Dobranoc, skarbie

142 5 0
                                    


Dotarłam pod dom moich rodziców już nie był moim domem, oddali mnie do największego kłamcy i manipulanta na świecie. Zapukałam do drzwi czekając aż się otworzą, jednak to się nie stało cały czas nikt nie otwierał czego się spodziewać, zajrzałam do doniczki w której zawsze były klucze i tym razem się nie myliłam wyjęłam pęk kluczy otwierając drzwi jednym. Nie podejrzewała bym go nigdy o to co zrobił, skłamał próbując wyciągnąć ode mnie jakiekolwiek wiadomości. Kurwa przykro mu się zrobiło i mnie przeleciał, po co się na to zgodziłam. Weszłam do środka czując domowy zapach, stęskniłam się za nim. Weszłam szybko po schodach niepewnie otwierając drzwi mojego pokoju, to co mnie zastało w nim zszokowało mnie choć mogłam się tego spodziewać. Mój pokój już nim nie był, zastałam w nim biuro taty nie zamierzali mnie przyjąć ponownie pod dach miałam zostać z nim. Wzięłam głęboki wdech zamykając drzwi pomieszczenia na klucz, na wszelki, odsunąłem dywan i zaczęłam szukać jednej poluzowanej deski w podłodze, po chwili szukania znalazłam ją ujawniając zawartość. Wyjęłam z niej mały woreczek z białym proszkiem wysypałam go na blat robiąc kreski z jakiejś karty mojego ojca, wyjęłam z etui telefonu dwadzieścia funtów skręcając je w rulon. Zawsze w ten sposób radziłam sobie z problemami, na przygody z narkotykami i dopalaczami wciągnął mnie mój były Lucas Halton. Po raz pierwszy sama się zgodziłam, miałam siedemnaście lat chciałam spróbować ze względu na kłótnie moich rodziców to mnie skłoniło aby brać je systematyczniej. Gdy chciałam z nimi skończyć Lucas zmusił mnie abym dalej je brała, po prostu chciał pociągnąć mnie na dno na którym był już od dawna. Aż stało się to moim uzależnieniem, teraz było lepiej brałam je kiedy źle się czułam albo rodzice się kłócili. Gdy na stole pozostały tylko drobinki narkotyku strzepnęłam je dłonią, przetarłam nos chowając woreczek do kieszeni spodni. Lucas wciągnął mnie w dużą ilość uzależnień. Kiedyś paliłam papierosy, jointy, cieszę się że z tym przestałam jednak narkotyki to było coś lepszego. Wyszłam z pokoju zamykając drzwi, nie byłam tu mile widziana nie chcieli mnie tu więc postanowiłam nie zostawać tu dłużej skoro nie chcieli nie będę ich zmuszać, otworzyłam drzwi wyjściowe przez które przeszłam i zamknęłam na klucz chowając go do doniczki. Jedyna nadzieją była Charlotte, choć teraz jej rodzice mają trudny okres są bliscy rozwodu co dołuje dziewczynę. Jej mama Laila Scoot miała jasny odcień skóry lecz jej mąż Noah Scoot był ciemno skóry, przez to Charlotte miała dość jasny odcień ciemnej skóry. Nie chciałam się wpraszać do dziewczyny więc postanowiłam że do niej zadzwonię.

-Hej Char, jest taki problem mogę u ciebie zanocować?

-Znaczy wiesz.-Mruknęła, nie zgodzi się.-Moi rodzicę się pokłócili.

-Dobra, jasne.-Próbowałam brzmieć że nic się nie stało.

-Jeszcze raz przepraszam, muszę kończyć pa Lia.-Rozłączyła się zostawiając mnie samą ze swoimi myślami, kazały mi wracać do Victora ale ja nie mogłam. Dał mi coś aby wyciągnąć ode mnie jakieś wiadomości dla swojej jebanej mafii. Szłam chodnikiem myśląc gdzie się udać gdy mnie sparaliżowało na myśl. Jak by mi coś dał? Nic od niego nie brałam nie jadłam nie piłam. To nie był on, od razu odwróciłam się w stronę domu Victora. Jak mogłam go o to oskarżyć? Szłam przez wąską i ciemną uliczkę, na niebie też panował mrok przez co uliczka stałą się bardziej niebezpieczna. Stała się jeszcze bardziej niebezpieczna gdy zobaczyłam jednego wysokiego mężczyznę kierującego się wprost na mnie. Po raz chyba trzeci dzisiaj mnie sparaliżowało gdy mężczyzną okazał się być Rocky. Ten sam który dostał w twarz od Victora, brunet przyparł mnie do ściany kładąc rękę na ścianie z cegły przypominała mi w jakiś stopniu tą w kuchni Victora.

-Co tu robisz sama w nocy?-Mruknął w jakiś podejrzany sposób.

-Jak zadzwonię na policję to nie będę sama, ale ty będziesz sam w celi za pedofilię.

The last lie [18+]Where stories live. Discover now