°29°

587 71 88
                                    

San zakaszlał czując jak coś mocno ściska go w gardle. Otworzył oczy by zorientować się gdzie jest i co się stało.

Nie był gotowy na prawdę. Nie był gotowy na życie w świecie, na którym nie ma już Wooyounga.
Przetarł twarz by nieco się ocucić, dopiero wtedy mógł w pełni widzieć kolory i zarysy kształtów. Wszystko dalej wirowało i co jakiś czas czuł ból przeszywający jego kręgosłup, ale było znacznie stabilniej.

Szukał wzrokiem niskiego chłopca, był on jedynym co teraz się liczyło.

- San- usłyszał za sobą słodki głos, który od razu sprawił, że odzyskał wszelkie siły.

Odwrócił się gwałtownie w stronę, z którego pochodził. Oślepiło go zachodzące słońce, przyłożył dłoń do twarzy, by lepiej widzieć i wtedy go dostrzegł. Szedł w jego kierunku niski chłopiec, ale bluza już nie zasłaniała jego włosów.

Wyglądał na poruszonego. Wtedy dopiero doszło do Sana, że znajdują się po przeciwległych stronach ulicy. Wooyoung uważnie rozejrzał się na ulicy, a potem puścił się do niego biegiem by chwilę potem wpaść w niego z wielką siłą. Nie patrzył nawet na ludzi, którzy patrzyli na całe zajście wyraźnie zdziwieni. Klęczał na jego udach przytulając się najmocniej jak tylko potrafił.
San nie rozumiejąc co się dzieje odwzajemnił uścisk, a potem odsunął się by sprawdzić, czy na pewno nic mu nie jest, a wszystko to nie jest tylko snem.

Trzymał jego twarz w dłoniach jakby była najcenniejszym skarbem. Obejrzał go całego, a ich spojrzenia się spotkały.

- Ten samochód, jechał prosto na mnie ale... Ocaliłeś mnie- potok łez wylał się z jego oczu skapując na pióra ze skrzydeł Sana.

- Czas.

- San? Jaki czas?

- Czas- rozejrzał się po spokojnej okolicy. Minęło ich wtedy rozpędzone auto o tym samym kolorze co poprzednio.- Czas się cofnął. Bo zmieniłem zapisaną już historię.

- O czym ty mówisz?

- Wooyoung, miałeś umrzeć. Widziałem twoje imię na zwoju, miałeś nie żyć. Dlatego musiałem cię uratować. Kiedy...- nie mógł nabrać powietrza.- Anioły nie mogą umrzeć. Kiedy cię osłoniłem zmieniła się historia i cofnął się czas.

- Ale...

- Zwój musi zapisać się od nowa, nie mógł tak po prostu wymazać twojego imienia. Bo... żyjesz.

- San kocham cię tak bardzo- wydyszał z siebie wiedząc, że nic innego nie będzie w stanie powiedzieć.

Anioł otoczył go skrzydłami, których nikt inny poza nimi nie mógł nawet zobaczyć.

- Wracaj do domu Wooyoung. Musisz odpocząć.

- A ty?

- Ja...

- Wróć ze mną San

𓇽

- Masz skrzydła. Ale nie jestem z Yeosangiem, więc...- zaczął temat gdy tylko weszli do dobrze znanego Sanowi mieszkania.

Gdy tylko poczuł zapach tego wnętrza przybyły do niego wszystkie wspomnienia. Wzbił się nad ziemię, ale widząc przeszywający wzrok Wooyounga odpuścił i podszedł do kanapy, na której niepewnie usiadł.

- Odzyskałem je bo zacząłem martwić się o ciebie bardziej niż o samego siebie. To był plan Seonghwy.

- Ale to znaczy, że ja i Yeosang nie jesteśmy sobie pisani.

- Właściwie to tak. Dokładnie to znaczy.

Wooyoung zbliżył się do anioła i uklęknął przed nim. Złapał go za policzek zmuszając tym samym do tego by na niego spojrzał.

Angel by the Wings ° WoosanWhere stories live. Discover now