1.19 Tam jestem szczęśliwa

62 2 0
                                    

Kolejnego dnia na oddział trafiła karetka z potrąconą ponoć przez pijanego mężczyznę policjantka, wraz z Lori podeszliśmy do ratowników i policjantki, znajdował się koło nich również jej partner z pracy.

- Kto to? - zapytałam. 

- Mari McLirn, 45 letnia policjantka, potrącona przez pijanego - zaczął ratownik - Złamana kość udowa, liczne otarcia i stłuczenia klatki piersiowej - dodał. 

- Wyjdzie z tego? - zapytał partner policjantki. 

- Proszę zawiadomić jej rodzinę - powiedziała Lori. 

- Jestem jej partnerem - odpowiedział. 

- Zabierzcie ją, ja sprowadzę Maxa - powiedziałam, ratowniczy z Lori poszli, a ja ruszyłam znaleźć mojego brata. Gdy wróciliśmy na oddział ratunkowy było tam już pełno policjantów, chyba większość komendy, nie było jak przejść. 

- Max Goodwin, dyrektor placówki - zaczął Max, a policjanci spojrzeli na niego - Doceniam wsparcie, ale to oddział ratunkowy. Musimy utrzymać tu czystość i spokój dlatego proszę o przejście za tamte drzwi - dodał, a policjanci zaczęli wykonywać polecenie. Na oddział wpadła kolejna karetka z rannym, starszym mężczyzną. 

- Lion Hark, 68 lat, prawdopodobnie jazda pod wpływem - zaczął ratownik - Obrażenia twarzy i dłoni od poduszki powietrznej - dodał, zauważyłam na szyi mężczyzny nieśmiertelnik więc był on wojskowym. 

- Nie widziałem... - zaczął mężczyzna rozglądając się - Gdzie jestem? - zapytał. 

- Uraz głowy? - zapytałam. 

- Przed wypadkiem jeździł wężykiem - odpowiedział ratownik.

- To ten pijak ją potrącił - zaczął partner rannej policjantki zbliżają się zły w kierunku poszkodowanego, Max próbował go złapać. 

- Wezwijcie ochronę - powiedziała Helen. 

- Już tu jest - powiedziała Lori spoglądając na ochroniarzy zbliżających się w kierunku policjanta. 

- Czeka cię długa odsiadka - zaczął policjant próbując przedostać się przez ochroniarzy - Postaram się abyś do końca życia nie wyszedł!! - krzyczał.

- Zabierzcie go - powiedział Max do ochroniarzy. 

- Zapłacisz za to - powiedział policjant, a ochrona go wyprowadziła podobnie jak resztę policjantów. Po jakimś czasie w szpitalu pojawił się komendant policji gdzie pracuje ranna funkcjonariuszka, jej partner wrócił już spokojny na oddział. 

- Angelo jest jej partnerem od 8 lat, są jak rodzeństwo - zaczął komendant - Wkurzył się, ale nic by mu nie zrobił - dodał. 

- Jest pan pewny? - zapytałam. 

- Cóż... dbamy o swoich - odpowiedział mężczyzna. 

- Jeśli go pan przypilnuje możecie tu zostać - powiedział Max.

- Przepraszam, to się więcej nie powtórzy - powiedział komendant. 

- Musimy się teraz skupić na Marii - powiedziałam. 

- Spokojnie, Angelo się ogarnie - powiedział policjant. 

- Będziemy pana informować - powiedział Max podając rękę funkcjonariuszowi. 

- Dziękuję - odpowiedział odchodząc od nas, podeszła do nas Lori. 

- Co z nią? - zapytałam. 

- Stan stabilny, ale jest poturbowana, czekam na konsultację - odpowiedziała lekarka, dołączyła do nas Helen, która miała pod opieką kierowcę.

- Co z kierowcą? - zapytał Max. 

Jestem by ich ratować/New AmsterdamWhere stories live. Discover now