Rozdział 38

4.1K 276 60
                                    


ROZDZIAŁ 38

LEA

Po kolacji u Zandera wróciłam do akademika, choć chciał, żebym została. Jakaś cześć mnie też tego chciała, ale potrzebowałam dystansu. Zresztą pod jakim pretekstem miałabym u niego zostać? To Carter był jego przyjacielem, nie ja i jeszcze trzy miesiące temu prawdopodobnie nie byłabym nawet zaproszona na taką kolację. Kiedyś nigdy nie byłam częścią ich życia, jego życia, ale czy teraz aby na pewno nią byłam?

Sypialiśmy ze sobą, ale czy to sprawiało, że byłam dla niego kimś ważnym? Kimś więcej niż Estelle i jego pozostałe koleżanki od seksu? Twierdził, że ja mu wystarczyłam. Mówił, że pragnął mnie od kilku lat, ale nadal nie pojmowałam, dlaczego akurat teraz postanowił przekroczyć tę granicę. Dlaczego to właśnie teraz, pożądanie stało się na tyle silne, że nie potrafił z nim już dłużej walczyć...

Nie narzekałam. Kurcze, gdybym powiedziała szesnastoletniej sobie, że kiedyś Zander w końcu mnie dostrzeże, pewnie skakałabym z radości. Zwyczajnie miałam mętlik w głowie.

Czerwiec dobiegał końca, a nasza relacja przez te niespełna trzy miesiące diametralnie się zmieniła. I z jednej strony to tylko trzy miesiące, a z drugiej aż... Wszystko zależy od perspektywy z jakiej się na coś spojrzy. Czy wezmę pod uwagę fakt, że znam go od dwunastego roku życia, czy pomyślę o tym, że choć znam go od dziesięciu lat, to nigdy nie byliśmy dla siebie nawet znajomymi. On był po prostu przyjacielem mojego brata.

Przykryłam się kołdrą, ułożyłam na boku i zamknęłam powieki, próbując zasnąć. Wiedziałam, że przez mętlik w mojej głowie, nie uda mi się to zbyt szybko. Kiedy wróciłam po kolacji do akademika, Harper już spała i może to dobrze? Przynajmniej nie pytała, jak udała się kolacja. Przynajmniej nie musiałam znowu kłamać. 

Wzięłam głęboki wdech i gwałtownie się odkryłam. Wiedziałam, że tak będzie. Gdy bardzo pragnęłam snu, to on nigdy nie nadchodził. Przewróciłam się na drugi bok i spojrzałam na podświetlony ekran telefonu. Zmrużyłam powieki i chwyciłam urządzenie w dłoń, odczytując wiadomość.

Zander: Jutro lecę do zakładu produkcyjnego w Malezji. Muszę osobiście sprawdzić nowe urządzenia w trakcie procesu produkcji, a przy okazji mam kilka spotkań biznesowych, bo chcemy wejść na rynek azjatycki.

Przełknęłam ślinę i nagle o wiele bardziej pożałowałam, że jednak nie zostałam u niego po kolacji. Wiedziałam, że w takiej sytuacji nie prędko się spotkamy. Nawet jeżeli wróci do piątku, to ja w piątek nie pracuję w Elysium. Już poinformowałam Margot i choć nie była tym zachwycona, przyjęła moją prośbę o urlop. Naprawdę potrzebowałam tego wypadu z Isą i szczerze liczyłam, że Harper również do nas dołączy.

Przygryzłam wargę i niepewnie zaczęłam wystukiwać odpowiedź.

Ja: Szkoda... W takim razie spotkamy się dopiero w przyszłym tygodniu.

Przełknęłam ślinę i wpatrywałam się w ekran telefonu, czekając aż coś odpisze. Nie minęła minuta, a komórka zabrzęczała mi w dłoni.

Zander: Nie podoba mi się ten pomysł z festiwalem.

Uniosłam brew i odczytałam wiadomość jeszcze dwa razy, bo myślałam, że coś źle przeczytałam.

Ja: Niby dlaczego?

Wstrzymałam powietrzę, aż w końcu przyszła odpowiedź.

Is everything I wantWhere stories live. Discover now