10. Jak podróżować

1.1K 131 63
                                    

      – Dziękujemy za gościnę i wszystko, ale na nas już czas  poinformowali Chirona gotowi do drogi chłopcy.
      – Oczywiście, nie będę was dłużej zatrzymywał, ale powiedzcie mi jedno, bo mnie to ciekawi. Dokąd właściwie zmierzacie? Wilkołak na otwartym terenie, jakim są nasze niziny, jest dość rzadkim widokiem, już nie mówiąc o towarzystwie chochlika. – Chcąc odpowiedzieć na to pytanie, obaj otworzyli usta w tym samym momencie, zamierając w pół słowa i zerkając na siebie ze zmieszaniem. Błyskawicznie uciekli spojrzeniami na boki.

      Ostatecznie to wilk dokończył:
      – Musimy dostać się na bagna, gdzie podobno mieszka czarownica Althea  i znowu zerknął na chochlika, który dalej stał z odwróconą głową, podobnie jak on rumieniąc się lekko.
      Wciąż było między nimi niezręcznie po tej nocy. Choć nie aż tak, jak w chwili obudzenia. W ich namiocie nastała wtedy chyba najbardziej niezręczna cisza ze wszystkich niezręcznych cisz w kosmosie.
      A potem było tylko gorzej.

      Gorg właśnie zakładał spodnie, gdy do namiotu weszła Idris z niesionymi im ziółkami na kaca, zastając go wyłącznie w nich. Obok wciąż zbyt zażenowanego, by ruszyć się z łóżka, nagiego, okrytego tylko do połowy kocem Pixiego. Wśród porozrzucanych wszędzie ubrań.
      Niebieska twarz zgranatowiała ze wstydu, kiedy zielarka zamarła w pół kroku. A kiedy wybuchnęła śmiechem, nabijając się z wilka w stylu "A więc to tak złamałeś mu skrzydło!", topik naciągnął koc aż na głowę, zostawiając próbującego się tłumaczyć towarzysza na pastwę klaczki. Ta zupełnie tych tłumaczeń nie słuchała, z dalszym śmiechem wypominając mu wszystko co powiedział w jej namiocie, "zamartwiając się o partnera", który ponoć "nie jest jego chłopakiem". Zainsynuowała nawet, że może w takim razie mężem.
      W końcu jednak postanowiła się nad nimi zlitować i wyszła, zostawiając napoje. Lecz to był jedynie początek niezręcznych sytuacji.

      Kolejna była w jaskini z małym jeziorkiem i wpadającym do niego mini wodospadem, gdzie wymyli swoje ubrania i siebie, stojąc w wodzie nadzy, odwróceni do siebie plecami. Pilipix osobiście o to zadbał, z pięć razy powtarzając Gorgowi, że ma się odwrócić i nie patrzeć, na co ten zirytowany odpowiadał, że "przecież nie patrzy!". Choć nie było to do końca prawdą, bo co chwila ukradkiem na chochlika zerkał, jakby jego wzrok przyciągała jakaś magiczna siła.
      Przestał, kiedy raz został przyłapany i dostał kamykiem w łeb.
      Diablik aczkolwiek – mimo swych słów – również na niego zerknął. Ale tylko raz, gdyż zobaczył coś, czego zobaczyć nie chciał, a co sprawiło, że przez głowę przebiegła mu myśl: Jak to się we mnie zmieściło...
      Zarumienił się wtedy cały na własne myśli i odwrócił głowę na dobre, a resztę czasu myli się w ciszy.

      – Bagna Althei?  Chiron zagwizdał, wyrywając ich z zamyślenia. – To jeszcze kawał drogi przed wami. Możemy wam jeszcze jakoś pomóc? 
      – Dziękujemy, ale i tak już dużo zrobiliście  grzecznie odmówił Gorg.
      – Och daj spokój, uratowaliście jednego z nas, a za to nie ma wystarczającego podziękowania! Na pewno nie ma nic, co moglibyśmy dla was zrobić? Proście o cokolwiek! 
      – Naprawdę dziękujemy, ale nie wydaje mi się, żeby... – przerwał, bo coś mu wpadło do głowy. 
      – A właściwie...  zaczął tajemniczo po krótkim namyśle, zwracając tym uwagę topika, który spojrzał na niego w zaciekawionym zaskoczeniu. – Znalazłoby się coś takiego... 

~~*~~

      – Too jeeest poo-rooo-nio-neee-e-eee...  krzyczał Pilipix przerywanie, podskakując na grzbiecie galopującego centaura, na co Gorg tylko zaśmiał się w głos, siedząc na swoim pewnie.

Saga Nici 1: Pojednani. |boys love story|Where stories live. Discover now