6. Lew, czarownica i trampolina

731 69 21
                                    


Parking jest pusty. 

Stoją na nim tylko dwa auta: Olafek i Ferrari, w którym siedzę. Ciemnogranatowe i tak niskie, jakby je ktoś celowo spłaszczył. Cholerny szpaner. Do tego szpaner na miejscu kierowcy.

– Nawet latając za Alanem, aż tak się nie zmachałem.

– Widocznie kondycja szwankuje – odparłam.

– A wiesz, że ciosy poniżej pasa nieprzypadkowo są zabronione?

– Zaciąganie kobiet siłą do samochodu też do dozwolonych nie należy. 

– Naprawdę jesteś kimś takim? 

– Kim dokładnie?

– Kimś, kto pozwala, aby coś takiego wpłynęło na pracę?

– Wpływa na nią to, że jesteś ignorantem. 

– Ja ignorantem?

– Ignorantem z ego rozdmuchanym jak układ słoneczny!

– A ty jesteś upartą złośnicą ze skłonnością do przemocy!

– No i fajnie! 

– Zajebiście, kurwa! 

Zapadła cisza, podczas której oboje gapimy się podminowani na przednią szybę. Jak ten dzień mógł się tak skończyć?


PORANEK

– Zmartwychwstałeś?

– No – burknął Luis, smarując kanapkę humusem – i niestety dostałem objawienia, że cały wczorajszy dzień nie był pierdolonym koszmarem.

– Mam dla ciebie jeszcze jedną prawdę objawioną – oznajmiłam, siadając do swojego ulubionego stołu. 

– Jeśli to coś o umiarkowaniu w jedzeniu i piciu to nawet nie musisz zaczynać. 

– Jak jeszcze raz doprowadzisz się do takiego stanu, nie będziesz spał w łóżku, tylko na podłodze.

Zaśmiał się, po czym skrzywił, jakby głowa rozbolała go od własnego głosu. Bardzo dobrze. Cierp tak jak ja cierpiałam, wlekąc twoje dwumetrowe cielsko po schodach, godzinę czekając pod łazienką zestresowana, czy się w niej nie zabiłeś, aby potem o trzeciej nad ranem wstawiać pralkę, żebyś dziś miał się w co ubrać.

– Ale i tak po mnie przyjedziesz? Wzorcowa żona.

– Mówię poważnie.

– Nie przesadzaj. Zgarnęłaś mnie z baru, nie meliny.

– A przypomnieć ci, jak ja skończyłam w zeszłym roku?

– No już, już – objął mnie ramieniem, wciąż nie puszczając kanapki, bo nasza wartość jest przecież równorzędna – Następnym razem nawalę się u was w chacie, może być?

– Tak, ale najpierw musisz dorzucić się do czynszu.

– Za jedną noc? Te prostytutki trochę za bardzo cię zainspirowały. 

– To zawód historycznie niedoceniony. Bez wsparcia prostytutek większość królów, generałów i polityków nie wygrałoby żadnej wojny.

– I nie zaraziło się rzeżączką. 

Wstał, aby zanieść pusty talerz do zmywarki. Doskonale. Nie chcę męża, za którego trzeba zbierać naczynia. Mogę zbierać jego (z podłogi albo lodówki), ale talerzyków po nim myć nie będę. Trzeba się szanować jak na porządną prostytutkę przystało.

Buty do spierdalaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz