15. Oczy mokre od łez

46 5 2
                                    

maj 1980

Dolina Godryka była pogrążona w ciszy i szarości, chociaż wiosna zapuściła w Anglii korzenie już na dobre. W ostatnich tygodniach kompletnie się wyludniła — część jej mieszkańców przeniosła się w inne rejony, do Londynu, lub uciekła w rejony mugolskie. Lily i James jednak pozostali w ich nowym-starym domu na skraju Doliny, wciąż chronieni przez zaklęcie Fideliusa oraz nadzieję, że jeszcze wszystko się ułoży.

Zima odeszła w zapomnienie już wraz z nieśmiałymi promieniami słońca, które pokazały się w kwietniu — kwiecień nastał zresztą niczym błogosławieństwo światła po pochmurnym, krwawym marcu — a jednak pozostali na miejscu mieszkańcy Doliny Godryka wcale tego nie czuli. Być może dlatego, że niepokój wciąż na nich ciążył. W izolacji nie docierało do nich zbyt wiele wiadomości ze świata zewnętrznego; dostawali co prawda co jakiś czas paczki z jedzeniem oraz gazetami od Zakonu, lecz nikt się nie pokazywał na ich progu i oni też nikogo nie odwiedzali, spętani obietnicą daną Dumbledore'owi. Mieli siedzieć cicho i się nie wychylać, zwłaszcza że czarne chmury wciąż wisiały nad Anglią — dementorzy przejęli władzę nad niebem, nie tylko nad Azkabanem, a Śmierciożercy stali się zupełnie nagle bardziej śmiali i bardziej widoczni.

A do tego Regulus zniknął po raz kolejny im wszystkim z oczu. Niepokój drążył nie tylko Potterów, ale także Siriusa, również uwięzionego w mieszkaniu w Londynie i szalejącego z niepokoju z powodu zniknięcia brata. Lily miała również sporadyczny kontakt z Dorcas — ograniczony wymogami bezpieczeństwa — i zdołała wyczytać między wierszami z listów, że jej przyjaciółka również się okropnie martwiła.

Uderzenie pioruna pozostawało tak naprawdę tylko kwestią czasu, zwłaszcza że zniknięcie Regulusa mogło się wiązać z najgorszym. Być może zdołał w porę zbiec i znaleźć jakieś schronienie, być może został wysłany na jakąś straszną i sekretną misję, ale w głębi duszy Lily wiedziała, że nie była to żadna z tych opcji. W końcu Regulus był tym, który przyniósł Voldemortowi fałszywą przepowiednię i w oczach ich wroga to właśnie Regulus odpowiadał za porażkę.

Lily ścisnęła mocniej uchwyt kubka z kawą, uświadamiając sobie, że Zakon nie przygotował się dobrze na porażkę. Zakon nastawiał się wyłącznie na wygraną, na złapanie Voldemorta, i nikt nie zastanowił się nad planami awaryjnymi, nad tym, co się stanie, jeżeli ich plan A się nie powiedzie. Nikt nie pomyślał o właściwym zapewnieniu bezpieczeństwa Regulusowi, którego przecież Voldemort będzie chciał dopaść w pierwszej kolejności.

A w dodatku Regulus znał naprawdę wiele sekretów Zakonu, więc jeśli tylko puściłby parę z ust, zdołałby ich całkowicie pogrzebać.

Lily by go wcale o to nie winiła. Na torturach każdy czarodziej zeznałby wszystko, a tak naprawdę wystarczyłoby, żeby Voldemort podał mu Veritaserum, i Regulus nie miałby innego wyjścia, jak tylko wszystko wyśpiewać.

Och, na Merlina, w jak beznadziejnej sytuacji się znaleźli...

Lily wyjrzała znowu przez okno. Jej ogródek stał się trochę zapuszczony, odkąd przestała wychodzić, i dziki powój zakrywał znowu sporą część okna. Przycięła go szybkim bezróżdżkowym zaklęciem, odsłaniając niebo — sine, niemalże granatowe. Zapowiadało się znowu na burzę; wiatr już się zresztą zaczął zrywać, szarpiąc liśćmi drzew. Jednakże nawet pobliska zieleń wydawała się przygaszona, i Lily nie wiedziała, czy to zapowiedź kataklizmu, czy jednak jej własna paranoja, czy może jedno i drugie.

Łania w czerwieni | Trylogia Łani 3 | ✓Where stories live. Discover now