/eighteen/

107 16 0
                                    

UWAGA! Rozdział zawiera wulgaryzmy. 

Wstałam wcześnie rano, o wiele za wcześnie niż bym chciała, ale biorąc po uwagę fakt, jak szybko wczoraj zasnęłam, nie jest to ani trochę dziwnie. Przeciągnęłam się na łóżku i poszłam do łazienki, by wziąć szybki prysznic. Kiedy wykonałam wszystkie potrzebne czynności, przeszłam do pokoju, gdzie ubrałam skarpetki, które tradycyjnie zapomniałam zabrać ze sobą do łazienki. Rozglądając się po pokoju, zastanawiałam się, co mogłabym dziś robić. Nie mam ochoty widzieć ani Ashtona, ani Hemmingsa, a Jazzy pewnie zajęta jest Justinem, więc wychodzi na to, że jestem skazana na własne towarzystwo chyba, że...

jesteś online.

~ luhe: idiotka

~ lucyh: baran

~ lucyh: kiedy Ci się to znudzi?

~ luhe: nigdy idiotko

luhe pisze...

~ lucyh: jesteś dużym dzieckiem

~ luhe: co innego też mam duże ;>

~ lucyh: FUJ!

~ luhe: wiem, że i tak się uśmiechasz

~ luhe: zawsze uśmiechasz się, gdy mowa o penisach

~ luhe: Lucy, lecisz na penisy

~ lucyh: USPOKÓJ SIĘ I SWOJEGO PENISA, KTÓRY WCALE NIE SPRAWIA, ŻE SIĘ UŚMIECHAM

lucyh pisze...

~ luhe: racja, będziesz krzyczeć z rozkoszy, gdy w końcu się poznacie

~ lucyh: jesteś okropny, idę sobie

~ luhe: nie pójdziesz, bo nie masz co robić i jestem jedyną osobą, która chce dzisiaj Twojego towarzystwa

~ lucyh: kłamca

~ luhe: widzisz jak idealnie się rozumiemy

~ lucyh: więc skoro tak bardzo chcesz mojego towarzystwa, ujawnij się już dzisiaj

~ luhe: nie ma sprawy

~ luhe: o 19 w parku

~ lucyh: gdzie haczyk?

~ luhe: nie pojawię się, jeśli nie założysz stringów i obcisłej sukienki

~ lucyh: oszalałeś

luhe jest offline.

Westchnęłam i obróciłam się na krześle. Jego wymóg był śmieszny i na pewno nie zamierzałam robić tego, co chciał. Nie on tu dyktuje warunki.

Zabrałam z biurka telefon i zbiegłam na dół. Rozejrzałam się dookoła, a kiedy nie dostrzegłam nigdzie mamy, podłączyłam telefon do głośników i głośno włączyłam mój ulubiony zespół. W międzyczasie postanowiłam przygotować sobie jakieś śniadanie. Nie jestem przyzwyczajona do tak wczesnych posiłków, ale wczoraj praktycznie nic nie zjadłam, a mój brzuch już od jakiegoś czasu daje o sobie znać.

Wlałam trochę wody do garnka i postawiłam na kuchence z nadzieją, że nie będę musiała długo czekać nim woda zacznie się gotować. Nie wiem czemu zdecydowałam się na robienie czegoś, co zajmuje znacznie więcej czasu niż zwykłe naleśniki, które zazwyczaj zjadam na śniadanie.

– Zachciało mi się zmian – szepnęłam i głośno się zaśmiałam.

Pół godziny później siedziałam na kanapie i spożywałam przygotowany posiłek. Z każdym kolejnym kęsem krzywiłam się coraz bardziej. Wszystko było przesolone i zdecydowanie rozgotowane. Zawsze tak się kończy moje gotowanie.

Online † hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz