1.2 Rytuały

214 7 2
                                    

Następnego dnia Max od rana wcielał swoje plany w życie, z tego co wiem nawet nie konsultował ich z dziekanem. Poczekalnia znikła, a na parterze powstał wielki targ zdrowej żywności. Swój dyżur na oddziale pediatrycznym zaczęłam od chłopca z nietypową wysypką, po części badać postanowiłam zawołać doktor Helen z onkologii. Helen potwierdziła moją diagnozę, 13 letni Scott miał raka skóry na szczęście uleczalnego tylko dzięki antybiotykom, teraz jest pod perfekcyjną opieką Helen. Postanowiłam przejście się na oddział ginekologiczny gdzie nadal przebywała Georgia.

- Można? - zapytałam uchylając drzwi do jej sali.

- Jasne, wchodź – odpowiedziała z uśmiechem, usiadłam koło niej na krześle.

- Jak się czujesz? - zapytałam.

- Lepiej, prawdopodobnie dzisiaj wychodzę – odpowiedziała.

- To świetnie – zaczęłam – A co z tobą i Maxem? - zapytałam.

- Nie wiem – zaczęła dziewczyna.

- Gorgia, Max naprawdę się stara. Gdy tylko widzi mnie na korytarzu prosi abym poszła do ciebie i dowiedziała się wszystkiego o twoim stanie gdy on nie może przyjść, specjalnie nie chodzi na ważne spotkania bo chce być z tobą. Proszę nie jako siostra Maxa tylko twoja przyjaciółka i ciocia dziecka, daj mu szansę – powiedziałam.

- Nie wiem co powiedzieć – zaczęła Georgia – Widzę, że Max bardzo się stara, ale nie wiedziałam, że aż tak – uśmiechnęła się co odwzajemniłam – Dam mu szansę – dodała.

- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę – powiedziałam i przytuliłam kobietę, na co ta oddała uścisk.

- Mam pytanie – powiedziała Georgia.

- Słucham – odparłam.

- Czy zostaniesz pediatrą małej? - zapytała, oniemiałam.

- To dziewczynka? - zapytałam zdziwiona.

- Tak – odparła.

- Oczywiście, że tak – zaczęłam szczęśliwa – Będzie miała najlepszą opiekę, podobnie ty. Jak będziesz chciała mogę nawet być przy tobie w trakcie porodu – dopowiedziałam.

- Będę bardzo szczęśliwa – odpowiedziała i tym razem to ona mnie przytuliła. Chwilę jeszcze rozmawialiśmy na różne tematy, w drzwiach sali Georgi pojawiła się pielęgniarka z mojego oddziału.

- Przepraszam pani doktor, doktor Frome i doktor Kapoor wołają panią – powiedziała.

- Już idę – zaczęłam wstając – Trzymaj się Georgia – dodałam.

- Ty również, miłej pracy – odpowiedziała z uśmiechem. Poszłam na oddział psychiatryczny gdzie czekał na mnie Iggy, Kapoor oraz jakaś kobieta.

- Co jest? - zapytałam podchodząc do nich.

- O Hope dobrze że jesteś – zaczął Iggy – To jest Kate Chanel, mama jednego z moich pacjentów – podałam kobiecie rękę, a ona ją uścisnęła – A to jest doktor Hope Goodwin, ordynatorka pediatrii – dodał przedstawiając mnie kobiecie.

- Hope, proszę – zaczął Kapoor podając mi teczkę – Akta dotyczą Lio Chanel, chłopiec ma napady agresji, a leki które dostaje zatrzymują te objawy lecz jest ich za wiele – dopowiedział, przestudiowałam na szybko akta.

- Niezła mieszanka – zaczęłam – Ile syn ma lat? - zapytałam kobietę.

- 10– odpowiedziała.

- To zdecydowanie za dużo – odparłam spoglądając na Kapoora, który potwierdził głową – A proszę powiedzieć czy pani syn wcześniej był szczęśliwy i pełny energii? - zapytałam.

Jestem by ich ratować/New AmsterdamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz