1.11 Miejsce przy stole

133 5 1
                                    

Minął tydzień odkąd przytrafił się wypadek Maxa, dzisiaj właśnie ma swoją pierwszą chemioterapię lecz z tego co widzę to chodzi z kroplówką, której narysował oczy aby nie straszyła pacjentów po korytarzu, cały Max Goodwin, nic go nie zatrzyma. Zaczęłam wypełniać papierki oraz uzupełniać grafiki moich pielęgniarek i lekarzy gdy przybiegł Casey z wiadomością, że Bloom woła mnie i mojego brata na ostry, ruszyliśmy na oddział i stanęliśmy koło Bloom.

- Wołałaś nas? - zapytał Max ze swoją kroplówką.

- Tak – zaczęła lekarka spoglądając na woreczek z płynem – Macie chwilkę? - zapytała.

- Owszem, słuchamy – odpowiedział Max.

- Chcieliście poznać pacjenta, który często tu bywa – powiedziała.

- Skoro bywa to znaczy, że coś robimy źle – odparłam.

- Macie szczęście – zaczęła Bloom – Oto nas mistrz – dodała wskazując na mężczyznę leżącego na łóżku – Endie Kiner – dodała i poszła. Max podszedł do pacjenta, natomiast ja wróciłam na swój oddział. Nie zdążyłam za wiele porobić gdyż znów zostałam wezwana tym razem do Maxa na ostrym, weszłam na oddział i zobaczyłam go siedzącego przy komputerze, dalej miał ze sobą kroplówkę, którą nazwał Erl by mniej przerażać pacjentów.

- Kroplówka niepokoi niektórych – powiedziałam siadając koło niego.

- Przepraszam, jeszcze tylko godzinka – odpowiedział.

- Miałam na myśli siebie – wyjaśniłam.

- Kiner był w tym szpitalu ponad 100 razy – powiedział Max.

- Stały bywalec – odparłam.

- W tym roku kosztował nas 1 mln 400 tys. I wcale mu nie pomogliśmy – odparł mój brat spoglądając na mężczyznę, musimy coś zaradzić. Max chwilę później zwołał zebranie lekarzy z którymi Kiner miał do czynienia, też się tam musiałam pojawić bo również trochę razy mu pomagałam – Endie Kiner kosztował nas ponad milion dolarów – zaczął rozdając nam dokumentację – Tyle co 50 badań prenatalnych, 2 przeszczepy wątroby albo kontakt z NBA, jak zmniejszyć te liczbę? - zapytał spoglądając na Reynoldsa.

- Na mnie nie patrz – odparł Floyd.

- 3 razy przychodził z wrzodami na stopach – odparł Max.

- Bo całymi dniami chodzi, opatrunki mu spadają, maści gubi – odparł Floyd.

- Dobra, Bloom, Hope najczęściej trafia na oddział ratunkowy – powiedział Max spoglądając na naszą dwójkę.

- Bo jesteśmy czynni całą dobę, chowa się tu przed deszczem, śniegiem, wiatrem albo słońcem – odpowiedziałam.

- Rozumiem, 10 razy robiliśmy mu EKG, a tomografię głowy 18 razy – odparł Max spoglądając na Kapoor'a.

- Badania były konieczne – zaczął lekarz – Kiedy Endie się przewraca bo cierpi na zespół abstynencyjny badamy go jak każdego innego pacjenta – dodał.

- Wszystkie te biopsje były konieczne? - zapytał dyrektor medyczny.

- Nie znamy historii rodziny pacjenta – odparła Helen.

- Psychiatria – zaczął Max rzucając kartami na biurko – Musimy za oszczędzić przynajmniej dolara – dodał.

- Nic z tego – zaczął Frome – Endie cierpi na zespół stresu pourazowego i depresję, miał trudne dzieciństwo, jest też alkoholikiem – dodał.

- W tym roku kosztował nas milion 400 tys. I za rok wydamy na niego drugie tyle? - zapytał Max, zapanowała cisza, Iggy podniósł rękę – Słucham? - zapytał.

Jestem by ich ratować/New AmsterdamWhere stories live. Discover now