Babeczkowa katastrofa

1.1K 95 1
                                    

NOWOŚĆ

Na moim koncie
pojawiło się
przedstawienie postaci do opowiadania pobocznego związanego z
„Panną Black”.

Historia będzie się opierać o Grindelwalda i Dumbledore'a oraz ich spór, który doprowadził do wojny.

Zapraszam serdecznie:)
_______________________________________

– …i Venus pisz do nas listy, chcemy wiedzieć co u ciebie-pan Cregence zakończył swój, jak to nazwała krukonka, peronowy wykład.

   Podobno zawsze to robił. Blondynka robiła wtedy minę męczennika, chociaż doskonale wiedziała, że to z troski. Czasami jednak jej ojciec okazywał ją aż za bardzo.

– Tak, tato-odparła, widząc kątem oka jak Lucas i Tiana uśmiechają się zdecydowanie zbyt szeroko.
– Wy też do nas piszcie-Janus Cregence zwrócił się do pozostałej dwójki.

   Puchon stanął wyprostowany jak struna i przyłożył dłoń do czoła, salutując mężczyźnie. Ten uśmiechnął się radośnie.

– Tak jest, sir-odparł, a Venus pokręciła głową z rozbawieniem.

   Tiana zrobiła to samo, co puchon, kiedy mężczyzna spojrzał w jej kierunku. Leo stojący przy jej nogach fuknął rozjuszony nagłym ruchem właścicielki.

– Nie zawiedziemy, sir-dodała, a mężczyzna zaśmiał się cicho.
– Janusie-rozległo się nagle za plecami nastolatków.

   Cała trójka odwróciła się w tamtą stronę, a oczy brunetki rozszerzyły się ze zdziwienia.

– Henric-odparł pan Cregence, patrząc na ojca Adriana.-Ile to lat minęło?
– Chyba obydwoje doskonale wiemy, nieprawdaż?-spytał ciemnowłosy mężczyzna.-Witaj, Tiano.
– Dzień dobry, proszę pana-odpowiedziała, czując gęstą atmosferę.
– Dzieci, idźcie do pociągu. Lepiej, żeby nie odjechał bez was-powiedział pan Cregence, nadal nie spuszczając wzroku z Henrica Pucey'a.
– To… Do zobaczenia w czerwcu, tato-powiedziała Venus, patrząc to na ojca, to na drugiego czarodzieja.
– Do widzenia, proszę pana-dodał Lucas.

   Cała trójka oddaliła się w trybie nagłym. Stanęli w miejscu dopiero wtedy, gdy weszli do jednego z wagonów. Drzwi za nimi się zamknęły, a na peronie dało się usłyszeć gwizd. Pociąg powoli ruszał.

– Czemu stoicie jak glonojady przyczepione do szyby?-spytała Tonks, stając obok.
– Kłócą się?-spytał McKinnon, ignorując pytanie zadane przez starszą puchonkę.
– Na to wygląda-odparła Tiana.
– Ale o co?-dopytywał Lucas.
– Pewnie o znajomość mojej ciotki i zmarłej żony Pucey'a-odparła Venus, chcąc wyjrzeć z pociągu, jednak ściana stacji jej na to nie pozwalała.
– Nie wiecie, że nie ładnie podglądać?-spytała rozbawiona Tonks.
– Dora!-żachnęła się Black, kiedy siódmoroczna podniosła całą trójkę, Leo i ich bagaże za pomocą różdżki.
– I tak już nic nie zobaczycie-zaśmiała się.-Idźcie zająć miejsca, chyba że chcecie tak sterczeć przez kilka godzin.
– A może my chcemy sterczeć?-spytał Lucas, zakładając ręce.
– W takim razie do Hogwartu zawitają trzy strachy na wróble-zaśmiała się Tonks.
– Wrednie-stwierdziła Venus, łapiąc za rączkę swojego kufra i idąc korytarzem.
– A ty gdzie siedzisz?-spytał Lucas.-Z Summers?
– Zgadłeś. Nicola zajęła mi już miejsce.
– A ja pójdę poszukać jakiegoś nam-oznajmiła Cregence, ignorując bliźniaków i Jordana, którzy robili głupie miny, kiedy przechodziła obok ich przedziału.

   Lucas i Tiana ruszyli za nią. Leo dreptał na samym końcu całej gromadki.

– Tylko tutaj jest jeszcze jakieś miejsce-powiedziała niezadowolona Venus.
– Kto tam siedzi?-spytał Lucas, patrząc przez jej ramię.-Oh…
– Dajcie przejść-powiedziała brunetka, by po chwili zauważyć samotnego Adriana i pudełko babeczek na stoliku.-Oh…
– Hej-powiedział nieśmiało.-Chyba… Chyba jesteśmy na siebie skazani-dodał, drapiąc się w głowę.
– Tak. Na to wygląda-oznajmiła Cregence, wkładając swój kufer na półkę i siadając jak najdalej ślizgona się dało.
– Dziękuję za książkę, Ad-powiedziała Tiana, a ten posłał jej lekki uśmiech.-Zdrajca-dodała po chwili mściwym tonem, kiedy Leo wskoczył na kolana chłopaka.
– Skoro ten kot go lubi, postaram się nie robić ci pod górkę, Pucey-oznajmił Lucas, siadając obok Venus.
– Ja… Jeszcze raz przepaszam-mruknął, głaszcząc Leo.
– Nie chcę żadnych kłótni na początku trymestru-powiedziała Black, siadając obok Pucey'a i obserwując jak Venus chce dodać jakąś kąśliwą uwagę.-Nie mam zamiaru znowu się ze wszystkimi kłócić i… Merlinie, znowu?-spytała, czując smród łajnobomb.

   McKinnon wstał, żeby otworzyć okno, potykając się o własne nogi i lądując twarzą w babeczkach, które stały na stoliku. Zapanowała cisza. Grobowa cisza. Aż nagle Adrian zaczął się cicho śmiać. Ten prawie niesłyszalny śmiech przerodził się w rechot, do którego po chwili dołączył sam zaaferowany. Lucas miał całą twarz w bitej śmietanie. Potem już poszło z górki. Cały przedział się śmiał. Na szczęście nie musieli już wdychać tego smrodu, bo Venus się nad nimi zlitowała i otworzyła okno.

– M… Merlinie-ślizgon próbował złapać oddech.-Wyglądasz jak Krwawy Baron! Ale jesteś biały!
– N-no co ty?-oburzył się puchon.-Wyglądam raczej jak Gruby Mnich!-oznajmił, wywołując jeszcze większą salwę śmiechu.
– Raczej jak Sir Nicolas!-dodała Tiana.

   Wszyscy spojrzeli na Venus, która wywróciła oczami (tak dla zasady) i śmiała się razem z nimi.

– Ja tam widzę podobieństwo z Szarą Damą-oznajmiła, a wszyscy znów zaczęli się śmiać.

   Blondynka spojrzała na Pucey'a, który wyciągnął chusteczkę higieniczną i podał ją puchonowi. Może po prostu, przez ten cały czas, chciała widzieć w nim wroga? Może nie był taki zły?

– Jeżeli tak się bawimy na początku półrocza, jestem pewny, że będziemy się tak dobrze bawić aż do końca roku-oznajmił Lucas.

   Z połową wytartej i połową brudnej twarzy, próbował uspokoić się na podłodze przedziału. Adrian starał się wytrzeć drugą połowę jego twarzy, jednak dość ciężko było tego dokonać, kiedy cały czas trząsł się ze śmiechu. Tianie poszły łzy z oczu, widząc jak komiczna była ta sytuacja, a Leo wskoczył na puchona, chcąc zlizać resztę śmietany.

– No i tyle zostało po babeczkach Ariany-zaśmiał się Pucey.

   Venus uśmiechnęła się sama do siebie, widząc jak chłopak podaje dłoń puchonowi.

   Tak. Zdecydowanie chciała widzieć w nim wroga, którym nie był.

PANNA BLACK I era Golden TrioWhere stories live. Discover now