Hotel Black. Witamy na Grimmauld Place

1K 102 158
                                    

   Draco zatoczył się i upadł na ziemię. Jego głowa uderzyła z łoskotem o glazurowany parkiet. Chłopak jęknął, łapiąc za bolące miejsce. Poczuł coś ciepłego na palcach, zdając sobie sprawę, że nie walnął wyłącznie o podłogę, ale i o ostatni stopień schodów. Nim zdołał się zorientować, Lucjusz stanął tuż nad nim. Mina mężczyzny wyrażała odrazę połączoną ze wściekłością.

   Draco nie widział czegoś takiego od ostatniego spotkania ojca z Walburgą Black. Takich rzeczy po prostu nie da się zapomnieć. Nie ważne ile lat się wtedy miało...


– Nigdy...-syknął wściekle Lucjusz, chwytając syna za kołnierz i stawiając go do pionu.-Słyszysz!? Nigdy więcej!

– Ojcze...-szepnął przerażony blondyn, ledwo potrafiąc ustać na nogach.-Ojcze, błagam...

– Błagaj ile chcesz, Draconie. Nigdy więcej nie zamienisz słowa ze zdrajcą krwi! Nie odezwiesz się, nie przywitasz. Zbyjesz i pójdziesz dalej, zrozumiano!?

– Ojcze, ale...


   Głowa chłopaka odskoczyła w bok, a on ponownie się zachwiał. Upadł po raz drugi, tym razem bliżej kominka. Widział jak jego ojciec zbliżał się, wyciągając powoli różdżkę z kieszeni. Blondyn nie miał z nim szans...

   Ślizgon spojrzał w kąt salonu, dostrzegając własną matkę. Narcyza siedziała cicho i obserwowała. Była równie przerażona, co jej syn. Lucjusz odebrał jej różdżkę, nim w ogóle zdołała się zorientować. Była bezbronna... Zupełnie jak Draco.


– Uciekaj...-szepnęła w taki sposób, by zaaferowany Lucjusz nie zdołał tego usłyszeć.


   Draco przez cały czas czołgał się w stronę jedynej deski ratunku. Musiał tylko być na tyle szybki, by sięgnąć po proszek fiuu i wypowiedzieć miejsce, zanim Lucjusz wymówi inkantację.


– Lucjuszu...-zaczęła Narcyza, poganiając syna i odwracając uwagę męża.-Lucjuszu, proszę. Śmierciożercy to nie prawdziwy...

– To jestem prawdziwy ja!-krzyknął, na chwilę odwracając wzrok.


   Draco wykorzystał ten moment. Dźwignął się na różne nogi, sprawdzając czy ma różdżkę w kieszeni spodni. Momentalnie sięgnął po proszek fiuu, jednak ten nagły ruch zwrócił uwagę jego ojca.


– Myślisz, że gdzie się wybierasz!?-wrzasnął Lucjusz.-Tak bardzo chcesz być Black'iem!? Tak bardzo tego chcesz, Draconie!? Dobrze! Mogę ci pokazać jak to jest być karanym jak Black! Cru...

– Grimmauld Place 12!-krzyknął Draco, znikając w zielonych płomieniach, nim było za późno.


   Ostatnim co zobaczył przed opuszczeniem Malfoy Manor była wściekłość Lucjusza I mina jego matki. Narcyzę rozpierała duma. Może i jej nie udało się wydostać jak Andromedzie czy Syriuszowi... Jednak dokonał tego jej syn...


– Druzgotek!-krzyknęła przerażona Tiana, widząc jak w samym środku nocy do jej pokoju wpada półprzytomny blondyn.


   Podbiegła do niego, rzucając wszystko, czym w tamtym momencie się zajmowała. Uklękła przy chłopaku, dostrzegając jak krew zlepiła jego blond włosy oraz jak siniaki zaczynały uwypuklać się na jego jasnej twarzy.

PANNA BLACK I era Golden TrioWhere stories live. Discover now