Część dwudziesta pierwsza

2.5K 247 79
                                    

— Wpadniesz na kolację? — zapytałam, podbiegając do blondyna. Chłopak obrzucił mnie zdziwionym spojrzeniem. — Po treningu, dobra?

— Matsuzawa...

— Świetnie! — zawołałam, odchodząc. — Będzie lasagne!

***

Tsukishima Kei

— Idź. To bardzo miła dziewczyna — powiedziała kobieta, krzyżując ręce na piersi i opierając się o kuchenny blat.

— Mamo...

— Śliczna, kulturalna, umie gotować... Idealny materiał na żonę. Nie zmarnuj okazji synu. W tych czasach takiej kobiety to ze świecą szukać!

— Znowu cię męczy? — zaśmiał się Akiteru, wchodząc do kuchni i siadając obok mnie.

— Ta dziewczyna to złoto — powiedziała kobieta i przetarła czoło dłonią.

— Matsuzawa Yuki? — zapytał mnie Akiteru. Skinąłem głową. — I tu się zgodzę — zwrócił się w stronę matki.

— No widzisz, Kei? Twój brat ma o wiele lepszy gust jeśli chodzi o dziewczyny. A może ty, kochanie, chciałbyś ją za żonę?

— Mamo, o czym ty mówisz? — zaśmiał się chłopak. — Ja już mam dziewczynę.

Kobieta westchnęła zawiedziona.

— Kei...

— Nic z tego — mruknąłem. Mama wyrzuciła ręce w geście rezygnacji.

— Poddaje się! Jaki ty jesteś ślepy! Z takim podejściem zestarzejesz się samotnie!

— Oby — mruknąłem. Perspektywa spędzenia reszty życia w świętym spokoju była zachęcająca. Kobieta pokręciła głową z dezaprobatą, ale nic już nie powiedziała.

***

Z westchnieniem nacisnąłem dzwonek do drzwi. Chcąc nie chcąc, przystałem na propozycję Matsuzawy. Perspektywa siedzenia w jej towarzystwie była mniej nieprzyjemna, niż wieczór spędzony na słuchaniu kazania rodzicielki. Ta kobieta była niezwykle uparta.

— Hej — uśmiechnęła się i gestem zaprosiła mnie do środka. W powietrzu unosił się zapach nienznaych mi potraw.

— Co tym razem? — zapytałem.

— Obiecałam ci lasagne — odparła, prowadząc mnie do kuchni. — Mam jeszcze makaron z sosem z bazylii oraz makaroniki francuskie na deser. Pokochasz je.

— Wątpię — mruknąłem. — Nie mam w zwyczaju zachwycać się jedzeniem.

Matsuzawa spojrzała na mnie wyzywająco.

— A więc sprawię, że zaczniesz się zachwycać.

***

— I jak? — zapytała, kiedy sięgnąłem po drugie francuskie ciastko. Nie chciałem dawać jej tej satysfakcji, ale nic nie mogło równać się z tymi słodkościami. Kruche i rozpływające się w ustach... Nigdy nie jadłem czegoś równie wspaniałego.

— Może być — powiedziałem. Dziewczyna pokręciłam głową z niedowierzaniem.

— Kłamca — prychnęła. — Nie możesz po prostu przyznać mi racji?

— Jakiej niby racji?

— Że makaroniki są jedną z najlepszych rzeczy na świecie. Nie możesz?

— Nie.

Szatynka wydawała się całkiem rozbawiona moją odpowiedzią.

— Jesteś całkowitą zagadką, Tsukishima Kei — powiedziała, wpatrując się we mnie z zaciekawieniem.

— A ty jesteś wkurzająca — odparłem. Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Dokończyłem swoje ciastko i spojrzałem na nią wyczekująco.

— Chcesz coś obejrzeć? — zapytała. — W coś zagrać? Mamy dość imponującą kolekcję gier komputerowych.

— Czy ja ci wyglądam na nerda? — zapytałem. Szatynka wzruszyła ramionami.

— A czy ja ci wyglądam na kucharkę? — zapytała. Zacisnąłem usta. Absolutnie nie. — No właśnie.

***

Skończyło się na tym, że wylądowaliśmy na kanapie z miską popcornu i beznadziejnie nudnym filmem, znalezionym na losowym kanale w telewizji. Matsuzawa podpierała twarz ręką i wlepiała wzrok w ekran z obojętnym wyrazem twarzy.

— Jakim cudem tak szybko mi wybaczyłaś? — zapytałem cicho, wpatrując się w szatynkę. Nie spodziewałem się, że dziewczyna usłyszy pytanie. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.

— Wiesz, było to dość trudne — powiedziała. — Może to szczerość twoich przeprosin? Albo fakt, że... no wiesz...

— Rozumiem — mruknąłem.

— Ale po co do tego wracać? — zapytała, wracając do oglądania. — Nie roztrząsajmy przeszłości. Liczy się teraźniejszość i przyszłość. Ważne, że wszystko między nami jest wyjaśnione i możemy zostać przyjaciółmi, racja?

Spojrzała na mnie wyczekująco.

— Racja — odparłem. Uśmiechnęła się lekko. Przyjaciółmi...

***

— Wybacz, Tsukki — powiedział. — Mam randkę. Randkę, uwierzysz?!

— Ta — mruknąłem. Yamaguchi uśmiechnął się i oparł o ścianę.

— Może zaprosisz Matsuzawę-kun i pójdziecie z nami? — zaproponował.

— Na mózg ci padło, Yamaguchi? — warknąłem. — Nic mnie z nią nie łączy!

— No ja mam nadzieję — odezwał się Kageyama, stając przede mną. — Jeżeli ją jakkolwiek skrzywdzisz, doprowadzisz do płaczu czy chociażby tkniesz... urwę ci ten tleniony łeb, jasne?! — warknął. Uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem na niego z góry.

— Czy ty mi grozisz?

— A jak ci się, kurwa, zdaje?! — wycedził przez zaciśnięte zęby. Parsknąłem.

— Nie martw się, Królu. Nie mam nic do twojej księżniczki.

— Nie nazywaj mnie tak — warknął. — Ani jej. Zostaw Yuki w spokoju, a wszyscy będą szczęśliwi.

— Wszyscy, powiadasz? — powiedziałem, wymijając bruneta i kierując się w stronę wejścia do klasy.

✔️W oczekiwaniu na księżyc || Tsukishima Kei x OCWhere stories live. Discover now