23. Poza zasięgiem

707 68 43
                                    


Wpisałam w wyszukiwarkę: Jak wskrzesić trupa? 

Elektrowstrząsy, okultyzm i nekromancja. Hymm... liczyłam na instrukcję Frankensteina, bo nic innego nie uratuje mojego związku po zaplanowanej na dzisiaj poważnej rozmowie z Mattem. 

Jęknęłam i wcisnęłam twarz w zadek pluszowego jamnika. W nocy nie mogłam spać, rozmyślając nad tym, co powiedzieć, żeby nie zabrzmiało to tak beznadziejnie, jak się prezentuje. Poza bólem w krzyżu od kręcenia się z boku na bok, nic nie zyskałam.

Świadomość, że zranię Matthiasa, krąży nade mną jak myśliwiec, ale to i tak nic przy nalocie na sypialnię, który nastąpił z samego rana. W liczbie dwóch bomb. Jednej, która wskoczyła na mnie z rozpędu i drugiej, która preferuje zadawanie powolnej i bolesnej śmierci. 

– Złaź ze mnie! – krzyknęłam przygnieciona siedzącą na mnie Mon – Nie mogę oddychać.

Ze śmiechem sturlała się na bok i odsłoniła wkraczającego na moje włości Luisa. 

– Macie pustą lodówkę – powiedział z pretensją, jakby to było nie do pomyślenia, że nie zrobiłyśmy zakupów specjalnie na jego niezapowiedzianą wizytę. 

– Swoją już opróżniłeś i przyszedłeś ograbić nas? 

– No a jaki mógłbym mieć inny powód, żeby was widzieć?

– Złożyć mi życzenia urodzinowe? – spytałam, trzepocząc rzęsami. 

– A tak –  machnął zlewczo ręką –  Gratuluje bycia o rok bliżej menopauzy. To gdzie masz tort?

– Wszystkiego najlepszego, Emily – powiedział zbyt radośnie jak na tak wczesną godzinę Harry, który wszedł tuż za Luisem.

– Jeden normalny! – zawołałam, prezentując mu wdzięczny uśmiech. 

– Ej, chłopaki... – zaczęła Mon. 

– Co? 

– Podłoga to ława!

– O kurwa!

Luis wskoczył na łóżko, a Harry  dopadł fotel, unosząc nogi, aby nie spalić stóp w potoku niewidzialnej lawy. Gdy już druga bomba dotarła do celu, spadła na materac z pełnym impetem dwumetrowego ciała. 

– No to ten... – Luis obrócił się na bok, podparł się na ręce i spojrzał na mnie – Rozumiem, że podczas imprezki urodzinowej mamy milczeć o twoim zmysłowym tańcu na barze w Tartarosie?

– Nie będzie żadnej imprezki, jadę na piknik z Mattem.

– Tuż po upojnej nocy w pokoju gorącego menadżera – dodała Mon.

– Co ty pierdolisz? – oczy mu zabłysły od najnowszych plotek – Aż tyle mnie ominęło? 

– Aaaaa! – wrzasnęłam, zakrywając czerwieniejącą twarz poduszką – Nie wytrzymam!

– Relacjonujesz przebieg ten nocy czy cytujesz jej finał?

Rzuciłam w Luisa pocisk wypchany pierzem. 

– O ty, wredoto. Ja tu jestem gotów zabrać twój pikantny sekret do grobu, a ty mi ciśniesz poduchę w twarz? – wstał na łóżku i spojrzał na mnie z góry – W tej chwili dzwonię naskarżyć Panu Porządnemu.

– Nieeee! – złapałam go za kostkę, ale już przyłożył telefon do ucha.

– Halo, mamuśka? Zgłaszam uczciwie, że twoja dziewczyna odwalała grę wstępną na oczach całego klubu, a potem doprowadziła sprawę do końca, podpalając łóżko. Nie swoje, oczywiście. Co mówisz? Tak, powtórzę – odłożył telefon, który w rzeczywistości jest rozładowany i wyszczerzył z drwiną – Mówi, że możesz się pakować i nigdy więcej nie zobaczysz waszych dzieci.

Buty do spierdalaniaWhere stories live. Discover now