Nieme pojednanie

755 95 6
                                    

– Piękne kwiaty dla pięknej pani.

   Tiana uśmiechnęła się, widząc bukiet. Siedziała w Wielkiej Sali, jedząc śniadanie i znowu otrzymała kwiaty. To była już swego rodzaju tradycja. Kiedy poprzedni bukiet więdł, na śniadaniu dostawała następny.

– Dalie…-szepnęła, zaciągając się zapachem.-Są cudowne-dodała, składając pocałunek na ustach Michaela.-Dziękuję.
– Wszystko dla panny Black-odparł, szczerząc się radośnie.
– To jest nienormalne-dotarło do uszu dziewczyny.

   Znała ten głos. Znała i żałowała tego, co im zrobiła. Nadal nie była w stanie spojrzeć tym dwóm rudym głowom prosto w twarz. W odbiciu czarki obserwowała jak siedzą przy stole gryfonów i patrzą się w jej kierunku. Coś ją kłuło w sercu za każdym razem kiedy widziała te dwie rude czupryny. Należało im się, jednak czy było to dobrym rozwiązaniem?

– Są ze sobą od grudnia, a zachowują się jak małżeństwo z wieloletnim stażem-stwierdził jeden z nich.
– Aż mi się niedobrze robi-dodał drugi.
– George, jak można chodzić z Black? JAK? Gościu ma słaby gust.
– To ślizgoni. Oni wszyscy mają słaby gust, Fred.
– Muszę się zbierać-oznajmiła Tiana, patrząc na przyjaciół.-Nie wzięłam rzeczy, które potrzebuję do Skrzydła.
– Pójść z tobą, Tia?-spytał Adrian.-Ja też nie wziąłem rzeczy na swoje lekcje.
– Nie. Ty masz na później, Ad-uśmiechnęła się.-Widzimy się później-dodała.

   Uśmiechnęła się do Venus, Lucasa i Adriana, pocałowała Michaela w policzek, zmierzwiła włosy Draco i ruszyła w stronę lochów.

   Szła przez puste korytarze, niosąc kwiaty w dłoni. W pewnym momencie przystanęła. Do jej uszu dotarło ciche chlipanie. Dopiero po chwili zauważyła chłopca płaczącego w ciemnym kącie. Miał ciemną skórę, krótkie kręcone włosy i czerwony krawat pod szyją. Jednak nie miało to zbyt wielkiego znaczenia. Nie w tamtym momencie. Tiana szybko ściągnęła swój krawat, wiedząc, że nawet najmłodsi gryfoni nienawidzili jej domu. Schowała kawałek zielonego materiału do kieszeni i podeszła do chłopca.

– Zawsze chciałam mieć ciemną skórę-oznajmiła, siadając obok niego.-Kojarzy mi się to z najlepszym. Na przykład z czekoladą. Chcesz trochę?-spytała, sięgając do swojej torby.

   Chłopiec spojrzał na nią swoimi czarnymi, załzawionymi oczami. Nic nie rozumiał, jednak kiedy wyciągnęła dwa mugolskie batoniki Mars od razu się uśmiechnął.

– Jak masz na imię?-spytała brunetka, obserwując jak gryfon pałaszuje czekoladę.
– Dean. Dean Thomas.
– Jestem Tiana-uśmiechnęła się.-Chcesz się wygadać? Może coś doradzę. Nie zamierzam się przechwalać, ale jakieś doświadczenie w tym zamku zdobyłam przez te kilka lat.

   Chłopak się zaśmiał. Tiana odebrała to za sukces. Uśmiech na widok czekolady był jego połową.

– Fajna jesteś-stwierdził.
– Ja nie jestem fajna. Jestem niesamowita. To była uraza, którą wezmę sobie do serca, mój drogi.

   Dean znowu się zaśmiał. Wyraźnie było widać, że miał lepszy humor. A Tianie bardzo to odpowiadało.

– Zapamiętam-stwierdził gryfon.
– To o co poszło? Jakieś kłótnie w dormitorium?
– Chodzi o to, że… Że czuję się wykluczony. Tylko Seamus Finnegan mnie lubi. Mam wrażenie, że reszta po prostu mnie ignoruje.
– Z powodu twojej skóry?

   Jeżeli czegoś Tiana była pewna to tego, że w takim momencie trzeba było zapytać wprost. Kiedy Dean pokiwał głową, wiedziała, że nie będzie mogła na to nic poradzić.

– Niektórzy ludzie lubią kogoś oceniać przez pryzmat tego, że jest inny, wiesz?-spytała.-Ale powiem ci coś. Ci „inni” często są więcej warci od tych zwyczajnych. Widzą to, czego reszta nie potrafi zauważyć. Nie możesz obracać się wokół tych, którzy będą sprawiać ci przykrość. Musisz znaleźć takich ludzi, którzy będą gotowi skoczyć za tobą w ogień. I mam wrażenie, że Seamus jest taką osobą. Mam rację?
– Tak… Chyba tak…-mruknął gryfon.-Ale to nie jest fair.
– Wiem, że nie. I wierz mi, że nie jesteś jedyny. Jest wiele przypadków, w których ludzie będą wytykać innych swoimi tłustymi paluchami-oznajmiła, a na twarzy mulata znów pojawił się uśmiech.-Jednak to jaki się urodziłeś, nie powinno definiować twoich osiągnięć.
– Ale ślizgoni…
– Draco Malfoy?-spytała, doskonale znając odpowiedź.-Umiesz dotrzymać sekret?
– Jasne!-odparł Thomas, zadowolony, że jakaś starsza dziewczyna chce mu powierzyć tajemnicę.
– Draco się boi. Naprawdę wielu rzeczy. Dlatego przyjmuje maskę. Robi tak wielu ślizgonów, z różnych powodów. Tak są nauczeni już od dziecka. Ale jeżeli będziesz z nimi na tyle blisko, by ci zaufali, maska opadnie. I zobaczysz, że wcale nie jest taki zły na jakiego wygląda.
– Malfoy nie ma maski-żachnął się.-On jest po prostu dupkiem!
– Nie przekonam cię, co?-spytała Black, uśmiechając się kącikiem ust.
– Nie ma mowy.

   Dziewczyna zastanowiła się przez chwilę. Słyszała kroki na końcu korytarza, które w pewnym momencie ucichły. Nie interesowało jej to. Przynajmniej nie w tym momencie.

– A co słyszałeś o Black'ach?-zapytała nagle.
– Że to śmierciożercy. A ta dziewczyna z roku bliźniaków jest podobno paskudną osobą. Dla zabawy przeklina pierwszaki!
– Hmmm… Kto ci tak powiedział?
– No jak to kto? Bliźniacy! Przecież oni są z nią na roku. Wiedzą najlepiej.
– Mogłam się tego spodziewać-zaśmiała się brunetka.-Naprawdę myślisz, że mogłabym przekląć jakiegoś pierwszorocznego?-spytała.

   Dean wytrzeszczył oczy. To ona była tą paskudną jędzą ze Slytherinu!? Nie ma nawet opcji!

– Ale… Ale ty jesteś miła!-zdziwił się.
– No widzisz. Ludziom zawsze będzie coś przeszkadzać w innych. A ty właśnie mogłeś zobaczyć prawdziwe oblicze wielu ślizgonów, Dean. Draco jest miękką, puchatą kulką w środku. Wiem co mówię, mieszkam z nim-oznajmiła.-Ludzie zawsze gadali i będą gadać. Musisz być ponad to. Przynajmniej znają twoje imię, a to już pierwszy krok do bycia kimś wielkim.

   Tiana wstała, zostawiając chłopaka samego. On siedział jeszcze chwilę sam, przyswajając to, co mu powiedziała.

– Hej, Dean-usłyszał od strony Wielkiej Sali.-Chcesz po lekcjach zagrać w eksplodującego durnia?

   Pierwszoroczny spojrzał na jednego z bliźniaków z uśmiechem na twarzy. Nie miał pojęcia, że Fred Weasley podsłuchiwał całą rozmowę. Nie miał pojęcia, że starszemu chłopakowi zrobiło się głupio z powodu tego, co mówił o ślizgonce. Jednak mocniej odczuł żal do pierwszorocznego. Black postanowił ignorować, Thomasem zamierzał się zająć.

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz