Rozdział 2

5.6K 360 5
                                    

-Miło mi gościć na moim skromnym statku tak znamienitego gościa! Dużym zaskoczeniem dla mnie i dla całej załogi jest możliwość poznania, syna wielmożnego pana!  

-Ach mój syn... Na imię ma Xerxyli. Chłopcze choć do nas! 

-Oto Xerxyli. Ma obecnie 18 lat, słyszałem w mieście, ciekawe informacje. Ponoć na statu przypłynęła zjawiskowa panna! 

-Tak z dumą mogę panów powiadomić... 

-Tato? 

-Och, witaj Jo! Mam przyjemność przedstawić Najemnika Baratosa bu Alegerreln i jego syna Xerxyla bu Alegerrelna. 

-Chlopcze, może oprowadzisz Pannę den Defendos po naszym pięknym mieście kiedy my będziemy zajmować się papierkową robotą? 

-Z miłą chęcią porowadzę tak miłą i uroczą panienkę po naszym wspaniałym mieście!- Jestem o krok od przywalenia temu podszytemu lalusiowi, który co chwila liże komuś dupę...Może jednak Fred miał racje...  

-Z miłą chęcią przejdę się z panem bu Alegerrelnem po miasteczku. 

-A wiec załatwione! My idziemy pracować a dzieciaczki niech mają trochę swobody.-Mówi przesłodzonym głosem Najemnik. 

*** 

Cóż za cudowny dzień kochany Kapitanek wyznaczył mnie znowu na niańkę dla Jo...znowu...Nie mam tak naprawdę na co się skarżyć, udaje wybitną idiotkę podczas spacery z panem Bufonem. Tak znam wielu takich, bogatych co to pogardy, biedy, głodu i poniżenia nie zakosztowali.  

Kiedy pietwszy raz poznałem Jo myślałem o niej w podobnych kategoriach...a wiec cofnijmy się do czasów gdy byłem zwykłym żebrakiem. 

Była wczesna wiosna do portu w którym żyłem, przybił statek dla takiego biednego dzieciaka jak ja był ogromny, straszny i piękny jednocześnie. Marzyłem o życiu bogatego smarkacza,lub kogoś kto ma dach nad głową i rodzine martwiącą się o ciebie. Na ląd ze statku zszedł mężczyzna w sile wieku z dzieckiem na rękach. Dziecko było ubrane w szytą ręcznie bufiastą sukienkę. Widać było troskę w oczach mężczyzny, podobnie jak w oczach majtków. Postawny pan podszedł do mnie i poprosił o wskazanie dobrego lekarza. Zaprowadzilem go do miejscowej zielarki. Mężczyzna był mi bardzo wdzięczny za pomoc i zaproponował mi prace na statku, oprócz zwykłych zajęć miałem także być towarzyszem zabaw jak i nianką dla młodej panienki jak się potem okazało była to najlepsza decyzja w moim życiu. Zamiast rozbestwionego bachora, poznałem osóbkę o ciętym języku i dużej woli walki. Pomimo moich docinków uwielbiam tą małą istotkęa, lecz boli mnie serce, gdy widzę ją z kimś innym u jej boku... Po kilku latach na statku jak się okazało pirackim stałem się jednym z najlepszych zabójców, szermierzy, oraz aktorów. Udawałem wiele rożnych postaci. Wracając do histori stałem się złośliwy dla Księżniczki, aby ukryć swoje prawdziwe uczucia i rozterki. Kiedy już zadomowiłem się wsród piratów zaplanowałem sobie kilka rzeczy: 

1.Niepozwolić oddać mikomu mojej małej Jo. 

2.Stać się najlepszym i najbardziej znanym piratem. 

3.Stać się Władcą Piratów. 

4.Mieć do końca życia u swego boku bezpieczną Jo.  

Taaa... Mam marzenia jak każdy młodzik tylko ciekawe kiedy i w jaki sposób spełnią się...

***

-Dlaczego ojciec kazał nam się zebrać tutaj o tak szalonej porze?!-Pytam się Freda. 

-Maleńka to ja miałem najbardziej niewdzięcznej zadanie! 

-Hej! Obudzenie mnie wcale nie jest takie trudne! 

-Taaaa....masz tylko baaaaardzo mocny sen i budzi cie tylko oblanie kubłem zimnej wody, lecz niechce byś była chora wiec cie niosę 

-Ach mój bohater....Zzzz... 

-Oj maleńka ci ja z tobą mam... 

-Cieszę się, że wszyscy nareszcie dotarli! Mam ciekawe wieści! Dostaliśmy zaproszenie na KRÓLEWSKI BAL W QBRER!!! 

-I po to wyłazilismy z łóżek o bez bożnej porze?! 

-Jeśli to tyle to idę do... 

-No i padła! Chyba skoro ją przyniosłem to powinienem też odnieść! Zapowiada się naprawdę ciekawy okres...

Księżniczka Zabójców...Where stories live. Discover now