Rozdział 8

3.1K 219 6
                                    

 

++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Drogi Kapitanie!

                          Odkąd pamiętam jedyną rzeczą, której bałam się od zawsze, to świadomość zależności od kogoś.  Walki, taktyki wojennej i innych przedmiotów uczyłam się, wyłącznie do zaplanowania pefekcyjnej ucieczki. I się udało!

                                                                               Twoja na zawsze nieznośna                                                                                                                         córka Josephine den Defendos!

++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

*******KARCZMA POD ZAMULONYM KLONEM**********Rok od balu***********Położenie: Gdzieś w krainie Lasów i Rzek, daleko za wschodnią granicą państw Sprzyjających Qbrer i daleko od morza*****

-Jo! Gotowe jedzenie dla piątej ławy!

-Idę Weilp! Oto wasze zamówienia! Smacznego!-Z uśmiechem krzyknęła Ognistowłosa do uczniów Akademii.

Stara Karczma była od wieków kilku oficjalnym miejscem spotkań. Przychodzili tu wszyscy od Najwyższej Rady Akademii aż po pierwszoroczniaki.

Akademia- jest to szkoła która szkoli w prawie każdej dziedzinie w tym: 
-Kucharzy;

-Magów;
-Zielarzy;

Ten stary budynek przez całą dobe tętnił życiem.  Zawsze ktoś się krzątał, kłócił lub chlał wyborne trunki. Całym tym miejscem od wieków kilku zarządzał stary ród karczmarzy Limnowów. Obecnie głową rodu był stary i poczciwy Samput. Miał on dwie córki i pięciu synów. Z czego do Akademii poszli wszyscy synowie, a córki od lat są mężatkami.

W Karczmie został tylko najstarszy syn Weilp i żona pani Yerw. Zajmuje się ona pokojami i trzyma piecze nad dostawami. Samput zajmuje się porządkiem w Tym miejscu lecz jego specjalnością jest stajnia, leczy i dba o konie lepiej niż większość speców z Akademii. Za to Weilp jako pierwszy ukończył szkołę, uczył się na kucharza i to jego wpaniałe dania kształtują obecną nieskazitelna opinie o tym miejscu. Za kelnerkę robi młoda energiczna osiemnastolenia panienka. 

Młoda zawsze ( próbuje ) trzyma rude włosy związane. Ubrana przeważnie jest w czerwony gorset i spódnicę kończącą się trochę zakolanami, z ogromnym rozcięciem, aż do połowy uda. Przewiązana jest zazwyczaj białym fartuszkiem. 

W tem do Karczmy wpadł młody Mag Obronny z Akademii.

-Atakują mury obronne! Wszyscy do broni! To Peakanie! 

-Jak śmią łamać rozejm! Tosz to zbrodnia w biały dzień!-Oburzył się jeden z profesorów Prawa Szerszego. Zaraz po tej wypowiedzi całe towarzystwo wypadło przez stare, drewniane drzwi. 

Za nimi wybiegła Ruda, przez ramie tylko wrzasnęła by szef się nie martwił.

Kiedy tłum dotarł do bram miasta, był świtkiem próby wyważenia bramy, przez Peakan. Jo szybko skanowała wzrokiem tłum wroga, aż nie odnalazła przywódcy. Gdy go znalazała w kilku krokach dobiegła do tłumu żołnierzy. Jak na nią przystało wskoczyła na tłum i przebiegła się po hełmach do wodza. Będąc tuż, tuż wyciągnęła nóż z pochewki na udzie i przystawiła go wodzowi do szyji. 

-Co to ma znaczyć?!-Wrzeszczał oburzony. W tem Ruda złapała go od tyłu  i mocniej przycisnęła mu ostrze do szyji, aż popłynęła krew.

-Cisza...czemu napadacie na miasto?-Warknęła mu do ucha.

-Kim jesteś czego chcesz? Moi ludzie zabiją cie!-Powiedział z niepokojem Dowódca. 

-Ja zadaje pytania! Odpowiadaj! I to ja mam przewage bo moge z ginąć i to nie wpłynie na walkę, ale twoja śmierć....oj sam już wiesz!-Powiedziała z chytrym uśmieszkiem.

-Zaraz cccciii w-wszy-wszystko wy-wy-wytłumacze...-Odpowiedział jąkając się.

-Mów!-Biedaczek nie posiadał zbyt wytrzymałej psychiki...i.....pęcherza.

-Błagam przebacz! My tylko mamy tylko polecenia od dowódctwa...

-Gdzie macie baze?-Pyta szeptem Ruda.

-Tam na zachodzie, niedaleko takiej wioski na palach na bagnach...więcej nie wiem! Błagam oszczędź mnie!-W tedy jednym ruchem ręki podcięła mu gardło, w pare sekund wykrwawił się.
Jego Amia zauważyła dość szybko brak dowódcy wykrzykującego rozkazy. Rozproszyła się ich mentalna obrona i wtedy madzy zaatakowali i zniszczyli ich!

********Xsertip, stolica Zipam******W tym samym czasie***********

-Mam cholernie dość tego....ona się nie znajdzie.-Powiedział żałosnym głosem Książe.

-O nie! Masz być dla niej silny, wytrwały i jaki tam ma jeszcze być książe z bajki!-Wściekł się Fredzio.

-Ale po co? Ona może być już martwa! Albo gorzej ma już kogoś! Może być mężatką albo jeszcze fatalniejsza opcja, może być kapłanką jakiegoś kultu! 

 -Ty nic nie warty gogusiu! Jak śmiesz tak jej nie znać i poddawać się tak łatwo?! Nie jesteś jej warty!-Po tych słowach Fredzio rzucił się na Księcia... 

                                                                                            Ciąg dalszy nastąpi...kiedyś tam!

Księżniczka Zabójców...Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum