Rozdział 12

1.5K 119 16
                                    

****podziemia, pokoje Bednarza*****

Bednarz z wyglądu był człowiekiem około sześćdziesięciu wiosen. Był on barczysty, lecz niski miał za to czuprynę włosów, oraz brakowało mu kawałka ucha. Przez lewą cześć ust przechodziła mu blizna. Blizna nie szpeciła jego twarzy, lecz nadawała mu groźny wyraz twarzy. Jedynym co łagodziło jego wygląd była kozia bródka.

-Welip, druchu! Jakie czarcie siły zapędziły cie w odmęty tych lochów?-Zapytał lekko zachrypniętym barytonem.

-Tylko jedna rzecz zmusza mnie do wąchania twojego gremliniego potu!-Odpowiedział zadziornie Welip.

-Wino?-Zapytał Bednarz.
-Wino.-Odpowiedział z pełną powagą Welip.

-To czy tylko wino, czy może coś do piwa by się wam przydało?-Zapytał. W tem zauważył dziewczynę kryjąca się w cieniu poza blaskiem pochodni.-A cóż to za panna została tu przez waż przyciągnięta?-Dodał.

-Ach, cóż za ubóstwo manier z mojej strony!-Krzyknął Welip.

-Raczej ich całkowity brak.-Odparła Jo.-Miło mi pana poznać. Jestem Jo.

-Welip nie mów, żeś ona twoja pannica!-Powiedział Bednarz.-Niech. Tyś dla nań za damowata! On toś może tylko pomarzyć o pannie z tak delikatnimi reńkami!-Mówił po czym pocałował szarmancko rękę Jo.

-Nie jestem pannicą, tylko zwyczajną kelnerką.-Odparła Jo z rumieńcem.

-Ajć! Czemuś pannica nie chce w siedzieć w domu i dziatek chować?-Zapytał Bednarz.

-Bo to nie moja natura, by siedzieć i doglądać innych.-Powiedziała.

-Bednarzu, nie przyszliśmy dyskutować o życiu tej biedaczki, lecz w sprawie nadrzędnej!-Powiedział zmieniając temat Welip.

-No tak tu chodzi o alkohol!-Krzyknął przejęty Bednarz!

-Bez beczek, nie ma twojego ukochanego wina BEZBOŻNIKA, na dodatek nie mamy gdzie zrobić piwa z pokrzyw! A zbiory były obfite!-Nakreślił tymi słowami powagę sytuacji, która im obu wydawała się przerażająca!

-Czy dla was panowie liczy się tylko alkohol?-Zapytała roześmiana Jo.

-Tak!-Odpowiedzieli chórem.

-Czy zaopatrzysz nas w beczki i pojemniki z tej listy?-Powiedział Welip po czym podał Bednarzowi długi pergamin.

-Nie wiem młodzieży, czyż nie przeceniacie moich możliwości!-Powiedział otwierając oczy zaszokowany Bednarz.

-W zeszłe lato udało ci sie wyprodukować prawie tyle samo beczek!-Dodał Welip.

-W sumie tyle może wytworzyliśmy ale nie na jedno zamowienie! Lecz mimo waszych wymagań zaciągnę rezerwowe ręce do pracy i spełnimy wasze zamówienie!-Zatwierdził z błyskiem w oku Bednarz.

****dwie ofermy stoją w lesie przed chatką*****

-To twoja wina, ty zaciemniony doktorku! Czemu nie powiedziałeś o problemach z rozeznaniem na trasie! Jesteś bezużyteczny!-Krzyczy Fred, po czym kopie mały kamień.-Przez ciebie!-Wskazuje palcem na Aseta.

-Co to moja wina ze las w ciąż się zmienia?! Wiesz ze zawsze może powstać nowy szlak!-Bronił się lekarz.

-Nie przerywaj mi!-Wrzasnął Fred.-To przez ciebie nie spotkam się z miłością mojego życia w bliskiej przyszłości!

-Och a kim są ci zagubieni chłopcy którzy sprzeczają się pod mym domem?-Powiedział do nich nieznany głos. Na ten dźwięk Fred obejrzał się i ujrzał...

###do zobaczenia w następnym rozdziale###

Ogłoszenie parafialne:
Następny rozdział będzie jeśli zobaczę  min. 5 komentarzy. Chce wiedzieć czy się Wam podoba wraz wasze teorie spiskowe.
A dodatkowy rozdział tego samego dnia to forma zadość uczynienia za przerwę godną Polsatu.     
                                 K.

Księżniczka Zabójców...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz