Nie ufasz mi

115 8 2
                                    

Siedziałam na blacie w kuchni uważnie obserwując jak Victor w skupieniu kroi cebulę postanowiliśmy zrobić sobie podwójną randkę z Apollo i Vanessa, cieszyłam się z tego powodu  ostatnio sporo czasu spędzam z Carter niedawno dowiedzieliśmy się o ich związku bardzo cieszyłam się z powodu ich szczęścia pasowali do siebie. Zdążyłam w tym czasie wypisać się z uniwersytetu i kilka razy spotkać się z Charlotte wszystko było idealnie.

Jednak niedługo miałam się przekonać że nigdy nic nie było idealnie.

-Może byś pomogła?-Zapytał szatyn stając przede mna po czym położył dłonie na moich udach.

-Wolę oglądać jak seksownie wyglądasz w tym fartuszku.-Odpowiedziałam z cwaniackim uśmieszkiem, przegrał ze mną w papier kamień nożyce i musiał gotować w słodkim fartuszku z napisem "Seksowna Babeczka" na początku ja go miałam nałożyć ale los tak chciał że on go nałożył.

-Nie wkurwiaj mnie.-Warknął przybliżając swoją twarz bliżej przez co był blisko moich ust nawet za bardzo nasze wargi muskały się jednak chłopak nie pocałował mnie czekał na moją reakcje. Przyciągnęłam  jego usta do moich łapiąc jego policzki od razu wpił się we mnie podgryzając moją wargę. Zmarszczyłam brwi odsuwając od siebie Victora ten patrzył na mnie zdziwiony gdy ja oglądałam całą kuchnię, coś śmierdziało spalenizną.

-O kurwa.-Powiedziałam patrząc na patelnie na której smażyło się mięso. Williams odsunął się ode mnie patrząc w to samo miejsce co ja dopiero teraz zrozumiał co się dzieje, od razu wyłączył gaz wyrzucając mięso do kosza.-Nawet mięso uważa że jesteś gorący.

-Co?-Zapytał zdezorientowany.

-Spaliło się, przez ciebie jesteś taki gorący.-Chłopak schował twarz w dłonie z zażenowania gdy ja się głośno śmiałam.

-Humorek dopisuje?-Odwróciłam się w stronę Apolla który wszedł do domu z Vanessa trzymał w ręku kwiaty, czerwone róże.

-Ta.-Westchnął.-Zamów pizzę.-Powiedział do Apolla ten pokiwał głową ale zanim to zrobił podszedł do mnie, zaszłam z blatu patrząc na chłopaka.

-Dziękujemy za zaproszenie.-Powiedziała za chłopaka Vanessa gdy ten podał mi kwiaty uśmiechnęłam się biorąc je od chłopaka.

-To ja dziękuje są piękne.-Wzdrygnęłam się gdy poczułam czyiś oddech na karku.

-Ciekawe czy wie że wolisz białe.-Wyszeptał mi do ucha aby nikt inny tego nie słyszał, natychmiast odwróciłam się w jego stronę patrząc w jego oczy które płonęły żywym ogniem. Skąd o tym wiedział? Odwróciłam się w stronę dwójki która uważnie oglądała co robiliśmy.

-Myślę że pizza będzie dobrym wyborem.-Powiedziałam próbując zignorować to co powiedział szatyn.

-To ja pójdę zamówić.-Westchnął Apollo wychodząc z kuchni Vanessa poszła w ślad za nim, zostałam sama z Victorem postanowiłam wyjść z kuchni jednak poczułam uścisk na moim nadgarstku Williams pociągnął mnie na siebie przez co obiłam się z jego torsem, niepewnie podniosłam głowę aby spojrzeć w jego dwukolorowe oczy jednak od razu pożałowałam wypalał we mnie dziurę.

-O chuja ci chodzi?-Zapytał, zaśmiałam się histerycznie próbując wyglądać choć trochę poważnie ten cały czas patrzył na mnie ze zmarszczonymi brwiami.

-O nic.-Powiedziałam darując sobie poważną minę.-Dziwnie się zachowujesz.-Chłopak westchnął puszczając mój nadgarstek, stałam w tej samej pozycji uważnie obserwując każdy krok chłopaka.

-Proszę.-Prychnął opierając się o blat.-Idź sobie, skoro tak bardzo chcesz idź nie będę cię trzymał.

-Nic takie...-Nie dokończyłam gdy chłopak mi przerwał.

-Idź.-Warknął odpychając się od blatu.-Czego nie rozumiesz?-Zapytał obserwując mnie od góry do dołu.

-Nie wiem o co ci chodzi.-Powiedziałam próbując powstrzymać łzy które napływały mi do oczu więc przygryzłam wargę i to mocno.-Co ja takiego zrobiłam?-Zapytałam, szatyn podszedł krok bliżej i za blisko dziwnie się zachowywał jak nigdy zrobiłam krok do tył ten uważnie patrzył jak się od niego cofam.

-O nic.-Powiedział udając mój głos, wyjął ze swojej kieszeni mój telefon niemal zapomniałam jak się oddycha, grzebał mi w telefonie.-Nic mi nie powiedziałaś?-Zapytał kpiąco podchodząc bliżej zrobiłam krok do tyłu odruchowo.

-Nie pisał już dawno.-Mruknęłam próbując opanować sytuację gdy zderzyłam się ze ścianą, nie miałam już gdzie uciec.

-Nawet kurwa nie wiesz co zrobiłaś.-Mówił kręcąc głowa, dalej podchodził gdy ja cały czas stałam przy ścianie, po moim policzku spłynęła łza której już nie umiałam opanować, wciągnęłam powietrze ustami.

-Nie wiem bo mi nie ufasz, nic mi nie mówisz skąd miałam wiedzieć?-Warknęłąm drżącym głosem.

-A wiesz czemu nie ufam?-Zapytał kładąc ręce obok moich ramion przez co byłam przyszpilona do ściany.-Właśnie dlatego że mi nic nie powiedziałaś.

Bolało, bolało w chuj.

Chłopak pomrugał kilka razy patrząc na łzę która spływała po moim policzku, ten przygryzł wargę a jego spojrzenie złagodniało starł opuszkami palców łzę.

-Przepraszam.-Mruknął gładząc mój policzek kciukiem, przeprosił Victor Williams przeprosił. Pokiwałam głowa, musiałam to przemyśleć w samotności. Szatyn odsunął się ode mnie kręcąc głową, westchnął głośno po czym wyszedł z kuchni kucnęłam przy ścianie dając upust swoim łzom, chciałam zostać sama nie chce aby był tu ktokolwiek.

-Lia?-Zapytała zdziwiona Vanessa kucając obok mnie oblizałam usta krzywiąc się na smak krwi, gdy tylko dziewczyna zobaczyła moją wargę jej zdziwienie wzrosło.-Victor ci to zrobił?

-Nie.-Zaprzeczyłam od razu wstając na nogi i wyszłam z kuchni, nie miałam zamiaru z nią na ten temat rozmawiać, Victor nigdy by mnie nie skrzywdził, przynajmniej tak uważałam. Wytarłam łzy patrząc co się dzieje w salonie Williamsa nie było był jedynie Apollo grający w Fifę.-Gdzie Victor?

-W pokoju.-Odpowiedział od razu ruszyłam w tamtym kierunku.-Nie powinnaś tam...-Nie dokończył gdy weszłam do środka zatkało mnie, Victor Williams stał przy oknie podpalając się papierosem.

-Co ty...-Zaczęłam gdy ten się odwrócił od razu wyrzucił papierosa przez okno nie patrząc mi w oczy, bez zastanowienia podbiegłam do chłopaka i przytuliłam go z całej siły jego ciało było bezwładne nie odwzajemnił uścisku tylko zszokowany stał w miejscu, wreszcie niepewnie podniósł ręce obejmując mnie położył brodę na czubku mojej głowy wzdychając głośno.

-Nie chciałem abyś to widziała.-Mruknął, uciszyłam go przykładając mu palec do ust, nie potrzebował rozmawiać o tym tylko kogoś kogo będzie mógł przytulić w każdej chwili. Tkwiłam w uścisku kilka minut nikt z nas nie odważył się odpuścić.

-Kocham cię-Szepnęłam chłopak odsunął mnie od siebie, w moich oczach były łzy teraz już byłam pewna, wiedziałam co czuje.

-Ja ciebie też.-Uśmiechnęłam się gdy szatyn połączył nasze usta w pocałunku.

Kochałam go 

Nie zapomnij o gwiazdce!⭐️

IG:FikcyjnaAutorka


The last lie [18+]Where stories live. Discover now