~15~

1.4K 131 78
                                    

- Ćśśś proszę, Aileen przestań krzyczeć - błagał, raz po raz zaglądając przez ramię obawiając się szwendaczy lub - co gorsza - większej ilości głodnym pum. Miał ochotę zasłonić jej usta dłonią, lecz było to fizycznie niemożliwe. Położył ją na ziemi i zaczął walić w metalowy właz. Rozglądał się nerwowo.


- AAAAARGH JEZU CZUJĘ JAKBY MOJA TWARZ PŁONĘŁA! - wrzeszczała.

- Aileen, błagam weź się kurwa w końcu w garść! - krzyknął. Momentalnie uspokoiła oddech i uciszyła wrzaski do cichych pojękiwań. Rick gwałtownie otworzył właz.

- Co jest? Czemu tak... o cholera - wynurzył się z otchłani i ujrzał poranioną twarz dziewczyny.

- Pomóż mi ją wnieść - odrzekł Daryl, a Rick bez zastanowienia wyciągnął ręce, by ją chwycić.

- Dajcie spokój - oparła się na łokciach - sama zejdę - powiedziała, a z jej ran lała się krew.

- Będę ją asekurować - odrzekł Rick i z powrotem zagłębił się w środku schronu. Aileen ustawiła stopy na szczeblach drabiny nawet nie spoglądając na kusznika.



- Paskudnie to wygląda - powiedziała Maggie badając ranę - jak będzie bolało to mów, okej? - nie odpowiedziała - No dobra, to jedziemy - wzięła do ręki butelkę spirytusu i delikatnie polała trzy rozcięcia na twarzy Aileen, a ta rozdarła się przeraźliwie. Maggie zasłoniła jej usta i spojrzała na dziewczynę ze współczuciem. Po krótkiej chwili powtórzyła czynność, a pomieszczenie kuchenne wypełnił kolejny, paskudny wrzask. Brunetka przyłożyła do ran kawałek czystego, białego materiału, który niemalże natychmiast zabarwił się szkarłatnym płynem.

- Aileen, to trzeba będzie zaszyć - powiedziała Maggie spoglądając na twarze reszty grupy.

- Pójdę poszukać zatyczek do uszu - odparł Glenn i nacisnął klamkę drzwi wyjściowych.

- Nie lepiej byłoby, gdybyście mnie po prostu odprawili? - Aileen patrzyła przed siebie nawet nie mrugając.

- Odprawili? - powtórzyła Michonne.

- Stwarzam wam tylko problemy, od samego początku, odkąd tylko się pojawiłam.

- Oj daj spokój - machnął ręką właściciel colt'a python'a.

- Ale to prawda Rick! - zwróciła się bezpośrednio do niego - Odkąd tylko pojawiłąm się w lesie, grupie przydarzają się tylko złe rzeczy! - zaczęła wymieniać - Horda, śmierć Judith, odejście Sashy i Tyreese'a, a dzisiaj o mało co nie pozbawiłam życia siebie samej i mojego... - zawahała się - i Daryla! - dokończyła.

- Wyjdzcie stąd wszyscy - odparła Maggie, wskazała im drzwi, gestem przekazała im, że postara się z nią porozmawiać. Grupa opuściła kuchnię. Ostatni wyszedł Daryl, kiwając wcześniej brunetce porozumiewawczo. Maggie schyliła się do siedzącej na krześle dziewiętnastolatki.

- Żadne z tych zdarzeń nie jest twoją winą. Czy choć przez chwilę pomyślałaś, ile dobra wniosłaś do naszej gurpy? Chyba wszystkim zaimponowało twoja chęć zbadania schronu. Zajmowałaś się Judith, przez co Carl i Rick zaczęli cię bardzo, ale to bardzo szanować i lubić. Dla mnie stałaś się najlepszą przyjaciółką, a gdyby Sasha tu była, z pewnością powiedziałaby to samo. Glenn również bardzo cię polubił, a Beth... przecież tworzycie wspaniały duet muzyczny. Michonne często mówi mi, że to dobrze, że jest ktoś taki, kto potrafi przemówić Carlowi do rozsądku.No a Daryl? - Aileen uniosła głowę, a krew rozmazała się na jej policzkach - Szczerze mówiąc, nigdy nie widziałam go bardziej szczęśliwego. Nareszcie znalazł sens do dalszego życia. Jesteś jego motywacją. Przekabaciłaś go na swoją stronę w niesamowicie krótkim czasie! Może obrał za swój cel życiowy dalsze chronienie ciebie.

Koliber | TWD✔Where stories live. Discover now