°14°

662 77 102
                                    

- Wooyoung-ah, nie denerwuj się- speszony odsunął się od niego i opadł na drugi koniec kanapy. Odgarnął włosy do tyłu i uśmiechnął się nie chcąc pokazać po sobie jak bardzo jego ciśnienie skoczyło.

- Przepraszam. Po prostu... nie rozumiem dlaczego tyle o nim mówisz. Yeosang to, Yeosang tamto.

- Bo nie chcę wpychać się w waszą przyjaźń, to proste.

- Ale teraz ty też jesteś moim przyjacielem.

Wstał układając się wygodniej przy boku Sana w pozycji leżącej. Uśmiechnął się przymykając oczy i zamruczał.
San wpadł w małą panikę, ten chłopak nie pozwolił mu nawet na chwilę nie dać o sobie myśleć. San zdawał sobie sprawę z tego, że zakochuje się w człowieku, ale nie mógł dać tego po sobie poznać. Nie mógł go kochać.

A teraz ten cudowny chłopiec wtulał się w niego jak w poduszkę. Okropne i jednocześnie zbawienne uczucie przepełniało całe jego wnętrze. Poczuł jak zaczyna się pocić, jak jego ciało domaga się młodszego i wiedział, że długo tak nie wytrzyma. Wstał gwałtownie sprawiając, że Wooyoung spadł z jego torsu na poduszki.

- Sannie! Co robisz?

- Nagle zrobiło się tak jakoś duszno...

- Możesz otworzyć okno, dzisiaj jest dość ciepły dzień. Pewnie ostatnie słońce jakie widzimy przed jesienią.

- To może pójdę się przejść- zdążył rzucić zanim wybiegł na klatkę schodową ubierając się szybko.

Wooyoung został w mieszkaniu sam. Siedział kilka sekund w ciszy, aż sam nie ubrał się szybko i wyszedł za Sanem. Całe to zachowanie i nagłe wyjście bardzo go z dziwiło. Przecież dopiero co wrócił z pracy, musiał być zmęczony. Mimo to coś musiało się stać i Wooyoung chciał dowiedzieć się co. Wyszedł na ulicę, ale Sana nie było. Rozejrzał się by go poszukać kiedy zrozumiał, że wygląda na nieco roztargnionego. Zapiął czarny płaszcz pod szyję i przeczesał dłońmi lawendowe kosmyki włosów.

- Gdzie ty możesz być San- wymruczał pod nosem kiedy usłyszał z boku czyjeś śmiechy.

Mieszkał przy parku, po którym ostatnim razem spacerowali. Okolica była bardzo ładna, nieco mniej ruchliwa niż centrum, ale dalej nie było tu pusto. Ruszył w kierunku skąd słyszał dźwięki i po chwili ujrzał Sana, którego otaczało kilku innych chłopaków. Wyraźnie chcieli wyłudzić od niego pieniądze, Wooyoung wiedział, że San ich nie ma.

Chciał ruszyć mu na pomoc kiedy ktoś złapał go za ramię i skutecznie unieruchomił.

- Nawet o tym nie myśl- ktoś wyszeptał przy jego uchu nieprzyjmenym warkotem.

Mógł jedynie patrzeć.
Jednak ku jego zdziwieniu wszyscy nagle puścili go i odsunęli się torując Sanowi przejście. Mężczyzna uśmiechnął się, wyminął ich i podziękował za uprzejmość. Zobaczył Wooyounga i od razu do niego podszedł.

- Przepraszam, czy on ci coś zrobił?

- Nie- odpowiedział napastnik.

- Więc radzę ci go puścić- odparł ofensywnie patrząc mu głęboko w oczy.

- T-tak.

Usunął się na bok i skołowany odszedł nie rozumiejąc dlaczego właściwie uległ słowom nieznajomego.

Wooyoung też nie miał pojęcia co właśnie się stało. Złapał się za ramię, które przed chwilą skiskane było przez mężczyznę i spojrzał na Sana zagadkowo.

- Wszystko w porządku?

- Tak, a czemu pytasz?

- Bo myślałem, że oni coś ci zrobią, a...

Angel by the Wings ° WoosanWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu