Rozdział 4

3.9K 281 3
                                    

-Jesteśmy już w porcie? Nie za szybko aby, przecież jeszcze ponad tydzień do najbliższego portu...-Pytam Fredzia.

-Najbliższym portem w którym się powinniśmy zatrzymać jest ten w Qbrer.

-A to ciekawe...czy to możliwe, że zatrzymaliśmy się gdzie indziej?

-Na mapach nie ma wysp na tym szlaku.

-To oznacza wyzwania i nowe odkrycia!-Ciąnę Freda na górny pokład.

***

-Po cholerę my tam?-Pytam się Jo.

-Bo to ważne wydarzenie, może coś się stało i mamy kłopoty!

-Albo beczka rumu wypadła za burtę...

-I co z tego? I tak będzie przednia zabawa!-Jej optymizm mnie powala...

-Ale pamiętaj jeśli zacznie się walka, to...

-To mam zacząć nawalać szablą tych drugich!

-Nie! Masz zejść pod pokład i ukryć się!

-Ale z jakiego to powodu niby?!

-Bo ja tak mówię!

-I to twoje zdanie się tylko liczy?!

-Tak bo to ty jesteś pod MOJĄ opieką!

-Szczwany z ciebie pies...ale to i tak ja mam ostatnie słowo!-Powiedziawszy to, ucieka odemnie na górny pokład.

**ta cześć opowieści jest przedstawiona z punktu widzenia pirata z innego statku**

-Witaj Nert!-Jak ja kocham ten zapach prochu o poranku. Płyniemy do portu królewskiego na bal. Podobno na balu mają zjawić się tłumy pięknych, niezamężnych panien z dobrych domów. Niestety minusem tego spotkania jest blichtr i przepych...poprostu pokaz władzy, potęgi i bogactwa króla, dworu oraz Warunii (najbogatsi spośród ludu i kupców z dalekich krain).

-Burk.-Tyle od Nerta. Potem macham do najlepszego szermierza i przy okazji starego wilka morskiego Axabusa-szefa.

-Witaj chłopcze, mamy piękny poranek na lekki spór z innym statkiem, czyż nie?

-Oczywiście! A tam nawet widzę jakiś statek!

-No to podpłyńmy i przywitajmy się w starym stylu!-Na co załoga odpowiedziała głośnym.

-Aj aj Kapitanie!!!

-Oj...damy im nieźle popalić!-Mam nadzieje, że mój optymizm nie wyczerpie się podczas potyczki z tym statkiem...

Księżniczka Zabójców...Where stories live. Discover now