1. Serca tak gorące

173 14 3
                                    

Napisałam ten rozdział już jakiś czas temu, a przy okazji jego edycji przekonałam się, że każde pojedyncze pojawiające się w nim słowo jest miękkie — jak powrót do domu. A zatem dobrego powrotu: i dla mnie, i dla Was! ❤️

🔥

wrzesień 1979

Powietrze było słodkie, przesycone zapachem lawendy i zabarwione złotą poświatą nocy. Unosząca się w powietrzu magia wibrowała aż w koniuszkach palców, upajając mocniej niż najprawdziwsze wino. Towarzyszył jej dreszcz ekscytacji, wzmocniony przez energię płynącą z tłumu zgromadzonego przez zamkiem. Lily jeszcze nie mogła go zobaczyć z powodu opaski przesłaniającej jej oczy, wiedziała jednak, że goście ustawiają się w półkole, które miało się potem zamknąć. Czuła płynącą od nich miłość — być może jeszcze bardziej czytelną z powodu nadejścia jesiennego przesilenia.

Wzięła głęboki oddech, zatrzymując się na moment. Niepokój przypominał żywe, wijące się pośród myśli pnącza, atakujące umysł swoimi łodygami i niewypuszczające z uścisku wcale tak łatwo — ale jednocześnie wiedziała, że brały się znikąd. Nie miała wszakże czego się bać, bo brała ślub z osobą, którą kochała najmocniej na świecie, otaczali ją wyłącznie przyjaciele oraz bliska rodzina, a w dodatku ceremonia miała się odbyć w jednym z najbardziej magicznych miejsc w całym Zjednoczonym Królestwie.

Poza tym była w dobrych rękach.

— W porządku?

— Prawie — powiedziała cicho. — Trochę się denerwuję.

Remus przysunął się do niej nieco bliżej, żeby móc wyszeptać do jej ucha:

— Zrozumiałe. To wielka noc, ale pamiętaj, że nie jesteś sama. Wszyscy tutaj zgromadzeni bezbrzeżnie cię kochają. Poza tym to miejsce skrzy się od magii. Myślę, że wasze małżeństwo też będzie nią pobłogosławione. Zasługujecie na wszelkie szczęście.

— Dzięki, Moony.

Przytulił ją, i dopiero gdy oparła policzek o jego ramię, uświadomiła sobie, jak bardzo tego potrzebowała. W ciągu całego dnia nie miała ani chwili, by usiąść ani nawet się zatrzymać pośrodku weselnych przygotowań — i teraz niepokój uderzył w nią z całą siłą, chociaż konkurowała z nim ekscytacja.

— Nie ma za co, Płomyczku — wymruczał prosto w jej włosy. — Poza tym jeszcze możesz zmienić zdanie.

— Sugerujesz, żebym uciekła spod ołtarza?

Może i go nie widziała, ale mogła się założyć, że na jego twarzy wykwitł uśmiech.

— Jeśli tego chcesz.

— Nah — powiedziała po chwili zastanowienia. — Wiem, że chcę wyjść za Jamesa, po prostu...

— Przeraża cię sam fakt zmiany.

— Mhm. Z jednej strony wiedziałam od dawna, że to się w końcu wydarzy, ale z drugiej strony nadal nie przywykłam do tej myśli — do tego, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo, nie tylko dlatego, że nie wróciliśmy więcej do zamku, ale również dlatego, że się ze sobą wiążemy na stałe i przeprowadzamy w nowe miejsce.

Łania w czerwieni | Trylogia Łani 3 | ✓Where stories live. Discover now