1.1 Pilot

405 9 1
                                    

Budzik zadzwonił o godzinie 5:20, w sumie tak jak zawsze. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na drugą stronę gdzie spał mój chłopak Luke, uśmiechnęłam się i ruszyłam się przebrać. Zawsze przed pracą staram się biegać chodź jakieś pół godzinki żeby obudzić organizm do działania, w szpitalu też się nabiegam. Po treningu wróciłam do domu, przebrałam się i ruszyłam do pracy. Ulice Nowego Yorku jeszcze o tej porze nie są za tłoczone więc szybko przyjeżdżam do szpitala. Idąc przez korytarz wpadłam na kogoś.

- Bardzo przepraszam – powiedziałam i spojrzałam na osobę na którą wpadłam, okazało się, że to mój brat Max – Max! - krzyknęłam i rzuciłam się na niego, chłopak przytulił mnie i podniósł do góry – Gotowy do działania? - zapytałam z uśmiechem.

- Zawsze – odpowiedział. Mój brat Max został przyjęty do New Amsterdam na stanowisko dyrektora, całkiem poważna fucha, Luna by się ucieszyła. Luna jest a raczej była naszą siostrą, zmarła w wieku 8 lat w tym szpitalu z powodu zakażenia szpiku dlatego dla nas bardzo ważna jest praca w tym akurat szpitalu. Poszłam do szatni i ubrałam swoje cichy oraz zabrałam pejdzer, jak tylko weszłam na swój oddział już miałam ręce pełne roboty, kolejny piękny dzień. Dzieci z anginą, z katarem, gorączką to moja codzienność ale uwielbiam tą pracę, spytacie może dlaczego właśnie pediatra ? A dlatego że Luna była na oddziale dziecięcym, jestem tu dla niej i dla innych aby nikt już nie musiał przechodzić przez to co ja i brat. Jakiś czas później pani Dora czyli pomocnica dyrektora wezwała wszystkich lekarzy i większość pielęgniarek do sali audiencyjnej gdzie mieliśmy zapoznać się z nowym dyrektorem. Usiadłam koło doktor Lauren Bloom, ordynatora ostrego dyżury gdzie również czasami miałam dyżur. Znam się z nią od dziecka ponieważ chodziłyśmy do jednej szkoły, jesteśmy dobrymi przyjaciółkami. Po chwili do sali wszedł Max, zapanowała cisza.

- Wraz z siostrami: Hope i Luną – zaczął spoglądając na mnie, uśmiechnęłam się – Urodziliśmy się w New Amsterdam, 8 lat później Luna zmarła tu z powodu zakażenia szpiku, mogła uniknąć śmierci. Móc uratować czyjąś siostrę lub córkę w tym szpitalu to spełnienie marzeń, przynajmniej dla mnie. W czym mogę pomóc? - zapytał, odpowiedziała mu cisza, nawet ja nie wiedziałam o co mu chodzi – To nie jest podchwytliwe pytanie, po prostu chcę wiedzieć. Jestem tu dla was, a wy dla pacjentów, w czym mogę pomóc? - nadal cisza – Nikt? No ładnie, spróbujmy inaczej, Ja zacznę: wszyscy z kardiochirurgii ręce do góry – lekarze podnieśli ręce – Doskonale, dziękuję, zwalniam was – wszyscy byliśmy zdziwieni, co ten baran wyprawia? - Każdy oddział, który o rachunki dla lepiej niż o dobro pacjentów zostanie zlikwidowany, mówię poważnie: pa pa – lekarze wyszli z sali – Zaczynamy od nowa, ale bez was, wybaczcie. Teraz ręce podnoszą wszyscy ordynatorzy – podniosłam rękę podobnie jak Bloom i jeszcze paru innych – Nie wiem jak udało wam się uratować szpital przed upadkiem. Zatrudnimy 50 nowych specjalistów, lekarze rezydencji nie będą kierować tą placówkę i nie obchodzi mnie ile uniwerek zarabia na ich niewolnictwie ani ile czasu zostaje wam na granie w golfa – dodał, rezydencji opuścili sal. Zaraz nikogo nie będzie w tym szpitalu oprócz oczywiście samego Maxa. - Zapytam ponownie: w czym mogę pomóc? - Bloom podniosła rękę– Tak, pani która nie dzwoni do prawnika – czyli jej nie poznał, jest niemożliwy.

- Lauren Bloom, ostry dyżur. Chcę pozbyć się poczekali – powiedziała dziewczyna.

- Okej, gdzie ją przenieść? - zapytał brat.

- Chcę ją zlikwidować i kłaść pacjentów na oddziałach – odparła, świetny pomysł.

- Stoi – powiedział Max, na serio? Dziekan będzie wściekły.

- Poważnie? - zapytałam.

- Tak, spróbujmy – odparł spoglądając na mnie, jego wzrok mówił: Hope masz mi pomóc, tym razem doktor Frome podniósł rękę.

Jestem by ich ratować/New AmsterdamWhere stories live. Discover now