Część dziewiętnasta

2.5K 230 28
                                    

Siedziałam na ławce i z zapartym tchem obserwowałam pierwszy set. Ravens miały wystąpić w pierwszej przerwie. Obracałam w palcach pendrive z podkładem dla dziewczyn. Co chwila zerkałam na Oikawe, stojącego po drugiej stronie boiska. Co jakiś czas chłopak posyłał mi uśmiech, ale głównie pochłonięty był meczem. Zauważyłam pewną zmianę. Gdy wychodził na boisko był jeszcze bardziej pewny siebie, o ile to w ogóle możliwe. Gdy inni się wściekali, on zachowywał stoicki spokój i po każdej porażce podnosił swoich siatkarzy na duchu. Był idealnym kapitanem.
Przeniosłam wzrok na zawodników Karasuno. Kageyama i Hinata zdążyli wykonać już kilka swoich wspaniałych ataków. Daichi idealnie sprawował się w swojej roli. Asahi i Tanaka zdobyli już kilka punktów, a Noya odbierał piłkę za piłką. Radziliśmy sobie całkiem dobrze, lecz Seijou ciągle miało lekką przewagę. W pewnym momencie zaczęłam szukać na trybunach Akatsu, jednak mimo najszczerszych chęci nie udało mi się go znaleźć.
Pierwszy set należał do przeciwników, ale Kasrasuno nie zraziło się tym zbytnio. Zaczęłam się stresować. Kiyoko pobiegła włączyć muzykę, a ja popędziłam w stronę dziewczyn, czekających na korytarzu. Jak się okazało, denerwowały się zdecydowanie mniej niż ja.

— Daj spokój. Damy radę — powiedziała Sumire, widząc moje zdenerwowanie.

— Sama mówiłaś, że jesteśmy świetne — odezwała się cicho Tomoko.

— No właśnie! Trochę wiary, trenerko! — Mei pacnęła mnie z uśmiechem w ramię.

— Wierzę w was — zapewniłam. — Ale...

— Cicho! — warknęła Sumire. — Wszystko będzie świetnie.

Zaśmiałam się. Uwielbiam tę dziewczynę.

— No dobra. Róbcie wszystko tak jak na próbach. Nie przejmujcie się potknięciami i pokażcie wszystkim na co was stać — podsumowałam. — Powodzenia.

Ustawiłyśmy się w kole i złożyłyśmy ręce do środka.

— Karasuno, walcz! — wykrzyknęłyśmy i wyrzuciłyśmy dłonie w górę.

— Kocham was! — rzuciłam i wróciłam na ławkę. Wzięłam głęboki oddech i skupiłam całą swoją uwagę na wybiegających właśnie cheerleaderkach.

***

Oklaskom nie było końca. Jak można się było spodziewać, zostałam wyciągnięta na środek przez Sumire, przez co musiałam dostosować się do dziewczyn i ukłonić równo z nimi.

— Byłyście wspaniałe — powiedziałam, przytulając każdą z nich z osobna. — Szkoda, że nie widziałyście twarzy siatkarzy z Aoba Johsai. Myślałam, że zjedzą was wzrokiem — zaśmiałam się.

— Nasi chłopcy też wyglądali na zadowolonych — powiedziała Mei.

— Oczywiście — prychnęła Sumire. — Nie widziałaś jak patrzył na ciebie Nishinoya-san? Byłam pewna, że dostanie krwotoku.

Mei zaśmiała się.

— A mina Daichiego? — prychnęła. — On cię chyba uważa za anioła.

Sumire zarumieniła się i walnęła koleżankę w ramię. Podeszłam do Tomoko i nachyliłam się w jej stronę.

— Yamaguchi też był zachwycony — szepnęłam. Wyszczerzyłam zęby, widząc jak kąciki ust szarowłosej unoszą się w nieśmiałym śmiechu.

— Jesteśmy cudowne — powiedziała Sumire, obejmując Mei ramieniem, co przy różnicy ich wzrostu wyglądało niemal komicznie.

— Cała Sumire — westchnęła Hitomi. — Skromna jak zawsze.

Blondynka wyszczerzyła zęby.

— Nie powinnaś już wracać, Matsuzawa-kun? — zapytała Tomoko.

— Och, tak — westchnęłam. — Wykonałyście kawał dobrej roboty.

— Będziemy na trybunach — powiedziała Sumire. Kiwnęłam głową i wróciłam na salę. Podbiegłam szybko do Kiyoko i posłałam jej szybki uśmiech. Czarnowłosa również się uśmiechnęła. Usiadłam w chwili, gdy gwizdek oznajmił rozpoczęcie drugiego seta.

***

— Jak się czujesz? — zapytałam. Kageyama usiadł obok mnie i przetarł twarz ręcznikiem. Na trybunach rozbrzmiały okrzyki dziewczyn:

"Wnieś się Karasuno! Leć, leć Karasuno!"

— Znośnie — powiedział chłopak.

— Uda wam się — oznajmiłam z uśmiechem. Brunet kiwnął głową.

— Byłyście świetne — powiedział, ruchem głowy wskazując krzyczące cheerleaderki. Westchnęłam z irytacją.

— Dlaczego wszyscy mówią to mnie? To nie ja dzisiaj występowałam.

Kageyama wzruszył ramionami.

— Głupia jesteś — mruknął. Prychnęłam i zabrałam mu butelkę wody. — Tsukishima się na ciebie gapi.

Po tym wyznaniu omal nie zachłysnęłam się cieczą.

— Wygląda jakby chciał cię zasztyletować — dodał. Postanowiłam to zignorować.

— Dobra, chłopaki, będę przemawiał — powiedział Ukai, klaszcząc w dłonie.

— Idź — położyłam przyjacielowi dłoń na ramieniu. — I powodzenia.

***

Tylko kilka punktów dzieliło nas od zwycięstwa, jednak siatkarze z Seijou nie zamierzali tak łatwo się poddać. Przygryzłam wargę, widząc wystawę Kageyamy. Azumane zaatakował i wbił piłkę w parkiet. Westchnęłam z ulgą. Następny serwował Tobio. Przeciwnicy zdołali odebrać i od razu przeszli do ataku. Oikawa jak zwykle wystawił idealnie, dzięki czemu Iwaizumi Hajime z łatwością przeszedł przez blok Tsukishimy i zdobył punkt dla Seijou. Zacisnęłam zęby. Przekroczyliśmy dwadzieścia pięć punktów. Kolejna akcja także zakończyła się punktem dla Aoba Johsai. Kolejny raz Tsukishima nie zdołał zablokować. Wystarczy, że stracimy jeszcze jeden punkt, a marzenia chłopaków przepadną bezpowrotnie. Nie mogłam na to patrzeć.

—————————§————————

W mediach podkład do układu Ravens.

Maraton 5/5
Do zobaczenia w niedzielę!
~Beth

✔️W oczekiwaniu na księżyc || Tsukishima Kei x OCWhere stories live. Discover now