twelve

170 15 0
                                    

- Jest coś od czego chciałabyś zacząć? - zapytała siadając naprzeciwko mnie z przygotowanym już notatnikiem i długopisem. Wpatrywałam się w kobietę przez dłuższy czas, analizując pojedynczo wypowiedziane przez nią słowa.

Zaczęłam nerwowo uderzać palcem o miękkie, obite skórą oparcie kanapy, rozglądając się dookoła za jakimś małym szczegółem, który przykułby moją uwagę na dłużej. Nie zamierzałam patrzeć na pełną zmarszczek twarz kobiety.. nie wyglądała przyjaźnie i jestem w stu procentach pewna, że mimo zajmowanej posady, wcale o siebie nie dbała. Jej ciuchy nie pasowały do siebie pod żadnym względem i warto wspomnieć, że zagniecenia były strasznie widocznie.. zupełnie jak plamy potu skrywające się pod jej rękami.

Moja uwaga szybko skupiła się na porcelanowej lalce stojącej w rogu pomieszczenia na jednej z trzech półek metalowego regału. Przyjrzałam się ozdobie nieco uważniej. Miała lekko różowe usta, które rozchylały się w słodkim uśmiechu i idealnie kontrastowały z jasnym odcieniem skóry. W tym momencie uświadomiłam sobie, że jeszcze nigdy nie widziałam ciemnoskórej porcelanowej laleczki. Przeniosłam wzrok nieco wyżej, by zauważyć, że jej rzęsy były wytuszowane. Przypomniałam sobie jak kiedyś zrobiłam to samo mojej lalce. Kupiłam całkiem nową maskarę, więc postanowiłam ją wypróbować na czymś, co nigdy nie zostanie ukazane światłu dziennemu.. rozglądając się po pokoju dostrzegłam tylko jedną możliwość. Dzisiaj moja lalka ma rzęsy tylko przy jednym oku.. a co najlepsze, nie odpadły te wytuszowane. Skupiłam się teraz na włosach. Delikatnie pofalowane opadały na ramiona, zakrywając białą koronkę sukienki, która cała była w wyblakłym odcieniu jasnej zieleni z purpurowymi kwiatuszkami. Kapelusz zakrywający czubek głowy pasował do sukienki swoim obrzydliwie brzydkim kolorem.

Kątem oka spojrzałam na kobietę, która teraz poruszała długopisem. Zrozumiałam, że musiała coś notować. Interesowało mnie co pisała i czy były to pierwsze obserwacje. Nie chciałam, żeby źle zrozumiała moją ciszę. Milczałam, bo nie wiedziałam po co tu jestem i czemu mam jej coś mówić, nie dlatego, że jestem wariatką.

- Nie. - wreszcie otworzyłam usta i wypowiedziałam jeden wyraz, który w zupełności sam ze sobą pięknie się komponował i miał jednoznaczne odebranie. Poczułam na sobie jej wzrok, więc zdecydowałam go odwzajemnić.

- Więc może opowiesz mi o tym, co ostatnio się wydarzyło? - parsknęłam, nie do końca rozumiejąc co miała na myśli.

- Chodzi o wypadki Jazzy, czy może zderzenie moje i Ashtona, które podobno było spowodowane przez mojego przyjaciela, bo na moment na mnie spojrzał, a samochód wjeżdżający prosto w nas, który kątem oka widziałam, nie istniał? A może chodzi o porwanie, które też rzekomo sobie tylko wymyśliłam? Niech się pani nie ośmiesza, jesteśmy tu, bo ci wszyscy kretyni zasiadający za biurkiem nie potrafią znaleźć osoby, która jest za to wszystko odpowiedzialna i zwalają winę na mnie wmawiając mi, że jestem wariatką i wszystko zmyśliłam. Niech sobie pani w tych dokumencikach napisze to, co oni pani powiedzieli, ja wychodzę! - wstałam z kanapy gotowa by wyjść, jednak zostałam powstrzymana i zmuszona do ponownego powrotu na miejsce.

- Co się stało tego dnia, gdy twoja przyjaciółka ponownie trafiła do szpitala?

- Oh, czyli teraz jestem na przesłuchaniu?! - krzyknęłam całkowicie dając się ponieść emocjom.

W tym momencie nie byłam w stanie zapanować nad swoimi uczuciami. Wspomnienie leżącej na podłodze dziewczyny pojawiło się w mojej głowie i źle na mnie wpłynęło. Tego dnia Jazzy straciła dużo krwi, a lekarzom ledwo udało się ją uratować. Od tego zdarzenia minęły dwa pieprzone tygodnie, a ja wciąż się obwiniam. Gdybym nie wpuściła Caluma do jej pokoju, wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej, a ja nie tkwiłabym w tym obskurnie małym i ponurym pomieszczeniu. Czy gabinety psychologów nie powinny być urządzone w przyjemny sposób, tak aby klient czuł się w nich dobrze? To zdecydowanie nie należało do takich. Miałam wrażenie, że z każdą sekundą ściany coraz bardziej zwężają się ku środkowi.

Online † hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz