Rozdział 45

4.1K 261 29
                                    


ROZDZIAŁ 45

ZANDER

Tamtej nocy, gdy przyjechałem po nią do akademika, nie mogłem po wszystkim wystawić jej za próg. Normalnie, nie miałem problemu, by ubrać się i wyjść, gdy zabawa się kończyła, ale tutaj to Lea miała odejść. I wielokrotnie odchodziła. Wychodziła niemal za każdym razem w tygodniach poprzedzających tamtą noc. Czasem zamieniliśmy kilka zdań, czasem ją przytuliłem, próbując złapać oddech, ale nie spędzaliśmy wspólnie nocy, a już z całą pewnością, nie robiliśmy tego świadomie.

Jednak od tamtego czasu, od chwili, gdy wypowiedziałem to krótkie zdanie, a dokładniej trzy słowa, Lea zostawała na noc. Została wtedy, choć widziałem walkę i obawy w jej połyskujących oczach, i zostawała każdej kolejnej, gdy spotykaliśmy się u mnie.

Czy wiedziałem, co robię? Nie miałem bladego pojęcia. Tak naprawdę po dziś dzień, choć minęły niemal trzy tygodnie, nadal nie wiedziałem, dlaczego wtedy ją o to poprosiłem.

Tak więc spędzaliśmy razem dwie a czasem trzy noce w tygodniu. Obejmowałem ją, całowałem i pierzyłem bez gumki, co było najlepszym uczuciem, jakiego doświadczyłem przez kilkanaście lat swojej aktywności seksualnej i co więcej, nigdy nie zamierzałem przestać...

I mogłem mówić, że chodziło tylko o zajebisty seks. O to, że w końcu po latach mogłem ją mieć i zaspokajałem jej obecnością każdą jedną popieprzoną fantazję, która zrodziła się w mojej głowie. Mogłem mówić i robić wiele rzeczy, ale mimo to wciąż byłem tym samym człowiekiem, który opierał relacje na seksie, a gdy on przestawał być wystarczający, kończyłem znajomość. Robiłem tak wiele razy i zastanawiałem się, czy to samo wydarzy się z Leą, bo wiedziałem, że wcześniej czy później będzie miała tego dość. W końcu będzie chciała czegoś więcej, a ja nie będę w stanie jej tego dać.

Nigdy nie odczuwałem głębszych emocji, nawet w liceum czy podczas pierwszego roku studiów, gdy jeszcze bawiłem się w randki, nie czułem do żadnej dziewczyny niczego wyjątkowego. Żadnych popierdalających w moim brzuchu motyli, szybszego bicia serca, czy bezsennych nocy. Czasami nawet sądziłem, że miałem jakiś defekt. Może chodziło o to, co wydarzyło się lata temu, a może zwyczajnie byłem pojebanym skurwysynem i nie potrafiłem kochać.

Przetarłem twarz dłońmi, wciągając przez głowę koszulkę. Podniosłem telefon, który odnalazłem na podłodze przy łóżku i odebrałem maile na firmowym koncie. Przesunąłem wzrokiem po tytułach wiadomości, pobieżnie sprawdzając, czy było tam coś ważnego, co wymagało mojej szybkiej interwencji, po czym zablokowałem urządzenie i odłożyłem je na nocną szafkę.

Wyszedłem z sypialni, poprawiając na biodrach nisko opuszczone dresy i rozejrzałem się po salonie, poszukując mojej zguby. Lea wyszła kilkanaście minut temu z sypialni i nie wiedziałem, czy coś się stało, czy zasnęła pod prysznicem. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby wydarzyła się ta druga opcja, bo nasze ostatnie dni i noce były... Intensywne.

W końcu odnalazłem ją na tarasie. Stała tyłem do salonu, opierając łokcie o balustradę. Miała na sobie moją białą koszulę, która kończyła się tuż pod jej pośladkami, ale przez nią prześwitywał czarny materiał koronkowych majtek. Powoli wyszedłem na zewnątrz, obserwując ją w milczeniu, aż w końcu stanąłem obok niej, zdradzając tym samym swoją obecność.

– Wszystko dobrze?

Spojrzałem na jej profil, uważnie ją obserwując. Miała przymknięte powieki i spokojnie oddychała. Oblizała usta, delikatnie się uśmiechnęła i w końcu zwróciła na mnie uwagę.

Is everything I wantWhere stories live. Discover now