Poczekać do czerwca...

934 89 80
                                    

   Największym, najważniejszym celem Inkwizytorki było uprzykrzanie życia wszystkim. Nie tylko gryfonom. Za niektórych ślizgonów też się brała, zwłaszcza kiedy potrafili podważyć jej kompetencje. Tiana co chwilę przesiadywała w jej paskudnym, różowym gabinecie. Co chwilę proponowana jej była herbata i milutka rozmowa. Black pamiętała słowa Lucjusza. Jeżeli komuś nie ufasz, nie przyjmuj od niego napoju. Umbridge zdecydowanie była jedną z tych osób. Tak samo jak Dumbledore.

   Całe szczęście afera na boisku nie wpłynęła zbytnio na relację Harry'ego i Draco. Nie odzywali się na ten temat i po prostu żyli dalej. Lepsze to, niż nic, prawda?

   Za szukającego gryfonów weszła Ginny Weasley, natomiast do pałkarzy zrobiono testy. Malina nic o tym nie mówiła. Aż do momentu, w którym oznajmiła, że ona i Andrew Kirke zostali nowymi członkami drużyny. Okazało się, że to Spinnet, z którą dzieliła dormitorium, namówiła ją, by spróbowała. No i tak spróbowała, że się dostała.

   Fred był zadowolony. Pogratulował jej, a później zniknął. Rozpłynął się w powietrzu. Tiana domyśliła się, że ruszył z George'm planować coś, co wkurzy landrynę na tyle, że uda im się zemścić.


– Tiana!-zawołał Harry, kiedy dziewczyna wychodziła z klasy od transmutacji.


   Połowa listopada powoli przynosiła ze sobą śnieg. Niestety nie był to ten ukochany śnieg - biały puch, który wycisza wszystko dookoła. Raczej śnieg z deszczem...


– Harry?-zdziwiła się.-Co ty tu robisz? Nie macie teraz czasem eliksirów?

– Skąd wiesz?

– Bo chodzisz na nie z Draco-odparła z uśmiechem.-No? Co się stało?

– Chcę, żebyś dzisiaj przyszła-powiedział.-Tylko dzisiaj. Malina raczej zrezygnowała, bo nie chce zostać nakryta przez Dumbledore'a, ale ty...

– Harry, nie wiem czy to dobry pomysł-odparła ślizgonka, rozumiejąc o co mu chodziło.

– Ćwiczymy już jakiś czas-szepnął.-Mogłabyś pomóc. Serio. Nauczyłaś Draco.

– No tak, ale...

– Proszę.


   Ten gryfon zdecydowanie zbyt dużo czasu spędzał ostatnio ze ślizgonami. Zwykłe proszę brzmiało tak, jakby faktycznie musiała to zrobić. Jakby to był jej obowiązek. Potter zaczynał być bardzo przekonujący...


– Dobra-odparła, a on uśmiechnął się promiennie.-Gdzie mam przyjść?

– Korytarz na siódmym piętrze. Około godziny 18.

– Okej, dobrze. Przyjdę.

*'*

– Black?-zdziwił się Zachariasz, kiedy wszyscy uczniowie weszli do pokoju życzeń.


   Tiana stała pod jedną ze ścian, rozmawiając z Potter'em. Żadne z nich nie zauważyło jak grupa zaczęła się zbierać. Dopóki Smith nie otworzył ust.


– Na Merlina, co ty masz na sobie?-spytała Cho.-Wyglądasz świetnie!-dodała.

– Przyzwyczaiłaś się do mundurka, co?-zaśmiała się ślizgonka.


   Faktem było, że Black już dawno nie miała okazji założyć skórzanej kurtki, czy glanów od Dory. A w nich czuła się naprawdę pewna siebie. Potrzebowała tej pewności, jeśli miała pomóc Potter'owi.

PANNA BLACK I era Golden TrioWhere stories live. Discover now