4. Gniazdo żmij

124 8 1
                                    

listopad 1979

Czarny Pan czekał na tronie. Regulus czuł na sobie jego gadzi wzrok, odkąd tylko wszedł do pomieszczenia, sam jednak nie podniósł oczu. Przez całą drogę przez pokój wbijał wzrok w czerwony dywan biegnący aż do tronu, jednocześnie zginając kark. Przed Voldemortem wypadało się płaszczyć, nawet jeżeli niekoniecznie zasługiwał na taki hołd.

Palce Regulusa aż świerzbiły — kusiło go, żeby wyciągnąć różdżkę i wystrzelić chociaż jedno celne zaklęcie, wiedział jednak, że nie zdążyłby tego zrobić. Chroniący Voldemorta Śmierciożercy zdołaliby powalić go na ziemię w ułamku sekundy; zaprzepaściłby również jakiekolwiek szanse na wejście do Wewnętrznego Kręgu i pomoc Zakonowi.

Pozostawało się płaszczyć.

— Panie.

Ukląkł tuż przed podestem, ani na moment nie odrywając wzroku od dywanu; mimo to wiedział, że Voldemort zaczyna go sondować — jego obślizgłe myśli dotknęły umysłu Regulusa i zaczęły go przeczesywać bez żadnej dozy delikatności. Regulus wzdrygnął się, chociaż spodziewał się, że to nastąpi. Z drugiej strony spodziewać się a doświadczyć tego na własnej skórze było czymś zupełnie innym, i, prawdę mówiąc, trudno się na coś takiego przygotować.

Teoretycznie wiedział, w jaki sposób utrzymać najcenniejsze myśli na krawędzi świadomości, w miejscu, do którego nawet najwytrawniejszy Legilimenta nie trafiłby od razu, lecz i tak poczuł krople potu spływające mu po plecach. Odetchnął z ulgą dopiero wtedy, gdy Voldemort wycofał się z jego umysłu, najwyraźniej usatysfakcjonowany powierzchownym przejrzeniem umysłu Regulusa oraz jego rzekomą lojalnością dla rodu Blacków.

— Regulus Black. Powstań — wysyczał Voldemort, więc Regulus podniósł się z kolan. Nie pozwolił sobie jednak na rozluźnienie — jego twarz musiała pozostać kamienną maską, jeżeli miał nabrać Czarnego Pana. — O'Connor bardzo cię chwali. Twoja rodzina również ma spore zasługi.

— To dla mnie prawdziwy zaszczyt, panie.

Wyglądało na to, że wybrał prawidłową odpowiedź, bo Czarny Pan tylko przytaknął. Jego długie, niemalże pajęcze palce nie przestały się bawić różdżką, i Regulus ze swojej perspektywy widział tylko je.

— Jestem skłonny zezwolić na twoje dołączenie do grona moich najbliższych zwolenników, potrzebuję jednak dowodu twojej lojalności.

— Zrobię wszystko, cokolwiek rozkażesz, panie.

Nawet śmiech Voldemorta brzmiał dziwnie żmijowato, jak syk.

— Chcę, żebyś odzyskał dla mnie przepowiednię. Jest przechowywana w Ministerstwie Magii, w Departamencie Tajemnic. Chcę, żebyś mi ją przyniósł.

Serce Regulusa zaczęło uderzać mocno o żebra.

— Czego dotyczy ta przepowiednia, panie?

— Mnie samego — padła odpowiedź, przeszywająca powietrze jak zielone światło Avady — oraz osoby, która mi zagraża. Znajdź przepowiednię, Regulusie Blacku, i przynieś ją do mnie. Zostaniesz sowicie wynagrodzony za swój wysiłek, jeżeli tego dokonasz.

Regulus ukłonił się.

— Oczywiście, panie. Nie zawiodę cię.

Łania w czerwieni | Trylogia Łani 3 | ✓Where stories live. Discover now