Wspomnienia dawnych chwil

904 73 47
                                    

   Tiana nie wiedziała gdzie jest, dopóki nie otworzyła oczu. Rozumiała, że straciła przytomność przez klątwę jaką posłała w nią samą ciotka Bella tuż po przybyciu do dworu Malfoy'ów. Jednak dopiero kiedy się obudziła, zdała sobie sprawę, że siedziała przykuta do krzesła we własnym pokoju.

   Przynajmniej kajdany zniknęły z jej rąk, choć zostały zastąpione sznurem, który nie pozwalał się przerwać.


– Już dawno o mnie zapomniałaś, co?-usłyszała nagle.

– Ty, jak widać, nie potrafiłeś, Mike-odparła Tiana.


   Jego spojrzenie, które zaledwie chwilę temu było ostre niczym brzytwa, w tamtym momencie złagodniało. Machnął ręką do dwóch innych śmierciożerców, którzy stali w pomieszczeniu, a ci wyszli. Została tylko ich dwójka...

   Ambing usiadł na podłodze, tuż pod krzesłem, na którym usadowiono Tianę i przyjrzał się jej uważnie. Praktycznie wcale się nie zmieniła. Rysy jej twarzy zdawały się być nieco ostrzejsze, a ona sama wyraźnie wydoroślała, jednak nic poza tym. Nadal była tak piękna jaką pamiętał. I podejrzewał, że wciąż była równie inteligentna, jeśli i nie inteligentniejsza, co kiedyś.


– Jak mógłbym cię zapomnieć, jeśli w Azkabanie potrafiłem myśleć tylko o tobie?-spytał, patrząc jej głęboko w oczy.-Nic bardziej nie powoduje samotności, niż siedzenie w pokoju, w oczekiwaniu na ponowne zobaczenie tej jednej osoby...-westchnął.


   Tiana wiedziała, że nie wykorzystywał swoich syrenich umiejętności w tej rozmowie. Od samego początku skupiała się na emocjach dookoła niej, licząc na to, że może któreś z nich udałoby się wykorzystać. Czuła skruchę, tęsknotę i...

   Kiedy jeszcze byli razem, zaczynała tracić wiarę w to, że Ambing mógłby ją kochać. Wierzyła, że chciał ją tylko do czegoś wykorzystać. Że pocałował ją podczas świątecznego balu tylko po to. Jednak teraz znów czuła od niego to ciepło, które biło prosto z jego serca.


– Tak naprawdę nigdy mnie nie kochałaś, co?-spytał, wstając z ziemi.-Teraz też mnie nie kochasz... W końcu masz Weasley'a.

– Kochałam cię-odparła zgodnie z prawdą.-Kochałam cię i fakt, że byłeś dla mnie jak słońce. Daleko! I w Azkabanie!-syknęła, próbując w ten sposób pozbyć się jego emocji z własnych myśli.


   Ślizgonka szarpnęła mocniej za ten magiczny sznur, którym zostały skrępowane jej dłonie. Jej oczy zaczęły błyszczeć na niebiesko, gdy w próbie uwolnienia się zaczęła wykorzystywać magię.– Nie rób niczego, czego potem będziesz żałowała-powiedział nagle brunet.


– Myślałeś, że będę za tobą płakała do końca życia?-spytała, nawiązując do ich poprzedniej rozmowy.-Dobre sobie! Przypomnij sobie kto wsadził cię do Azkabanu...-oznajmiła, szarpiąc za sznury.


   Kiedy węzy nagle puściły, dziewczyna chciała skakać z radości. Jednak nim zdążyła wstać z krzesła, została odrzucona do tyłu. W tym momencie zdała sobie sprawę, że to Michael poluzował sznur. Że to nie była jej zasługa.

   Brunetka została przyciśnięta przez niego do ściany. Ledwo oddychała przez uścisk dłoni czarodzieja na jej szyi.


PANNA BLACK I era Golden TrioWhere stories live. Discover now