3. Oczy szeroko otwarte

139 11 2
                                    

listopad 1979

Dorcas jeszcze nigdy nie widziała takiego ognia w oczach Regulusa. Ten dziwny żar nie zgasł nawet wtedy, gdy spotkanie Zakonu dobiegło końca, lecz zapłonął nawet jaśniej, kontrastując z czernią jego ubrań oraz włosów.

Prawdę mówiąc, nie mogła przestać na niego patrzeć i go praktycznie spijać wzrokiem. Miesiące nieobecności odrobinę go zmieniły — nie tylko dlatego, że teraz nieugiętość oraz zmęczenie uczyniły jego mięśnie bardziej napiętymi, bardziej twardymi, lecz również dlatego, że włosy przybrały na długości, a rysy twarzy wydawały się ostrzejsze, choć bledsze. Tylko jego usta składały się w znajomy uśmiech, gdy na nią patrzył, i Dorcas czuła wtedy, że ogień trawi i ją.

Miała nadzieję, że zostanie na dłużej po spotkaniu — że nie zniknie bezpowrotnie w mrokach bezdusznej nocy, wracając do osób, które miały jego życie za nic. Kiedy co rusz na nią zerkał, nawet podczas prywatnej rozmowy z dyrektorem, w jej sercu zaczęła kiełkować nadzieja, że ten raz będzie inny — że tę noc być może spędzi z kimś, kto rozumiał jej demony równie dobrze, jak ona sama, i zamiast litości miał dla niej ciepło.

Podszedł do niej już po tym, jak rozprawił się z pilnymi sprawami — Dorcas w tym czasie smętnie wędrowała po salonie w Norze, nie wiedząc, co ze sobą zrobić, i przeczesując nerwowo swoje włosy — i przez moment milczeli, wyłącznie się w siebie wpatrując. Cisza przeciągała się pomiędzy ich dłońmi wyciągniętymi w pół drogi, nie była jednak niekomfortowa, lecz raczej pełna wyczekiwania, niepewności. Żadne z nich nie wiedziało, czy powinno zrobić krok naprzód, czy może jednak lepiej pozostać w zawieszeniu lub wręcz się wycofać do strefy bezpieczeństwa.

— Tęskniłem za tobą — wyznał wreszcie Regulus chrapliwym głosem, i Dorcas poczuła, że jej serce ściska się wyjątkowo mocno. — Tęskniłem za wszystkimi, ale... Miałem nadzieję, że uda mi się wrócić.

— Ja też za tobą tęskniłam.

Ich ręce w końcu się zetknęły i splotły w mocnym uścisku.

— Chcesz spędzić ze mną wieczór?

Oczywiście, że chciała, więc kiedy weszli do jej mieszkania, potykając się o wciąż nierozpakowane kartony i meble i gorączkowo się całując, ani przez moment nie żałowała, że się na to zgodziła. Rzadko ośmielała się nawet o tym śnić, zwłaszcza po tym, przez co przeszła w ubiegłym roku, ale ręce Regulusa nie zadawały jej ran, a słowa nie krzywdziły i nie wplątywały jej ponownie w sieć manipulacji. Regulus pozostał sobą — może odrobinę bardziej zmęczonym i pełnym napięcia, ale w dalszym ciągu sobą, i pod fasadą ślizgońskiego zimna skrywał serce nie mniej gorące niż jej własne.

I gdy znaleźli się razem w łóżku, wśród granatowej pościeli wciąż jeszcze pachnącej lawendą, żadne z nich nie myślało o tym, co czeka ich za drzwiami mieszkania, żadne z nich nie myślało o nocy, która próbowała się wedrzeć oknami.

Jednak kiedy kładli się już do snu, ukołysani ciepłem ciał i echem pieszczotliwych słów, demony wróciły ze zdwojoną siłą, nawet jeżeli częściowo odgrodzone od nich murem ramion.

— Jest coś, czego nie powiedziałem Lily na spotkaniu — wyszeptał Regulus we włosy Dorcas, jego ramiona obejmujące ją ciaśniej.

— Co takiego?

Ze swojego miejsca na poduszce nie widziała go zbyt dobrze; musiała się zadowolić błądzeniem rękoma po jego klatce piersiowej.

Łania w czerwieni | Trylogia Łani 3 | ✓Where stories live. Discover now