thirteen

191 12 2
                                    

- O czym chciałaś rozmawiać? - rozejrzałam się dookoła, poszukując jakiegoś punktu, na którym mogłabym zaczepić swój wzrok.

- Daj mi jeszcze chwilę. - powiedziałam, całkowicie ignorując siedzącą naprzeciwko osobę. - Czy mogłabym prosić herbatę? - zapytałam, zawieszając spojrzenie na pięknej różanej filiżance.

Odkąd pamiętam, zawsze miałam zamiłowanie do filiżanek. Uwielbiałam je zbierać na małej półce swojego regału z książkami. Nie umiałam wpasować ich w otoczenie, ale nie miałam serca, by tak po prostu je zniszczyć lub komuś oddać. Często zapraszałam do siebie Jazzy i wspólnie ubierałyśmy swoje najpiękniejsze sukienki, mama zaparzała nam herbatę do małego dzbanuszka i siedząc w ogrodzie przy małym stoliku, udawałyśmy brytyjskie damy. Nie potrzebowałam wiele do szczęścia, wystarczała filiżanka i moja przyjaciółka.

Zauważając jak domownik krząta się po kuchni, wykorzystałam moment i podeszłam bliżej szkła, za którym schowano ową filiżankę. Rozsunęłam lekko szyby i chwyciłam przedmiot w dłonie. Była piękna. Usłyszałam za swoimi plecami odchrząknięcie, co spowodowało, że natychmiast odłożyłam filiżankę na swoje miejsce i wróciłam na kanapę. Ten salon ani trochę nie był przyjazny. Zauważając stojący na stoliku kubek z gorącym napojem, natychmiast pochwyciłam go w dłonie, by choć trochę się teraz ogrzać. Mimo, że nie było zimno, odczuwałam cholerny chłód.

- Więc?

- Nie potrafię siedzieć w domu. Musiałam gdzieś wyjść, nie chciałam tu przychodzić..

- Auć. - cichy śmiech i teatralne wyczyny towarzysza wcale nie poprawiały sytuacji. Westchnęłam czując, że zaraz zacznę płakać i ten wieczór będzie największą porażką mojego życia.

- Nie odzywacie się, oboje nagle przestaliście się odzywać.. bałam się. Czuję się jak w cholernym filmie akcji, gdy źli ludzie polują na twoje życie, ale jedyne co możesz zrobić to po prostu stać i czekać aż cię znajdą. - zamilkłam biorąc kilka małych parzących w język łyków herbaty. Skrzywiłam się, gdy to nieprzyjemne uczucie wkradło się do mojej buzi.

- Poparzyłaś się? - przytaknęłam nie fatygując się, by spojrzeć przed siebie. - Jak zwykle. Nigdy się nie nauczysz, co?

- Nie. - lekko się uśmiechnęłam. Emocje, które czułam przed chwilą, zniknęły.

- Byłaś u Jazzy? - wzdrygnęłam się słysząc imię przyjaciółki. Pokiwałam przecząco głową, a uścisk na kubku gwałtownie się wzmocnił. - Pytała o ciebie.

Uniosłam głowę nie dowierzając słowom, które usłyszałam. Nie sądziłam, że ktokolwiek odwiedził już Jazmyn. Chciałam być pierwsza, ale bałam się. Po obrażeniach, które zyskała jej widok może nie należeć do przyjemnych i myślę, że nie dałabym rady ukrywać emocji, by nie sprawić jej przykrości. Chciałam tylko poczekać jeszcze parę dni i znaleźć w sobie tą siłę, która pomogłaby mi przez to przejść.

- Tęsknię za nią. - westchnęłam. Pozwalając łzom napłynąć do oczu spojrzałam przed siebie.

- Ona za tobą też.

Pojedyncza łza powoli spłynęła po moim policzku, a za nią zaczęły ulatywać kolejne. Czułam się całkiem bezradna w tej sytuacji i płacz to jedyne co mnie wciąż podtrzymywało. Odstawiłam kubek na stolik i przyciągnęłam pod siebie nogi, by zakryć w nich twarz. Chwilę później poczułam jak kanapa lekko się ugina, a obce dłonie przyciągają mnie do siebie, otaczając w bezpiecznym uścisku. Nie zamierzałam z tego rezygnować.. prawdopodobnie przyszłam tu właśnie po to. Potrzebowałam tej bliskości.

- Mogę zostać na kilka dni? - zapytałam. Usłyszałam ciche "tak" co sprawiło, że poczułam się nieco lepiej i pozwoliłam moim powiekom się zamknąć, by zasnąć będąc we właściwych ramionach.

Online † hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz