16. Premiera

1K 64 10
                                    


– Dotykać tylko w rękawiczkach.

Natychmiast cofnęłam ręce. Stalman zaśmiał się, ale i tak nie odważyłam się ponownie sięgnąć jego biurka. Siedzi na swoim tronie, a ja potrzebuję dłuższej chwili badania stalowych oczu, aby upewnić się, że tylko żartował.

Ponownie wyciągnęłam ręce do niewielkiego prostokąta na biurku, zbitki czterystu stron zamkniętych w czarnej okładce. Wzięłam pierwszy egzemplarz Szkarłatnego Dworu i przejechałam palcami po białej klatce opatulonej bluszczem. Czuję delikatne wybrzuszenie na nazwisku widniejącym u góry: Emily Alison Scarlet. Moja książka. To naprawdę moja książka. Fizycznie. Realnie. Jest tutaj. W moich rękach.

Obejrzałam okładkę z przodu, aby potem ją obrócić i ujrzeć platynową gwiazdkę z literą „K" w środku. Otworzyłam książkę i prześledziłam nazwiska wszystkich osób zaangażowanych w jej wydanie. Redaktorzy, korektorzy i... Uśmiechnęłam się na widok imienia Flavio przy: projekt okładki i opracowanie graficzne. Tak wiele osób... tak wiele ciężkiej pracy. 

– Jak ci się podoba ostateczna wersja? – spytał Stelman.

– Choć znam na tyle dużo słów, że byłam w stanie stworzyć z nich w miarę sensowną opowieść, brakuje mi ich, aby opisać to, co teraz czuję. Chyba nie istnieje słowo oddające w pełni wszystko to, co dzieje się w moim wnętrzu.

– Spróbuj. 

– Wzruszenie? Radość? Niedowierzanie? – pokręciłam głową – Nie, to za mało. Jedno słowo nie wystarczy, potrzebowałabym całego słownika.

– Piękne podsumowanie – uśmiechnął się, wręczając mi kartkę z tabelką – Wpisz tutaj, ile chciałabyś egzemplarzy do własnego użytku, a potem dostarcz to Aleksandrowi.

– Jasne, dziękuję – odebrałam kartkę, licząc w myślach, ile osób chciałabym obdarować.

– Chyba mogę to już powiedzieć oficjalnie – podniósł się i wyciągnął przez biurko dłoń, którą uścisnęłam. Tą samą, przez którą przeszły największe wydawnicze hity ostatniej dekady – Gratuluję zalśnienia na niebie, nasza gwiazdko.


*

Mleczne drzwi zasunęły się za mną. Dzień, w którym przeszłam przez nie pierwszy raz wydaje się tak odległy, jakby miał miejsce w poprzednim życiu. Podobnie jak dzień, w którym piłam wino z Mon, leżąc na podłodze kawalerki, gdy pierwszy raz przyznałam się komuś, że napisałam książkę.

Była tajemnicą. Sekretem, dzięki któremu mogłam uciekać od problemów do wymyślonego świata, a teraz dociskam ją do piersi. To dziwne uczucie mieć swoje myśli w innym miejscu niż własna głowa, jakby ktoś mnie rozdwoił, tyle że ta druga część mnie od dziś zacznie żyć własnym życiem.

Zadarłam głowę do nieba. Ostatnio często to robię. Zupełnie jakbym spodziewała się zobaczyć tam gwiazdkę, za jaką mnie mają. Ale czy nią jestem? Nie. Czy nią się stanę? 

– To już zależy o ciebie – powiedziałam do książki, która milczy tajemniczo. 

Szkarłatny Dwór mnie uratował. Wyciągnął ze smętnych myśli, nadał kierunek i stał się celem, na którym mogłam się skupić. Gdzieś w wirze pracy nad książką umknął mi nawet dzień, w którym Natanael się ożenił. Po prostu przestało mnie to obchodzić, choć jeszcze niedawno byłam pewna, że to niemożliwe. A jednak człowiek to karaluch, który zawsze przetrwa, choćby myślał, że umarł milion razy.

Teraz jestem wolna, a droga przede mną jest pusta. Nareszcie.

Spojrzałam na zegarek. Do spotkania z Aleksem mam jeszcze dwie godziny. Mogę w tym czasie szlajać się, pławiąc się we własnym szczęściu albo załatwić sprawę, która wciąż mi ciąży. Wybrałam drugą opcję. Wyjęłam telefon i wystukałam wiadomość.

Buty do spierdalaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz