°20°

613 67 57
                                    

Nie mogli trzymać rąk przy sobie.

Fakt, że mieszkali pod jednym dachem w niczym nie pomagał, byli spragnieni siebie. Swojego wzroku, dotyku, słów i zapachu. San nie wiedział jak ma się zachowywać, robił wszystko to czego akurat chciał. Wooyoung też nie posiadał nigdy nikogo na własność, ale był znacznie bardziej nieśmiały. Było idealnie.

San pomagał mu w każdym jego problemie, nawet jeśli nie do końca wiedział skąd się biorą.

- San, wyglądam jak świnia- oznajmił płaczliwym głosem stojąc przed lustrem w łazience.

Patrzył na ramiona ukryte pod cienką warstwą koszulki z obrzydzeniem.

- O czym ty znów mówisz?- Wstał z kanapy by po chwili znaleźć się przy chłopcu. Spojrzał w ten sam sposób na ich odbicia, ale jego zdaniem było całkiem odmienne.- To nieprawda. Jesteś śliczny Wooyoung, masz dobrą wagę.

- Popatrz na siebie San. Jesteś chudy, masz długie nogi, nawet twarz masz szczupłą. Zawsze łatwo tyłem, ale od kiedy się wprowadziłeś przestałem się kontrolować. I teraz widzę tego efekty- skrzywił się, ale w jego oczach formowały się łzy.

- Wooyoung- odwrócił się w jego stronę i złapał za różowy policzek, by zmusić go tym do popatrzenia mu w oczy.- Nie słuchałeś kiedy mówiłem ci, że jesteś najpiękniejszym człowiekiem na ziemi? Wszystko z tobą w porządku. Jeśli chcesz jeść mniej to to zrobisz, ale jeśli nie to proszę, nie myśl, że coś jest z twoim wyglądem nie tak.

- Boję się, że któregoś dnia cię stracę.

- Nie- uśmiechnął się czule.- Zostanę tu właśnie dla ciebie. Poza tobą nie mam nic- przytulił go do klatki piersiowej zamykając w szczelnym uścisku.

Czuł jak jego koszulka zaczyna przemakać, Wooyoung płakał. San nie rozumiał jak ktoś może tak bardzo nie lubić samego siebie, czasem ludzki świat całkiem go zadziwiał. Nie oddalając się od chłopca schylił się, i złapał go w pasie podnosząc. Z łatwością go trzymał, a on nie protestował. Tak niosąc Wooyounga poszedł do sypialni, gdzie delikatnie ułożył go na jasnej pościeli.

- Widzisz jaki jesteś lekki?

Wooyoung odpowiedział mu uśmiechem udekorowanym mokrymi od łez policzkami.

- Dlaczego moja obecność tu tak bardzo wpłynęła na twoje nawyki? Zrobiłem coś nie tak?- Spytał po chwili ciszy zmartwiony tym, że wprowadził do życia Wooyounga zamęt.

Przecież i tak był tu wbrew naturze.

- Nie San, po prostu kiedy patrzyłem jak jesz to co ugotuję, sam jadłem więcej. Cieszyły mnie posiłki z tobą, jadłem częściej żeby spędzić w ten sposób kilka chwil dziennie. Kiedyś jedzenie nie sprawiało mi takiej radości.

- Więc proszę, nie żałuj tego. Mi też bardzo smakuje to co dla mnie ugotujesz.

- Obiecujesz, że tak naprawdę ci to nie przeszkadza?

- Obiecuję- położył ciepłą dłoń na jego udzie uśmiechając się.- Jesteś idealny.

To był pierwszy raz kiedy San przyznał przed samym sobą, że nie tylko on potrafi być idealny.

Może też dlatego, że powoli przestawał być.

- Chcesz odpocząć? Możesz poleżeć na mnie jeśli będzie to wygodne.

- Mogę?

San nie odpowiedział,  ułożył się na poduszkach, a Wooyoung na nim, kładąc policzek na klatce piersiowej Sana. Kiedy ten go przytulał, Wooyoung czuł się lepiej. Myślał nawet, że faktycznie ktoś może go kochać i to całkiem bez większego powodu.

Angel by the Wings ° WoosanWhere stories live. Discover now