– Nie uwierzysz, co się dzisiaj odwaliło! – wrzasnęła Mon, wybiegając przez furtkę.
Wysiadłam z Ferrari i uniosłam brwi. Z niezamkniętych drzwi naszego mieszkania dobiega nawijka Eminema, a na schodach pojawił się Pulpet z pędzlem w pysku. Z Merlin raczej średnia opiekunka moich kotów. Karmi je i opróżnia kuwetę, gdy mnie nie ma, ale notorycznie pozwala im naćpać się akrylem.
– Dawaj.
– To słuchaj tego – zaczęła rozemocjonowana – Pracuję sobie jak zawsze. Układam kredki, przygotowuję stoliki i nagle zrobiło mi się zimno. Tak z dupy. Patrzę po oknach, ale wszystkie zamknięte. No to myślę sobie, że może ktoś drzwi wejściowych nie zamknął. Wychodzę z sali, a tam dzieciak.
– To zajęcia dla nich, więc nie powinno cię to zdziwić – powiedziałam, odbierając od Nico swoją walizkę.
Kontrolnie zerknęłam na jego twarz, ale po wczorajszej bladości nie ma śladu. Wyłapał moje spojrzenie, odkrzyknął i spojrzał w inną stronę. Zrobiłam to samo.
Po tym co się stało w nocy... nie jesteśmy zbyt chętni do jakiejkolwiek interakcji. Nie unikamy się, bo to niemożliwe, ale obydwoje zrobiliśmy się małomówni i trzymamy dystans. Nawet teraz, podając mi walizkę, zabrał rękę tak szybko jakby kontakt ze mną miał go poparzyć.
Wmawiam sobie, że ta niezręczność wynika z tego, w jakim znalazłam go stanie w łazience, ale jeszcze niedawno robił przede mną striptiz, więc trochę ciężko uwierzyć, że nagle zrobiliśmy się wstydliwi. Powód jest inny. Przekroczyliśmy granicę, która nie powinna być przekroczona w zawodowej relacji.
Muszę się opamiętać i zachowywać normalnie. Zaraz pojedzie, a do następnego spotkania to minie. Musi, bo nie dam rady funkcjonować w takim napięciu. Na szczęście, gdy nie jesteśmy już tylko we dwoje, zrobiło się luźniej i łatwiej nam znowu wejść we wcześniejsze role.
– Stał tyłem, więc go nie rozpoznałam – tłumaczyła dalej, więc skupiłam się na niej, próbując opanować szalejące we mnie emocje – Podchodzę do tego dzieciaka i nagle znowu zrobiło mi się zimno. Odwracam się i boom! Piekielnik, ten starszy w sensie.
– Mon – westchnęłam, plasując na górze listy rzeczy do zrobienia poruszenie tematu, którego ewidentnie unika – przecież znasz jego imię.
– A kij wie, czy nie spadnie na mnie jakaś klątwa jak wypowiem je na głos?
Więc to imię uruchamia klątwę. Mogłam na to wpaść wcześniej.
– Wiedziałeś o tym? – obróciłam głowę do młodszego z piekielników, który ni stąd ni z owąd zaczął się chichrać pod nosem.
– Skądże – schował ręce do kieszeni i oparł biodro o maskę samochodu – Ale młody ma fazę na origami. Aleks ma całą chatę w karteczkach, więc chciał go zapisać na jakieś zajęcia, żeby gdzieś indziej syfił.
– Tyle że nie wiedział, że ja je prowadzę. Niezłe zdziwko mieliśmy podczas rejestracji.
– Doszło do rękoczynów? – spytałam przyjaciółki.
– Nie, no co ty? Tylko go podwójnie skasowałam.
Nico wybuchł śmiechem.
– Szanuję, ale na przyszłość – wskazał na Mon jak na migrenę, którą chętnie podrzuci bratu – Kasuj potrójnie i tak ci zapłaci.
– Skąd wiesz?
– Bo czuje się winny za aresztowanie.
– Czyli mówisz mi, że mogę prześladować księcia ciemności i nic mi nie zrobi? – od złowieszczego uśmiechu aż piegi na nosie jej podskoczyły – Właśnie znalazłam sobie nowe hobby.
YOU ARE READING
Buty do spierdalania
HumorNikt nie mówił, że dorosłość będzie prosta, ale rzeczywistość potrafi uderzyć w twarz bardziej niż ktokolwiek się spodziewał. Szczególnie, jeśli jesteś niezdarną panikarą z nosem w książkach. Emily miała ułożone życie: opiekuńczego chłopaka, wynaję...