°12°

672 75 100
                                    

Hongjoong leciał właśnie najszybciej jak potrafił z czyśćca do kwatery głównej nieba. Niósł ze sobą cały zwój papierów potrzebnych do zamknięcia tygodnia. Był zapracowany, ale lubił czuć się potrzebny przez wykonywanie wszystkich swoich zadań. Położył wszytko na jasny blat i odetchnął. Miał nieco wolnego czasu co ostatnio rzadko się zdarza. Oczywiście, że nie należało to do jego standardowych obowiązków, ale od kiedy San zniknął musiał po części przejąć jego obowiązki. Seonghwa zawsze na niego liczył, a on nie potrafił oprzeć się jego kojącemu spojrzeniu.

Skierował się do swojego gabinetu, który nie różnił się niczym od całego nieba- biały i smętny, ale lubił taki widok. Lubił swoją zapracowaną rutynę. Rozejrzał się po pomieszczeniu, nic nowego się tu nie znalazło. Jego uwagę zwróciło złote lusterko- takie jakie posiadał tu każdy. Widział, że San wgapia się w nie praktycznie cały czas. Nigdy nie rozumiał jego fascynacji lenistwem, ale może sprawdzić co tak bardzo zwracało tam jego uwagę.

San! No tak, przecież jest teraz na ziemi. W zasadzie mógłby zobaczyć co teraz robi i jak mu idzie. Hongjoong stwierdził, że w całym scenariuszu możliwe są dwie opcje. Pierwsza, w której San robi co może by tylko zeswatać tą dwójkę, oraz druga, bardziej prawdopodobna- gdzie olewa całą sytuację nie mogąc ani na chwilę skupić się na zadaniu.

Pomyślał o roztargnionym aniele by zobaczyć gdzie się znajduje i co robi i po chwili na gładkiej tafli pojawił się obraz. Spodziewał się któregoś z wcześniej wymyślonych scenariuszy, ale nigdy, przenigdy nie wpadłby na pomysł zobaczenia tego co naprawdę się działo.

San leżał w łóżku wyglądając jakby spał, ale to niemożliwe- anioły nie śpią. I miał rację, po chwili otworzył oczy nieśmiało i nachylił się nad pościelą obok. Zawinięty w nią leżał na boku drobny chłopiec o fioletowych włosach i jasnej cerze. Spał głębokim snem, śniło mu się coś przyjemnego co widać było po jego rozluźnionym wyrazie twarzy. Przytulał do siebie puduszkę, na której spoczywały jego rozsypane włosy. San za to przysunął się bliżej obejmując chłopca od tyłu. Przyciskał policzek do jego pleców pokrytych cienką koszulką i wdychał jego zapach.

Wyglądali jakby ich ciała zostały stworzone do współistnienia. Wyglądali na szczęśliwych, ale Hongjoong był przerażony. San najwidoczniej zepchnął swoje zadanie na dalszy plan, ale nawet nie to było głównym problemem. Każdy w niebie wiedział, że anioł nie mógł zakochać się w człowieku, było to dla nich zgubne, prowadziło do ruiny.

- Hongjoongie- Usłyszał za sobą dźwięk otwieranych drzwi i drgnął szybko odkładając lusterko na blat obrazem w dół.

- Seonghwa- ręce bardzo mu się trzęsły.- Coś się stało?

- Absolutnie nic. Patrzyłeś na coś konkretnego? Nie mów mi, że zaczniesz teraz marnować czas na gapienie się w to godzinami- Oparł się o blat zakładając ręce na piersi.

- Nie, ja tak tylko spojrzałem...

- Nie po to odesłałem Sana na dół żeby kolejny, tym razem mój ulubiony pracownik tak się staczał.

- Odesłałeś, to znaczy, że...

- Oczywiście, że nie zależy mi na tym czy ci chłopcy się zejdą czy nie. Miliony ludzi znajduje się w ich sytuacji, a oni niczym się od nich nie różnią. San jest teraz gdzie jest dlatego, że miało to go nauczyć pokory. Chciałem żeby zadbał o kogoś innego niż on sam, żeby zrozumiał jak to nie jest być wyjątkowym. Za bardzo pochłonęło go samouwielbienie i wyraźnie potrzebuje tego detoksu. A ty? Coś cię trapi? Wydajesz się jakiś blady...

- Nie, ja tylko... Słuchaj, zastanawiałem się co się stanie jak anioł zakocha się w człowieku?

Seonghwa zmarszczył brwi i spojrzał na niego gniewnie, jakby coś podejrzewał.

Angel by the Wings ° WoosanWhere stories live. Discover now