10. Łagodne trzęsienia ziemi

74 7 0
                                    

trigger warning: tortury


styczeń 1980

🔥

Czerwiec wydawał się tak odległy, a jednocześnie nazbyt bliski, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, jak szybko upływały dni. Sześć miesięcy — tylko sześć miesięcy na przygotowanie się, na obmyślenie planu, a pewnie nawet i mniej, jako że Czarny Pan miał się wkrótce dowiedzieć o treści przepowiedni. Ścigali się już z czasem, i Lily miała wrażenie, że ściany się wokół niej zwężają, dokładnie tak jak podczas jej ostatniego roku nauki w Hogwarcie.

Prawdę mówiąc, gdy wrócili do domu po dowiedzeniu się o przepowiedni i huncwockiej naradzie, z której niewiele wynikło oprócz chaosu, poszła do oświetlonej jednym bladym światłem łazienki, by zwymiotować, i została tam jeszcze długo po tym, gdy torsje ustały. Chłód kafelków nie powstrzymał jej rozgorączkowanego ciała; przeleżała na podłodze niezliczone minuty, może godziny, może wieczność. Czas przestał mieć jakiekolwiek znaczenie, gdy kreśliła palcami bliżej nieokreślone wzorki na płytkach. Zimno przenikało nawet przez ciężki wełniany sweter, który na sobie miała, powodując erupcję dreszczy, i materiał gryzł skórę, i łzy nie przestawały płynąć, nawet gdy zastąpiło je uczucie pustki.

Nadzieja gasła szybko.

Nawet gdy później przyszło zmęczenie, niewiele zmieniło — przyniosło tylko ociężałość kończyn. Lily podniosła się z trudem; ciało nie chciało jej słuchać, i nawet gdy spojrzała na siebie w lustrze, nie poczuła ulgi. Była żywym trupem, i świadczyły o tym bladość twarzy i zaczerwienione oczy, i puste spojrzenie, i przygarbione plecy.

Nie było nawet skrawka liny, który mogłaby pochwycić.

Gdy wyszła z łazienki, zobaczyła to samo w oczach Jamesa.

👑

Jak miał spać, gdy koszmary stały się jawą?

Teraz jego myśli wypełniała dwójka dzieci, dwójka bezsensownie skazana na śmierć.

Gdy spał, widział oczy dziewczynki, którą musiał zabić, oczy tej małej, która się chowała przed niebezpieczeństwem, i znalazła je właśnie tam, gdzie miała pozostać bezpieczna. Sam ją skazał na ten los.

Nie bój się. Nie zrobię ci krzywdy.

Gdy się budził, jego myśli wypełniało jeszcze nienarodzone dziecko, w którym zamykała się cała ich nadzieja na naprawienie zła wyrządzonego światu, dziecko, które miało sprawić, że śmierć pozostałych nie pójdzie na marne. Dziecko zrodzone z czerwcowego słońca i miłości tak wielkiej, że mogłaby spopielić cały świat, wybawiciel, wybraniec, jeszcze zanim zostanie powołany na świat. Dziecko, które nie powinno nieść tego ciężaru.

Ale nie wiedział, jak może wziąć ten ciężar na siebie.

Oto nadchodzi ten, który ma moc zniszczyć Czarnego Pana. Narodzi się, gdy szósty miesiąc dobiegnie końca...

Noce były pełne cieni i dymu papierosowego przemykającego między jego palcami; długo leżał, wpatrując się w sufit lub w okno i rozmyślając. Zawsze chował się za swoją skórzaną kurtką, ukradzioną Siriusowi, bo chłód mroził, przenikał aż do krwi. Pozostawiał po sobie uczucie mrowienia i pustkę, którą niewiele zdołało wypełnić, nawet ognista whisky lub pamięć o lepszych czasach.

Łania w czerwieni | Trylogia Łani 3 | ✓Where stories live. Discover now