Epilog

2.7K 274 148
                                    

W białej sukni i butach na wysokim obcasie czuję się jak księżniczka. Uśmiecham się szeroko, powoli idąc w stronę pana młodego. Sumire i Yamaguchi stoją po obu jego stronach. Uparłam się, żeby ślub był w stylu amerykańskim i w dodatku na świeżym powietrzu. Akatsu i Oikawa uśmiechają się do mnie z pierwszego rzędu, mama już płacze w ramionach męża, a Kageyama o dziwo nie pokazuje swojej niechęci do mojego narzeczonego. Mężczyzna, mający udzielić nam ślubu, kiwa głową w moją stronę. Staję naprzeciwko mojego ukochanego i przygryzam wargę. Patrzę w jego brązowe oczy i staram się nie rozpłakać. Makijaż, który tak długo robiła mi Mei nie może ot tak sobie spłynąć. Dziewczyna by mnie zabiła.

— Czy ty, Matzuawa Yuki, bierzesz tego oto mężczyznę za męża?

— Tak — odpowiadam, uśmiechając się szeroko. Trzymam go za rękę. Czuję ciepło jego dłoni. Jestem szczęśliwa.

— A czy ty, Tsukishima Kei, bierzesz tę oto kobietę za żonę?

— Nie — mówi poważnie chłopak. Zamieram. Niemal słyszę jak cała sala wstrzymuje oddech. Nie wierzę, że to dzieje się naprawdę.

— Żartuje — prycha, jakbym mogła się spodziewać takiego żartu. — Tak — odpowiada. Rzucam się na niego zanim usłyszę pozwolenie i całuję go, przelewając całą swoją miłość w ten jeden pocałunek. Zapominam o obrączkach, zapominam o gościach. W tej chwili mam ochotę po prostu go zabić.

***

Biorę łyka szampana i wzdycham ciężko. Kto by pomyślał, że bycie panną młodą może być tak wyczerpujące. Czuję silne ramiona, obejmujące mnie w talii. Obracam się i patrzę na męża z uśmiechem.

— Zdałem sobie sprawę, że nie mogę już mówić do ciebie "Matsuzawa" — mówi, a ja wybucham śmiechem.

— Jak ty to przeżyjesz? — pytam, głaszcząc go po włosach. Nawet w dziesięciocentymetrowych szpilkach jestem od niego niższa o głowę.

— Chyba będę musiał zacząć używać twojego imienia — mówi i wzdryga się.  — Okropność.

Śmieję się i składam na jego ustach krótki pocałunek.

— Tsukishima Yuki — szepcze.

— Pięknie brzmi, nieprawdaż? — pytam.

— Lepiej niż Matsuzawa — prycha. Uśmiecham się. Słyszę chrząknięcie i niechętnie odrywam się od męża.

— Mogę panią prosić na słówko? — pyta Oikawa, skłaniając się lekko i podając mi dłoń. Biorę go za rękę i pozwalam poprowadzić się w głąb sali, gdzie czeka Akatsu. W dłoniach trzyma białą kopertę i uśmiecha się lekko.

— A tamten gdzie? — pyta, nie widząc Tsukkiego. — Mam dla was prezent ślubny.

Odwracam się i szukam wzrokiem męża. Blondyn rozmawia z moimi rodzicami.

— Nie będę im przeszkadzać — mówię. Akatsu wzrusza ramionami i podaje mi kopertę.

— Najlepsze życzenia, siostrzyczko.

Otwieram kopertę i wyciągam z niej dwa bilety do Nowego Jorku. Zasłaniam usta dłonią, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.

— Wiemy, że zawsze o tym marzyłaś — odzywa się Tōru. Przytulam obu po kolei, szczerząc się jak głupia.

— A wy, kochani? — pytam. — Czyje nazwisko pierwsze przyjmiecie po ślubie.

— Moje — odzywa się Oikawa. — Oikawa-Matsuzawa Tōru.

— Nigdy nie odpuścisz? — pyta Akatsu z uśmiechem. — Poza tym nasze nazwiska brzmią razem beznadziejnie.

— Jestem w stanie się poświęcić i zrezygnować z twojego — mówi Tōru. — Co powiesz na Oikawa Akatsu?

Śmieję się. Akatsu kręci głową z dezaprobatą.

— Czy wy dwoje kiedykolwiek pojmiecie, że jestem hetero?

— Myślę, że już dla nich za późno — mówi Sumire i po chwili odciąga mnie na bok. — Jasna... Jestem twoją druhną, a w ogóle nie mogę się do ciebie dopchać.

Całuję ją w policzek.

— Dziękuję, Sumire — mówię. — To co zorganizowałaś jest... cudowne.

— Tylko mi tu nie płacz — śmieje się.

— Panna młoda nie powinna płakać na własnym weselu — dodaje Daichi, stając obok i obejmując Sumire ramieniem. Patrzę z uśmiechem na pierścionek zaręczynowy na dłoni dziewczyny.

— Tak w ogóle miałam zamiar się na ciebie obrazić — prycha blondynka. — Przez was musimy czekać ze ślubem, aż wrócicie z miesiąca miodowego.

— Wybacz — śmieje się. — Kto pierwszy ten lepszy.

Dziewczyna przewraca oczami.

— Widzieliście Mei? — pytam. Chyba tylko z nią jeszcze nie rozmawiałam. Sawamura śmieje się nerwowo.

— Jest trochę zajęta — odpowiada. — Tanaka i Nishinoya dobrali się do stołu z alkoholem.

— Błagam nie — jęczę. — Tylko tego mi brakuje.

Sumire śmieje się cicho.

— Spokojnie. Mei na pewno poradzi sobie z dwoma pijanymi facetami.

— Dzięki — mówię i ponownie całuję dziewczynę w policzek, po czym odchodzę szukać zagubionego męża. I tym razem mi się nie udaje, gdyż nagle na mojej drodze pojawia się Kageyama.

— Zatańczysz? — pyta. Uśmiecham się i podaję mu dłoń. Wchodzimy na parkiet i tańczymy wolnego.

— Nie wierzę, że za niego wyszłaś — wzdycha.

— Nie zaczynaj — ostrzegam. Chłopak obraca mnie i unosi kącik ust w uśmiechu.

— Zależy mi tylko na twoim szczęściu, Matsuzawa.

— Tsukishima — poprawiam go. Brunet kręci głową z nisdowierzaniem

— Nigdy się nie przyzwyczaję — mówi. Opieram głowę o jego ramię, czując zmęczenie mimo dość wczesnej pory.

— Starczy tego — mówi Kei, odciągając mnie delikatnie od bruneta. Blondyn bierze mnie w ramiona i zaczyna kołysać się w rytm muzyki. Opieram głowę o jego klatkę piersiową i wdycham zapach perfum które mu kupiłam. Słyszę bicie jego serca. Chciałabym zostać tak na zawsze.

— Kocham cię, Yuki — szepcze i całuje mnie w czoło.

✔️W oczekiwaniu na księżyc || Tsukishima Kei x OCDonde viven las historias. Descúbrelo ahora