/one/

910 21 2
                                    

Zamykam oczy i widzę lepszy świat. Świat, w którym Luke Hemmings nie istnieje, a ja świetnie sobie radzę bez niego. Świat, w którym Luke Hemmings to tylko wytwór mojej wyobraźni.. w dodatku z lepszymi cechami niż ten prawdziwy posiada. Zamykam oczy i boję się je ponownie otwierać. Boję się każdego dnia stawiać czoła wszystkim przeciwnością losu. A strach jest tak silny, że niszczy mnie od środka. 

Cały czas zastanawiam się kim jest tajemniczy luhe, a ponieważ do głowy nie przychodzą mi żadne racjonalne wnioski, zamierzam wstać i spędzić kolejny dzień na czytaniu książki lub przeglądaniu tumblr'a. Ewentualnie spotkam się z Jazmyn, która również już pewnie usłyszała o słodkim kłamstewku Luke'a. 

Będąc szczerą - nie miałam ochoty się dziś gdziekolwiek pokazywać. Zamiast tej całej szopki z uśmiechaniem się, wolałabym po prostu zwyczajnie poleżeć słuchając przypadkowej muzyki. To nigdy nie będzie mi dane.

Zerwałam się z łóżka i podbiegłam do laptopa, który chwilę temu wydał z siebie charakterystyczny dźwięk. Szybko przetarłam zaspane oczy, usiadłam na krzesełku i wpisałam hasło.

~ luhe: witaj oskarżycielko

~ lucyh: o czym mówisz?

~ luhe: jak się spało?

luhe: mam nadzieję, że nie miałaś żadnych koszmarów. :)

~ lucyh: powiedz mi kim jesteś.

~ luhe: wiesz kim jestem..

luhe jest offline.

Siedziałam jeszcze przez dłuższą chwilę wpatrując się w ekran. Ta chwila wydawała się wiecznością. Gdy w końcu wzięłam się w garść, dźwięk ponownie dał o sobie znać.

~ luhe: możemy zawrzeć umowę

~ lucyh: potrzebowałeś aż tyle czasu, żeby wymyślić jakiś pomysł?

~ luhe: droga Lucy H... minęły zaledwie 3 minuty.

~ luhe: ale skoro nie chcesz słuchać, to do widzenia.

~ lucyh: czekaj...

lucyh pisze...

luhe jest offline.

- Cholera! - krzyknęłam, gdy zorientowałam się, że znowu przerwał rozmowę.

Nie zwlekając dłużej, poszłam do łazienki wziąć długi prysznic. Kiedy skończyłam, uczesałam mokre włosy i pozostawiłam je w spokoju, by same wyschły. Zajęłam się tuszowaniem rzęs, a na sam koniec szybko się załatwiłam, opłukałam ręce i zeszłam do salonu.

- Cześć mamo. - ucałowałam ją w policzek i usiadłam obok. - Chciałabym, żebyś w końcu zrozumiała, że Luke w tym domu nie jest już mile widziany...

- Ale..

- Nie przerywaj i cierpliwie czekaj aż skończę. - posłałam jej uśmiech, który szybko odwzajemniła.

- Dobrze.

- Ja i Luke to skończony rozdział. Nie traktował mnie dobrze... przynajmniej nie tak, jak na początku. Strasznie się zmienił i to na gorsze. Przy tobie zawsze udawał... - zamilkłam na chwilę. - Mamo pamiętasz ten dzień, w którym zobaczyłaś na mojej ręce dużego siniaka? - skinęła głową. - To on mi go zrobił.

- Jak to?! - niemalże krzyknęła. Jej dłoń złapała moją, dając mi do zrozumienia, że mogę spokojnie dalej mówić.

- Luke po jakimś czasie nie umiał panować nad agresją. Starałam się mu pomóc, ale to trwało miesiącami, a ja się męczyłam i tylko cierpiałam. Mamo nie chciałam takiego związku. - czułam jak po moich policzkach znowu płyną łzy.

Online † hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz