Ktoś nas obserwuje

119 8 0
                                    

Od nieudanej podwójnej randki minął tydzień, nigdzie nie wychodziłam skupiałam się na Victorze jednak ten tego nie chciał cytując "Nie potrzebuje niańki" Nie wierzyłam całe dnie spędzaliśmy w łóżku tydzień minął zaskakująco szybko, musiałam w końcu coś zrobić czułam się źle z powodu siedzenia w domu ale także musiałam wspierać Williamsa, nigdy bym go nie zostawiła samego w takiej sytuacji. Wreszcie nadszedł dzień w którym wyjdę z domu, dzisiaj szłam do pracy Victor nie był zadowolony z tego pomysłu ale sam proponował mi tą pracę miałam być recepcjonistka u jakiegoś wielkiego Hiszpańskiego biznesmena z tego co się dowiedziałam był grafikiem tworzył okładki do książek lub jakieś grafiki na banery. Ubrałam obcisłą czarną sukienkę z rozcięciem na plecach narzuciłam na to marynarkę, siedziałam na kanapie wiążąc swoje jordany jedynki postawiłam na wygodę uśmiechnęłam się w stronę szatyna który wyszedł z łazienki ubrany w garnitur, miał mnie odwiezdź na miejsce musiałam w końcu przełamać się do prowadzenia auta. Nie poruszam już tematu tego co się działo w kuchni, nie wiem co mu się wtedy stało jedyne o czym rozmawialiśmy był nieznany numer który do mnie pisał, miałam mówić mu kiedy ten ktoś do mnie napiszę. Wstałam z kanapy podchodząc do lustra wyglądało to ładnie, w odbiciu zauważyłam Victora który objął mnie w talii całując mój obojczyk, odsunęłam chłopaka poprawiając dekolt. Williams nie darował sobie tylko obrócił mnie w swoją stronę całując moje usta.

-Musimy wychodzić.-Mruknęłam między pocałunkami, ten przerwał patrząc mi w oczy wreszcie kiwnął głową w stronę drzwi wyjściowych,  zdjęłam marynarkę po czym wyszliśmy w skupieniu odpisywałam na wiadomości jednak wpatrując się w telefon nie zauważyłam schodów którymi ostatnio częściej schodziliśmy, przechyliłam się do tyłu lecz w ostatnim momencie Williams złapał mnie w talii.

-Co ty masz z tymi schodami?-Zapytał śmiejąc się pod nosem, poczułam wibracje telefonu w dłoni jednak całkowicie to teraz zignorowałam. Wzruszyłam ramionami schodząc po schodach starałam się nie upaść, udało się wsiadłam do maserati patrząc na wyświetlacz telefonu znowu pisał do mnie numer nieznany weszłam w konwersacje czytając wiadomość.

Od:Nieznane

Nie myślałaś czemu przeglądał ci telefon?

Pomrugałam kilka razy patrząc na wiadomość, ale skąd?

-Wszystko dobrze?-Oderwałam wzrok od telefonu patrząc na Williamsa który siedział za kierownicą, od razu pokiwałam głową gasząc wyświetlacz telefonu. Przygryzłam wargę, miałam być z nim szczera jednak to nie ważna wiadomość. Przynajmniej tak uważałam.

-Ile to trwa?-Zapytałam niepewnie, chodziło o przypalanie się jak mogłam tego nie zauważyć? Przecież spaliśmy razem często chodził bez koszulki i ja tego nie zauważyłam?

-Od niedawna.-Powiedział niewzruszony, przynajmniej tak wyglądał wiedziałam że w środku go to boli.-Od kąt cię poznałem przestałem.

-Czemu znowu zacząłeś?-Zagryzłam wnętrze policzka powstrzymując łzy, rozmazałby mi się makijaż.

-Bo cię krzywdzę.-Westchnął patrząc kątem oka na moją reakcje.-Niszczę od środka.

-Przestań.-Warknęłam wiedziałam że kiedy mu nie powiem stop będzie wymieniał dalej, stanęliśmy na światłach a ten spojrzał na mnie.

-Nie płacz.-Powiedział opiekuńczo kładąc rękę n moim udzie.-Proszę, nie płacz już więcej prze zemnie.

-Czemu wcześniej to robiłeś, wiesz kiedy jeszcze mnie nie znałeś.-Nie chciał tego mówić.

-Przez śmierć mojej matki i siostry.-Wyszeptał, jego głos łamał się, śmierć jego bliskich było jego słabością. Nie wiedziałam że nie żyją, postanowiłam już nic nie mówić do końca drogi nie chciałam palnąć czegoś czego będę potem żałować-Jesteś pewna że chcesz tam iść?

The last lie [18+]Where stories live. Discover now