tak — mruknął, zamykając mnie w uścisku. Oparł podbródek o czubek mojej głowy i westchnął ze zmęczeniem.

— Śmierdzisz — mruknęłam. — Trening treningiem, ale trzymaj się ode mnie z daleka — zaśmiałam się,  odrywając od chłopaka. Kątem oka dostrzegłam wpatrujące się w nas jasnobrązowe oczy. Spojrzałam na Tsukishime, który po chwili odwrócił wzrok. Patrzyłam na niego przez kilka sekund, próbując pozbyć się niemiłego kłucia w sercu.

— Nie dołuj się już tak — powiedział Kageyama, mierzwiąc mi włosy. Rzuciłam mu mordercze spojrzenie i wygładziłam ciemne kosmyki.

— Idź trenować — poradziłam. — Nie pozwolę żeby masz doping poszedł na marne, jasne?

Chłopak posłał mi "uśmiech" i wrócił na pozycje. Wróciłam na scenę, czując na sobie wzrok pewnego blondyna.

✔️W oczekiwaniu na księżyc || Tsukishima Kei x OCWhere stories live. Discover now