/nine/

202 16 1
                                    

- Zmienisz zeznania! - kolejny raz poczułam mocne uderzenie w policzek. Zamknęłam oczy, czując rozchodzący się ból. Moje powieki zalewały się łzami, a usta drgały w nieznany mi rytm.

Zwinęłam się w kłębek, starając się najbardziej ochronić obolały brzuch. Wiedziałam, że jedno z żeber mam na pewno pęknięte. Ból, który czułam, był nie do zniesienia, ale musiałam dać radę. Wiedziałam, że to tylko kwestia czasu nim zjawi się jakaś pomoc. Uniosłam lekko głowę, by spojrzeć na osobę, która zadawała mi każdy pojedynczy cios. Był wysoki.. tylko to byłam w stanie teraz zauważyć. Jego groźby się spełniły.. teraz cierpię ja, jutro może to być ktoś mi bliski.

- Ostrzegałem cię.. jesteś taką niewychowaną suką! - splunął na moją twarz, wywołując u mnie totalne obrzydzenie.

Doskonale znałam ten głos, ale nie byłam w stanie ujrzeć twarzy. Od kilku miesięcy byłam skazana na cierpienie. Wypadek samochodowy z Ashton'em to pierwsze wydarzenie, które spowodowało falę kolejnych. Potem było już tylko gorzej. Bagatelizowałam każdą sprawę aż do teraz.

- Michael.. - wyjąkałam, czując wzrastający ból w klatce piersiowej.

- Zamknij się!

- Nie jesteś taki.. przecież wiem. - próbowałam się podeprzeć na łokciu, ale byłam na straconej pozycji. Nie potrafiłam wykonać najprostszego ruchu. - Czemu? Czemu to robisz?

- Naprawdę jesteś tak głupia? - ponownie na niego spojrzałam.

Wyglądał okropnie. Miał podpuchnięte, czerwone oczy, a włosy rozbiegane były na wszystkie strony. Dręczyło go coś, ale nie wiedziałam co. Bałam się, że cała ta sytuacja skończy się dla mnie tragicznie, jednak w głębi duszy miałam nadzieję, że Luke zjawi się szybciej niż przewidywałam. Tymczasem czas nieubłagalnie leciał do przodu, Michael zadawał mi coraz mocniejsze ciosy, a ja.. ja po prostu to wszystko na siebie przyjmowałam.

Gwałtownie podniosłam się na łóżku, nabierając kilka szybkich wdechów. Przetarłam spocone czoło, by chwilę później rozejrzeć się dookoła i zrozumieć, że jestem w swoim pokoju, a to wszystko było tylko złym snem. Kiedy wreszcie się uspokoiłam, zaczęłam się zastanawiać, czy gdzieś w tym wszystkim jest głębsze przesłanie. Myślałam o tym, dlaczego Michael zadawał mi ból, a Luke był tym, który miał mnie uratować. Myślałam o tych wydarzeniach, które przypominałam sobie w głowie, bezwładnie leżąc na ziemi i przyjmując każdy cios. Myślałam, ale nie wpadłam na żaden mądry wniosek. I nim się zorientowałam, mój umysł ponownie zapadł w sen.

***

~ lucyh: coś złego się dzieje

~ ashir: co masz na myśli?

~ lucyh: ktoś mi grozi, mam w nocy koszmary.. to wszystko jest jakieś dziwne

~ ashir: co Ci się śniło?

~ lucyh: byłam chyba porwana, niewiem. był tam Michael i zadawał mi wiele mocnych ciosów. przyjmowałam je i czekałam aż zjawi się pomoc..

ashir pisze..

~ lucyh: myślałam o tym, kiedy Luke się zjawi i mnie uratuje..

~ ashir: a potem się obudziłaś i wszystko stało się zagadką

~ lucyh: właśnie tak..

~ ashir: miałem ten sam sen. widziałem jak ktoś cię bije, ale nie widziałem kto. nic też nie słyszałem, jakbym był w szklanej kuli.

Online † hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz